W czwartek wieczorem ewakuowano 15 osób, w tym rodziny z małymi dziećmi. Dzisiaj strażacy sprawdzli czy zapach trującej substancjii - prawdopodobnie roztwór jakiegoś kwasu - jeszcze czuć na klatce schodowej i w mieszkaiach. Okazało się, ze już nie. Dlatego lokatorzy wrócili do mieszkań. Muszą wyrzucić jedzenie, które nie było schowane w lodówkach. Noc spędzli u rodzin.
Ofiara to 24-letni Jacek G., student ze Szczecina. Jego ciało wczoraj wieczorem znalazł brat. Samobójca wdychał truciznę, która wlał do miski w łazience. Na drzwiach zostawił kartkę "nie wchodzić, grozi śmiercią". Na ciało natknął się jego brat, Dariusz, który wrócił do domu. Zawiadomił policję i straż pożarną. Około godziny 21 strażacy ewaukowali lokatorów.
- To był bardzo porządny chłopak. Spokojny, cichy. Nikomu nie wadził - mówi pan Zbyszek, lokator.
W mieszkaniu bylo dużo odczynników chemicznych. Ofiara był pasjonatem chemii. Razem z młodszym bratem mieszkali przy ul. Żelaznej od urodzenia. Mieli ciężkie dzieciństwo. Ich mama zginęła w tragicznym wypadku na przejeździe kolejowym, gdy mieli kilknaście lat. Ojciec się wyprowadził. Mieszkali z babcią. Gdy zmarła, zostali sami. Nie wiadomo, co było powodem samobójstwa. Sąsiedzi mówią, że student był zamknięty w sobie.
- Żył jakby we własnym świecie. Czasem był taki zamyślony, że zapominał powiedzieć dzień dobry. Nie robił tego z braku kultury, po prostu o czym wtedy myślal - wspomina pan Roman, sąsiad.
Sprawę bada prokuratura. Trująca substancja została wywieziona do Polic do firmy utylizacyjnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?