W piątkowy wieczór King podejmował Start Lublin, który jest zagrożony spadkiem. Ale lublinianie wiedzieli, że swój mecz przegrały Twarde Pierniki z Torunia, więc nie musieli być tak mocno zdeterminowani w Szczecinie. Do przerwy sprawiali dobre wrażenie, prowadzili punktem.
Narada w szczecińskiej szatni znów dała dobry efekt, bo po przerwie King przyspieszył, był skuteczniejszy i w końcówce – po rzutach m.in. Bryce’a Browna odskoczył na sześć punktów (66:60). W koszykówce to żadna przewaga, ale zaraz po rozpoczęciu ostatniej kwarty za dwa trafili Zac Cuthbertson oraz Alex Hamilton i King prowadził 70:60.
Start walczył, po trójce byłego gracza Kinga Clevelanda Malvina zbliżył się na cztery punkty (71:67), ale bliżej już nie mógł. Dobre minuty miał Phil Fayne, który kończył akcje Kinga i trzymał bezpieczny dystans. Trzy minuty przed końcem było 81:71, ale wtedy lublinianie w minutę zdobyli pięć punktów i znów były emocje.
Trójką zrewanżował się Cuthbertson i znów było spokojniej. Melvin trafił raz jeszcze, ale znów Cuthbertson odpowiedział i King wygrał ten mecz.
Święta będzie miał spokojniejsze, ale na pewno nie będzie miał przerwy w treningach. Już we wtorek szczecinian czeka pierwszy występ w turnieju finałowym ENBL. Jeśli w Ostrowie King pokona litewski BC Wolves to awansuje do środowego finału.
King Szczecin – Start Lublin 86:78
Kwarty: 24:26, 23:22, 19:12, 20:18.
King: Fayne 20, Cuthbertson 16 (1x3), Brown 16 (2), Meier 14 (3), Mazurczak 10 (1) – Hamilton 4, Borowski 2, Kostrzewski 2, Żmudzki 2.
Ważna zmiana na Euro 2024! Ukłon w stronę sędziów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?