MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Zaremba: Nie obiecam hali i stadionu, zlikwiduję strefę parkowania

Rozmawiała Ynona Husaim-Sobecka
Krzysztof Zaremba, kandydat na prezydenta Szczecina
Krzysztof Zaremba, kandydat na prezydenta Szczecina Fot. Andrzej Szkocki
Rozpoczynamy cykl wywiadów z kandydatami na prezydenta Szczecina. Dziś rozmowa z senatorem Krzysztofem Zarembą. Jutro na www.gs24.pl - Małgorzata Jacyna Witt.

Krzysztof Zaremba

Krzysztof Zaremba

Lat 38. Kandydat na prezydenta popierany przez Prawo i Sprawiedliwość. Do niedawna był członkiem Platformy Obywatelskiej, teraz jest bezpartyjny. Ma wykształcenie wyższe, skończył politologię o specjalności integracja europejska. Był radnym Szczecina, posłem PO, a obecnie jest senatorem. Ma 6-letnią córkę i rocznego syna.

- Dlaczego jest pan kandydatem PiS na prezydenta? Dlaczego - mając tak słynne w Szczecinie nazwisko - nie zdecydował się pan startować z własnego komitetu?
- Nazwisko zobowiązuje. To prawda jestem z niego dumny. Od 15 lat działając w sferze publicznej dokładam do niego także swoją cegiełkę. Nie można zapominać, że polityka jest grą zespołową. I wraz z ofertą programową w postaci kandydata i wszystkim tym co sobą reprezentuje, musi być także zgrany zespół. Porównałbym to do wyścigów samochodowych, mojej wielkiej pasji. Sam Robert Kubica, gdyby biegł po torze, to gdzie by dobiegł? No, może do pierwszego zakrętu. Musi mieć samochód, stajnię, mechaników, całą logistykę, zaplecze. I taka jest polityka. Jest lider, ale ten polityczny bolid jest wynikiem pracy ludzi, którzy są z tyłu. Musi być także ten, który umie jechać, ma odwagę, determinację, wie po co jedzie.

- W swoim programie mówi pan o rewitalizacji Stoczni Szczecińskiej. Jaki prezydent ma wpływ na reaktywację stoczni?
- Bardzo duży. Jeżeli w strategii miasta nie ma zapisane nic o gospodarce morskiej ani o przemyśle stoczniowym, to jest prosty komunikat na zewnątrz: co wy chcecie od ministerstwa skarbu, sądów? Kto nam pomoże odzyskać stocznie, jeżeli my sami tego jako miasto nie chcemy? Bez tego generatora pieniądza Szczecin nie będzie sobie radził. Gospodarka miasta się kurczy.

- To jaki wpływ na odrodzenie stoczni będzie miał prezydent?
- W 2002 roku na wniosek Piechoty i Millera wsadzono do więzienia niewinnych ludzi, zabrano im ich własność, podpuszczono załogę i wywarto nacisk na sąd, który w ciągu 40 minut wydał decyzję o upadłości. Sama lektura akt to 4-5 dni, zresztą dzisiaj są już orzeczenia sądu administracyjnego w Warszawie, który jeszcze raz nakazuje rozpatrzenie sprawy. Propozycja Porty Holding jest jedyną realną propozycją odrodzenia stoczni. Ma kontrahentów z Norwegii i Stanów Zjednoczonych.

- Jaką rolę widzi pan dla prezydenta?
- Prezydent ma wesprzeć politycznie działania akcjonariuszy i załogi. Przypomnę, że pod wnioskiem o rewitalizacji holdingu jest prawie 4 tysiące podpisów. Trzeba wesprzeć tę inicjatywę na wszystkich szczeblach, od rządu poprzez parlament, po sąd.

- Wróćmy na grunt komunalny. Jędrzej Wijas proponuje 10 minut darmowego parkowania w strefie. Arkadiusz Litwiński poszedł dalej - kwadrans darmowego postoju. A pan oferuje referendum. Z jakim pytaniem?
- Już 20 września zaproponowałem likwidację strefy. Obaj panowie bawią się w plagiatorów. Powtarzają mój program. Chcę likwidacji strefy, ale to ważna kwestia i trzeba zapytać mieszkańców. Nie widzę powodów, by nie odwołać się do głosu mieszkańców. Działalność kupiecka jest zwijana z centrum miasta, bo centra handlowe oferują darmowe parkingi. Dzisiaj jak idziemy głównymi ulicami: Jagiellońską, Piastów, Wojska Polskiego, to są to martwe ulice. Jaki typ działalności dominuje? "Wszystko za 5 złotych", lombard, pożyczki. Takie jest zapotrzebowanie. To pokazuje gospodarczy obraz miasta. Strefa jest haraczem, który wymusza płacenie za korzystanie ze strefy publicznej. Z założenia przestrzeń publiczna jest darmowa. To tak jakby miasto pobierało opłatę za siadanie na trawie na Jasnych Błoniach. Dawno strefa zatraciła funkcję regulatora ruchu. Mamy największą i najdroższą strefę w Polsce. Ile mamy parkingów wielopoziomowych zbudowanych przez miasto? Zero. Ile mamy parkingów prywatnych zbudowanych z udziałem miasta? Zero.

- Podobnie jak Małgorzata Jacyna-Witt zapowiada pan likwidację Szczecińskiego Centrum Renowacyjnego.
- Znowu plagiat. Powiedziałem to pierwszy. Nie widzę powodu dublowania kompetencji. Jeżeli mamy wydział gospodarki nieruchomościami, który działa kompetentnie, to nie widzę powodu utrzymywania spółki, która miałaby robić to samo. Spółka rewitalizuje przez sprzedaż nieruchomości, równie dobrze może miasto robić to bezpośrednio. Ta namiastka deptaka pokazuje najlepiej, że to wykonanie jest złe. Nie funkcjonuje. Dlatego zaproponowałem centrum w środku Szczecina. Wokół placu Zamenhofa. Ulica Jagiellońska od archiwum do Wojska Polskiego, obecny pasaż, ulice Monte Cassino i Rayskiego. Zadaszone, wyremontowane kamienice - wszystko w partnerstwie publiczno-prywatnym. Nie można maksymalizować zysków i trzymać pustych lokali, bo nikogo nie stać na kupno czy wynajęcie. Przy okazji renowacji w oczy rzuca się pstrokacizna kolorystyczna. W mieście nie ma plastyka miejskiego. Ja ten urząd przywrócę.

- To jest program na 4, czy od razu na 8 lat?
- To dobre pytanie. Szczecin jest miastem, w którym przez ostatnie 20 lat obiecano wszystko wszystkim. To są rzeczy, które nie wymagają wyważania drzwi. To program na 4 lata. Dwie rzeczy są najważniejsze - ludzie muszą mieć pracę. Ale nie mogą o pracy mówić ci, którzy zlikwidowali miejsca pracy. Ci, którzy mówią "praca dla szczecinian" niech najlepiej oddadzą miejsca, które zlikwidowali. Prezydent miasta, który co roku jeździ na targi nieruchomości do Cannes wraca z niczym. Sprzedaje kota w worku, tereny inwestycyjne są nieprzygotowane, ich stan prawny jest nieuregulowany. Nie ma uzbrojonych gruntów. Jeżeli by np. dzisiaj Mitsubishi przyjechało do Szczecina i powiedziało, że chce postawić fabrykę samochodów, to mielibyśmy problem. Fizycznie jest gdzie ten zakład postawić, ale ten teren nie ma nic - ani uzbrojenia, ani dróg. Po drugie więc drogi. W Szczecinie jest potrzebna hala widowiskowo-sportowa, jest potrzebny nowy stadion. Ale ja tego dzisiaj nie obiecam. To jest tak jakby ktoś kupował daewoo matiza i szedł do Cartiera po breloczek do niego. Nas na takie inwestycje dzisiaj nie stać. Dzisiaj pieniądze trzeba wydać na dokończenie obwodnicy śródmiejskiej, wyprowadzenie ruchu, mądre wpuszczenie ruchu z S3. To podstawowa rzecz, no i następna przeprawa przez Odrę. Wtedy można kontrahentom coś oferować. Prezydent powinien być komiwojażerem miasta. Teczka w rękę i zasuwać po Europie, po koncernach i zachęcać inwestorów.

- Oryginalnym pomysłem jest wspólne kupowanie energii elektrycznej przez instytucje oświatowe, tramwaje szczecińskie, zakłady komunalne. Kto miałby tę energię dystrybuować? Urzędnicy?
- To ma być powołana spółka miejska, albo inna struktura. Oddziały dużego koncernu nie prowadzą samodzielnie zakupów. Jest centralne zamawianie, wtedy można uzyskać dobrą cenę. Dzisiaj szczecińskie struktury prowadzą zakupy na własną rękę, a można zaoszczędzić do 20 procent. W przypadku budżetu Szczecina mówimy o kwocie 11-14 mln zł. To trzy przedszkola. Jeśli poznaniacy oszczędni i gospodarni wprowadzają od września taki mechanizm, to znaczy, że gra jest warta świeczki. Szczecińska Grupa Zakupowa powstanie. Miasto trzeba traktować jak firmę.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński