Opinia
Opinia
Szymon Dominiak-Górski z ZBiLK
- Wspólnota zadecydowała, że taka formuła zagospodarowania terenu jest optymalna. Ideą programu jest oddanie wspólnotom terenu, który zagospodarują zgodnie z ich intencją i potrzebami. Obecnie parkan nie jest przeszkodą w pozyskaniu dofinansowania z programu. Oczywiście celem programu nie jest ogrodzenie płotami szczecińskich podwórek, jednak ta formuła zagospodarowania terenu nie jest nagminna, a bywają wypadki, że płot jest dobrym zabezpieczeniem przed licznymi
dewastacjami. W ocenie komisji konkursowej w tym szczególnym wypadku płot jest uzasadniony i dopuszczalny.
Nasza Czytelniczka, Wiktoria Jeremicz zwróciła uwagę na podwórko przy ul. Matejki 10-12. Oburza się, że za pieniądze z programu "Zielone Podwórka" plac ogrodzono płotem.
- Jak wszyscy zaczną się tak grodzić, to nie będzie można normalnie przejść po mieście - mówi Czytelniczka.
Szymon Dominiak-Górski z Zarządu Budynków i Lokali Komunalnych, który prowadzi program "Zielone Podwórka" twierdzi, że tylko w wyjątkowych sytuacjach wspólnoty dostają zgodę na ogradzanie podwórek płotem.
- Gdyby wszyscy chcieli się grodzić, to oczywiście usłyszeliby od nas, że nie mogą, bo to nie są pieniądze na płoty tylko zieleń - mówi Szymon Dominiak - Górski. - Zresztą rzadko się zdarza, aby ktoś chciał postawić płot. Jeśli tak się dzieje, to jest to jakoś udokumentowane, na
przykład, że w tym miejscu są częste dewastacje albo wyprowadzają tam psy lub wspólnota posadziła dość kosztowne rośliny.
Adriana Smarc, mieszkanka bloku przy ul. Matejki wyjaśnia, że ogrodzenie terenu było koniecznością.
- Wcześniej na placu, który teraz robimy, stały trzy ławeczki. Jak się zaczynała wiosna, przesiadywała na nich godzinami młodzież. Spać nie było można. Pili, hałasowali. A jakie przekleństwa padały - mówi szczecinianka. - Leżeli tutaj także pijani bezdomni. Nasze dzieci musiały na to patrzeć.
Teraz podwórko będzie nie tylko ogrodzone, ale i zamykane.
- Przy furtkach będą czujniki. Wystarczy do nich przyłożyć klucze od domu, by się otworzyły - mówi Adriana Smarc.
Wiktoria Jeremicz twierdzi także, że wspólnota popodcinała rosnące na podwórku drzewa.
- Drzewa poprzycinali niezgodnie ze sztuką ogrodniczą, bo już w okresie, kiedy rosną i kwitną. Więc teraz ciekną z nich soki - mówi nasza Czytelniczka. - Zgłosiłam to do wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska Urzędu Miasta.
Urzędnicy obejrzeli drzewa.
- Przeprowadzone prace polegały głównie na cięciach prześwietlających i obniżeniu wysokości drzew. Podczas wizji nie stwierdzono uszkodzenia koron drzew, który mógłby przyczynić się do ich osłabienia lub obumarcia - informuje Tomasz Klek z Urzędu Miasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?