Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dorożkarze ze Świnoujścia: My dbamy o konie

Agnieszka Porada
– Moje konie i konie innych dorożkarzy są zadbane – mówi Grażyna Szymkiewicz. – Są pod stałą opieką weterynarza. Nie tylko podczas kontroli. Jak widzimy, że coś się z którymś koniem dzieje coś złego natychmiast reagujemy.
– Moje konie i konie innych dorożkarzy są zadbane – mówi Grażyna Szymkiewicz. – Są pod stałą opieką weterynarza. Nie tylko podczas kontroli. Jak widzimy, że coś się z którymś koniem dzieje coś złego natychmiast reagujemy. Fot. Sławek Ryfczyński
Zwierzęta regularnie dostają wodę i jedzenie. Są również pod kontrolą weterynarza. Kiedyś z dorożkami był w mieście ogromny kłopot. Było ich wówczas około 150. Teraz ta liczba się znacznie zmniejszyła.

Po ostatnich wydarzeniach w Zakopanem, gdzie koń padł prawdopodobnie z wycieńczenia, wśród mieszkańców pojawiły się obawy, że świnoujscy dorożkarze także przepracowują swoje konie.

- Zwierzęta, które ciągną dorożki wyglądają na zaniedbane i zmęczone. Niektóre są nawet bardzo chude - twierdzi Aldona Cieślik ze Świnoujścia. - Dużo się mówi w mieście, że dorożkarze jeżdżą pod wpływem alkoholu. Na koniach więc im pewno w ogóle nie zależy.

Są też tacy, którzy twierdzą, że dorożki w ogóle powinny zniknąć ze świnoujskich ulic.

Kiedyś w Świnoujściu było ich znacznie więcej. Wtedy przypadki zaniedbań koni były na porządku dziennym. Po otwarciu granic dla samochodów (wcześniej przejście było tylko dla pieszych) ich liczba spadła. Teraz jest zarejestrowanych około stu. Po ulicach jeździ może jedna trzecia.

Dorożkarze twierdzą, że ich konie są zadbane i często odpoczywają. Mówią, że praca tych zwierząt to ich chleb więc muszą robić wszystko żeby były w jak najlepszej kondycji. Dodają, że to dzięki kontrolom nieuczciwi dorożkarze przestali powozić.

- Kiedyś to faktycznie byli wśród nas tacy, dla których los konia się nie liczył - mówi Grażyna Szymkiewicz. - Teraz jest zupełnie inaczej. Jesteśmy często kontrolowani. Zresztą bardzo dobrze. Sama miałam taki przypadek, że dopiero podczas kontroli wyszło, że w mojej dorożce jest uszkodzone koło.

Grażyna Szymkiewicz zapewnia, że jej konie (a ma ich aż 8) są bardzo dobrze traktowane. Codziennie rano dostają porządne śniadanie. Potem kolejny posiłek po pracy. Każdy koń ma też zapewnioną wodę.

- Karmimy je owsem. Pracują na zmiany. Nigdy ich nie przemęczamy. Każdy odpoczywa co najmniej 4 godziny dziennie - mówi pani Grażyna. - W ciągu dnia konie robią nie więcej niż dwa kursy. Nie trwają one dłużej niż 10, 15 minut. Śpią w stajniach a jeden dzień w tygodniu spędzają na łące.

Dorożkarze narzekają jednak, że do ich miejsca postojowego przy przejściu granicznym nie jest doprowadzona woda. Twierdzą, że przy takich upałach to bardzo ułatwiłoby im pracę.

- Teraz musimy wodę przywozić w baniakach. Gdyby był tu kran, to konie dostawałyby świeżą wodę - mówi Ryszard Stefaniak. - Trzeba by tu było podprowadzić rury. Ponoć musielibyśmy zapłacić za to z własnej kieszeni.

Według Roberta Karelusa z urzędu miasta jest możliwość doprowadzenia wody do parkingu dla dorożek.

- Najlepiej jednak gdyby dorożkarze zwrócili się z takim pomysłem do Zakładu Wodociągów i Kanalizacji - dodaje.

Może cię zainteresuje:
Zobacz co się wydarzyło w Stargardzie. Kliknij na mmstargard.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński