MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lada moment rozpoczną się egzaminy maturalne. Jak zapanować nad stresem?

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Katarzyna Gajewska: - Lęk i strach rzadko kiedy mobilizują ucznia
Katarzyna Gajewska: - Lęk i strach rzadko kiedy mobilizują ucznia Łukasz Capar
Uczyć się do ostatniej chwili? A może na kilka dni przed maturą odpuścić i pójść na spacer? O tym, jak wspierać maturzystę i co zrobić, aby strach nie sparaliżował nastolatka w kulminacyjnym momencie, rozmawiamy z Katarzyną Gajewską, psychologiem i psychoterapeutą, na co dzień pracującą z dziećmi i młodzieżą w poradniach psychologicznych w Słupsku.

Stres może być mobilizujący, ale bywa też paraliżujący. Podczas zeszłorocznej matury koleżanka mojego syna wpadła w taką panikę podczas matury, że wyszła, zostawiając puste arkusze. Co się mogło wydarzyć? I co zrobić, aby zapobiec takim sytuacjom?

Stres towarzyszy nam w bardzo różnych sytuacjach, a zwłaszcza podczas różnych egzaminów i sprawdzianów. Natomiast reakcja na ten stres jest bardzo indywidualną sprawą - każde z dzieci, ale i każdy z dorosłych, reaguje inaczej. Pewnie nie ma jednego sposobu, aby sobie z tym stresem poradzić, natomiast ja zawsze uważam, że najważniejsze jest nastawienie do tego, z czym będziemy się mierzyć. W momencie, kiedy mamy przed sobą egzamin maturalny, wiemy, że jest to podsumowanie tych kilku lat nauki i ciężkiej pracy młodych ludzi. Trzeba do tego podejść zadaniowo - idę tak trochę na większy sprawdzian. Wiem, że jest ważny, ale nie nadaję temu takiego ogromnego znaczenia, że od tego zależy całe moje życie. Idę na egzamin, który mam zamiar zdać i będzie dla mnie zakończeniem pewnego etapu edukacji.

Ale to nie jest dla nich łatwe! Przecież z każdej strony słyszą: to najważniejszy egzamin w życiu, egzamin dojrzałości, od tego zależy twoja przyszłość, nie zepsuj tego! Powtarzają im to nauczyciele w szkołach, a w domach rodzice. Presja jest ogromna.

Wiem! Słyszą to już od pierwszej klasy szkoły ponadpodstawowej. Pamiętam, jak poszłam na zebranie rodziców w pierwszej klasie szkoły średniej mojego syna i pani powiedziała: pamiętajcie państwo, że wasze dzieci przyszły do tej szkoły, aby zdać maturę. A ja myślę sobie: ale to za cztery lata! Pani większość zebrania poświęciła temu, aby nas postraszyć. Co w takim razie musi mówić tym młodym ludziom?

No właśnie, przez cztery lata, a w technikum przez pięć, słyszą, że celem jest matura. I napięcie rośnie przez cały ten czas.

Temat matury jest wałkowany przez wielu pedagogów na wielu lekcjach i nie jest to korzystne, ponieważ zarządzanie młodymi ludźmi poprzez lęk i strach jest bardzo szkodliwe. To rzadko kiedy jest mobilizujące. Jednak na nauczycieli nie mamy wpływu. Na rówieśników nie mamy wpływu. Mamy wpływ na to, jak my będziemy o tym mówić.

My - rodzice.

Oczywiście, my jesteśmy bardzo ważnym ogniwem. Pomimo że wydaje nam się, iż nie jesteśmy już dla dziecka żadnym autorytetem, tak naprawdę jesteśmy i będziemy tym autorytetem. Dzieci często negują to, co my mówimy, ale wbrew pozorom nas słuchają. A najlepsze, a może i najgorsze jest to, że nas naśladują. W związku z tym wszystko jest ważne - jak my będziemy do własnych dzieci mówić, my - rodzice. Jeżeli będziemy powielać tę retorykę nauczycieli i mówić: zrób coś, ucz się, za chwilę matura, nie pomożemy dziecku. Ono wie, że za chwilę matura. Słyszy to codziennie w szkole. To go nie motywuje.

Ale jak zachować złoty środek. Wspierać, nie podnosić ciśnienia, ale jednocześnie motywować?

To jest nasz lęk. To my mamy problem, że nasze dziecko ma maturę. I to my się denerwujemy, co będzie, jak ono nie zda tej matury albo jak sobie poradzi, jak nie pójdzie ona tak, jakby ono chciało. To jest nasz lęk, również powodowany tym, co powiemy znajomym, jak nas zapytają o to, jak poszła matura naszemu dziecku. Trzeba coś odpowiedzieć. To jest nasz problem tak naprawdę. Trzeba nauczyć się rozmawiać z dziećmi, aby ich nie straszyć, ale jednocześnie wyegzekwować pewną motywację. Ja zawsze mówię rodzicom - zastanówmy się, co my byśmy chcieli usłyszeć od rodziców w takiej sytuacji.

To jest bardzo ważne pytanie. Odpowiedź pokaże nam drogę, którą możemy dotrzeć do tych młodych ludzi. Bo my sami nie chcielibyśmy usłyszeć tych rzeczy, jakie mówimy do tych młodych ludzi. Wolelibyśmy usłyszeć: dasz radę, zastanów się, co jeszcze musisz zrobić… Pomagajmy im znaleźć rozwiązania w tej trudnej sytuacji, wspierajmy ich dążenia do pewnego celu. Bo matura to cel, nie umniejszam tego celu. Ale szukam sposobów innych niż to ciągłe straszenie - nie poradzisz sobie, a jak nie zdasz, to co będzie, przed tobą matura, a ty nic nie robisz. A one - dzieci - coś tam robią. Jednak nie czekajmy do ostatniego momentu, aby zobaczyć, że jest kiepsko z matmy, zadbajmy o to chwilę wcześniej - bo może się okazać, że będą potrzebne dodatkowe lekcje, aby to dziecko, idąc na maturę, wiedziało tyle, aby zdobyć te 30 procent.

To już jest rada dla tych, którzy będą zdawać za rok. Teraz już za późno na korepetycje. Ale co mówić tym, którzy zdają teraz? Dasz radę, zobaczysz, dostaniesz się na to swoje wymarzone prawo czy medycynę, czy może bardziej: nie przejmuj się tak, jak ci się nie uda, spróbujesz za rok, świat się nie zawali?

Jedno z drugim można połączyć. To się nie wyklucza. Powiedzmy dziecku: zrób, co możesz, z tym, co masz. To takie mądre słowa, które warto mówić dzieciom w różnych sytuacjach. Nie można potęgować już tego niepokoju i napięcia, nie dowalajmy dzieciom na koniec, tylko je wspierajmy. Pamiętajmy, że one już włożyły w to dużo energii. Cztery lata się uczyły i przygotowywały do matury. Napiszą ją i zdadzą na tyle, na ile potrafią. Natomiast jednocześnie - gdyby coś nie poszło…

Chociaż nie jestem zwolennikiem mówienia, jeśli ci nie pójdzie. Nie pozwólmy, aby przez kolejne dwa miesiące - do ogłoszenia wyników - to dziecko żyło w stresie. Nie można tak robić. Płynie normalnie czas i w tym czasie trzeba ogarniać inne sprawy - czasem pracę, czasem pomysł na swoje życie. Dlatego fajnie jest powiedzieć: włożyłeś w to tyle wysiłku, ile mogłeś, i to już jest zrobione. Dobrze jest powiedzieć, że od tych wyników niekoniecznie zależy całe życie. W momencie, jak będzie już po egzaminie, w oparciu o to, co zostało podliczone, szukajmy możliwości - tego, co chcemy dalej robić. Są kierunki, na które bardzo trudno się dostać, to między innymi kierunki medyczne.

Czasami jest tak, że to ambicja rodzica jest większa niż dziecka.

Trzeba na to bardzo uważać. Dobrze, jeśli dziecko ma alternatywę. Niech pomyśli, co będzie, jeśli się nie dostanie - może jakiś inny pokrewny kierunek… I to też jest ważne, abyśmy nie śrubowali coraz wyżej, ale mieli plan A, B i C. Jestem zwolennikiem, abyśmy nie zwiększali tego niepokoju, ale aby go zmniejszać. To jest potrzebne temu młodemu człowiekowi.

A co, gdy dziecko mówi nam po maturze: mamo, tato, nie idę na studia, jadę na rok za granicę popracować?! I bierze w łeb plan A, B i C!

No i fajnie! Powiedzmy: dobrze, powiedz, jaki masz plan. To są już dorosłe dzieci. Niech planują, wysłuchajmy ich. My mamy je wspierać. Jako inne pokolenie mamy inną perspektywę, jesteśmy w innym miejscu, mamy inne doświadczenia. Badania pokazują, że nasze dzieci będą zmieniać pracę 16 razy w swoim życiu. Jeżeli one będą musiały być tak elastyczne, to kiedy mają się tego nauczyć? My często zaczynamy pracę w jednym zawodzie i bywa, że przez całe życie wykonujemy podobne rzeczy. Fajnie jest posłuchać młodych ludzi, którzy pracują w różnych branżach i zmieniają pracę kilka razy w roku. Jacek Walkiewicz (od red. - psycholog, mentor i mówca motywacyjny, autor wielu książek) powiedział kiedyś, że młody człowiek po maturze powinien pojechać w świat. Dla mnie -szok!

I mówić to dziecku przed maturą?

Nie, teraz nie, ale w ogóle tak. Bo to też nie jest tak, że każdy pojedzie w świat. Nie każdy ma na to pomysł. Nie uważam, że to jest złe. To my mamy z tym problem. To my uważamy, że nasze dziecko po ukończeniu liceum nie ma zawodu i musi pójść koniecznie - gdzie?

Na studia.

No nie musi. Znam dzieci - już dorosłe - które nie poszły od razu po maturze na studia i są dziś w zupełnie innym miejscu i nie żałują tego. A ja też sama widzę, że ludzie całe życie się kształcą i nigdy nie jest za późno na podjęcie studiów. Czasy się zmieniły.

Co w takim razie powiedzieć temu młodemu człowiekowi przed maturą?

Zrób to, co możesz, z tym, co masz. Wspieram. Zobaczymy, jaki będzie wynik tego egzaminu. Ogarniesz, będzie dobrze. Ja swoim maturzystom, którzy wychodzą ode mnie z gabinetu, mówię: ja dzisiaj już wiem, że ta matura jest zdana i trzymam kciuki, aby poszła ci jak najlepiej.

Maturzysta jest już niemal na mecie. Pierwszy egzamin maturalny 7 maja. Cisnąć do końca? Jak na wyścigu? Jeszcze podgonisz, ucz się. Czy dać na luz?

Są osoby, które potrzebują się uczyć do końca i je zostawmy. Ale innym powiedzmy: zrób sobie plan na majówkę i zastanów się, czy potrzebujesz czasu na naukę i ile go potrzebujesz, aby jeszcze coś powtórzyć. A ile czasu potrzebujesz, aby pójść na spacer nad morze, na siłownię czy spotkać się ze znajomymi. Zadbajmy o zachowanie równowagi - to jest bardzo wskazane przed egzaminem. Tak samo ważne, jak to, aby się wyspać. Nie podwyższajmy tego ciśnienia. Oni i tak już je czują.

A jak już się pojawi paniczny lęk tuż przed egzaminem, co robić? Warto sięgnąć po ziołowe środki uspokajające czy lepiej z niczym nie ryzykować?

Jestem zwolennikiem naturalnych sposobów. Bardzo dobra jest praca z oddechem - to rodzaj relaksacji i medytacji. Często nie znamy swojego organizmu, gdy lęk rośnie, wpadamy w panikę. Tak jak wspomniana na początku maturzystka, która wyszła z sali, oddając pustą kartkę. Może gdyby wiedziała, że w takiej sytuacji trzeba tę kartkę odłożyć, zamknąć oczy i wziąć dziesięć głębokich wdechów -na trzy wdech, na pięć wydech, to od razu się robi nam taka przestrzeń.

W takich momentach trzeba umieć dogadać się z własnym ciałem. Wcześniej o tym pomyśleć, trzy dni wcześniej poćwiczyć ten oddech. Wtedy ja wiem, że w sytuacji stresującej to ciało będzie ze mną współgrać. Trzeba też spojrzeć na zadania racjonalnie - siadam, czytam zadania, czegoś nie wiem, ale jednak coś wiem. Więc zaczynam od tego, co wiem. Przyszłam napisać egzamin, napiszę tyle, ile wiem, i już. To jest zawsze nasza decyzja - trzeba wiedzieć, co my chcemy, z jakim założeniem przychodzimy i z jakim efektem wychodzimy. Nie dajmy się ponieść złym emocjom.

Zwłaszcza że to dopiero jeden z pierwszych egzaminów w życiu, a będzie ich wiele…

Tak, to jeden z pierwszych, ja uważam, że najbardziej stresujący dla mnie był egzamin na prawo jazdy. O wiele bardziej stresujący niż matura. Ale każdy ma swój. Czasami warto pogadać z młodymi ludźmi, nie zastanawiajmy się, co on ma w głowie, ale zapytajmy go o to i dostaniemy odpowiedź. Może się okazać, że bardziej denerwuje się rodzic, a dziecko nam powie: daj spokój mamo, ja to ogarnę.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lada moment rozpoczną się egzaminy maturalne. Jak zapanować nad stresem? - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński