Trening zaplanowany był na godzinę 11 i rzeczywiście kilka minut później portowcy wkroczyli na boczne boisko przy ul. Karłowicza.
Zadyma
Najpierw oczywiście była rozgrzewka. A ponieważ prowadził ją drugi trener Wiktor Mazurek - to bardzo intensywna. W jej czasie pierwszy szkoleniowiec Piotr Mandrysz dzielił boisko do ćwiczeń.
Podczas rozgrzewki pojawił się dym. Na jednym z okolicznych ogródków działkowych ktoś palił liście i śmieci. Dym wtargnął na boisko i zmusił piłkarzy do skrócenia trasy przebieżki.
Interweniować poszedł kierownik Pogoni, Ryszard Mizak. Ledwo stanął koło płotu działki, a dym grzecznie zmienił kierunek i już nie przeszkadzał piłkarzom. To się nazywa kierownik.
Czas płynął, portowcy przygotowywali się do ćwiczeń sprintu. Piłki leżały nietknięte w jednym z rogów boiska.
- Będziecie coś grać? - spytaliśmy Mazurka.
- Nie - odparł.
- To po co wam piłki?
- No przecież dzisiaj jest 1 kwietnia - uśmiechnął się szkoleniowiec.
A potem nasi piłkarze uczyli się biegać. Mandrysz pokazywał jak stawiać nogi, jednego pochwalił, innego zganił. - Co ty robisz?!
- wrzasnął.
Nogą w słupek
Nad dobrym czasem reakcji, czyli orientacją, pracował trener bramkarzy Zbigniew Długosz z dwoma golkiperami, Damianem Wójcikiem oraz Robertem Binkowskim.
- Ale chwyt! - pokręcił Długosz głową z niezadowoleniem, gdy Binkowskiemu wypadła piłka i potoczyła się do przodu. - Nie może tak być! Piłka wydawała się łatwa, ale nie ma łatwych piłek!
Potem Długosz sprawdzał refleks swych podopiecznych. - Będą cztery piłki - instruował. - Lewa, prawa, lewa i prawa.
Na pierwszy ogień poszedł Wójcik. Pierwsze trzy obronił świetnie, ale czwarta po palcach wpadła do siatki.
- Dobrze! - krzyknął Długosz.
- K...! - wrzasnął Wójcik. I ze złością kopnął nogą w słupek. - G..., nie dobrze
- mruknął.
Nie byli zadowoleni
O 11.38 zakończyły się biegowe ćwiczenia i rozpoczęły biegowe sprawdziany sprintu. Początkowo start następował z pozycji stojącej. Potem z siedzącej, a następnie z leżącej (na brzuchu i na plecach). Mandryszowi chodziło o szybki czas reakcji i natychmiastowe przejście do sprintu.
Kilka minut po godzinie 12 Mandrysz zarządził grę presingiem. Początkowo nie miał powodów do zadowolenia.
- Pomarańczowi, jest was więcej o jednego, a oddaliście piłkę po trzech podaniach!
- krzyknął.
Później też nie było lepiej. - Gra bez piłki jest naszym największym mankamentem! - wołał. Piłkarze też nie byli z siebie zadowoleni, bo w szybkiej grze bardzo często było słychać wyrazy na k...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?