Będzie w niej o CBA buszującym w turystyce, o federacji sportu na widelcu NIK-u, o przełomie w kulturze i o wielu innych pikantnych szczegółach.
- W książce pokazuję władzę od kuchni i te momenty, których dziennikarze nie widzą - mówi Witold Jabłoński. - Przykładem łzy w oczach mojego przełożonego, Władysława Husejki, gdy publicznie stwierdziłem, że bardzo dziękuję marszałkowi z Koszalina, oskarżonemu niesłusznie o współpracę z SB i o złe intencje, że tak wiele zrobił na rzecz Szczecina.
W książce nie znajdziemy jednoznacznych oskarżeń pod kątem konkretnych osób, ale są zawoalowane w postaci pytań.
- Kto jest właścicielem Zamku? - brzmi jedno z nich, choć oficjalnie jest nim urząd marszałkowski. - Województwo, Opera na Zamku czy Zamek Książąt Pomorskich jako instytucja kultury? - i dalej podchwytliwe pytanie o wybór wykonawcy: - Kto odpowiada za dach? Dlaczego z pieniędzy europejskich zrobiono tylko jeden fragment?
O swoim przybyciu do Szczecina przed 17 laty z Krakowa i szoku, który przeżywał z wielu powodów pisze:
- Totalny absurd, zaściankowość i elementarne braki w kulturze i edukacji. Być może dlatego tak cenię dr Wojtka Lizaka, że bezkompromisowo przypomina nam o tym, kto tutaj przyjechał, co sobą reprezentował i jakie ma zamiary.
Są też ciekawe wzmianki zakulisowej bitwy z miastem o lokalizację Muzeum Morskiego, o Łasztownię i Muzeum Przełomów. Jest też o golfie, ulubionym sporcie wicemarszałka.
- Ostatnio na pytania przyjaciół, czy jadę z nimi na golfa, odpowiadam sms-em: "nie interesuję się golfem". Ja tak naprawdę byłem tylko kilka razy na polu. Nie znam Sobiesiaka i Drzewieckiego.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?