Siedmioletni Lumos zaginął w Lesie Arkońskim. Jego opiekunowie podejrzewali najgorsze, bo niewielki i zwinny Jack Russel terier mógł wejść do opuszczonych nor borsuczych na stromej skarpie i tam utknąć. Lumosa szukali strażacy i zwykli ludzie, którzy przejęli się losem psa. Klocek wkroczył do akcji w szóstym dniu poszukiwań.
Klocek to kundelek – znajda.
– Znaleźliśmy go w lesie, szukaliśmy właścicieli, ale nikt się po psa nie zgłosił, więc z nami został – opowiada Iza Gawłowicz, właścicielka Klocka.
Klocek to pies energiczny i jak mówi jego opiekunka, bardzo reaktywny. – Trzeba było gdzieś tę jego energię spożytkować, dlatego postanowiliśmy chodzić między innymi na zajęcia z tropienia – opowiada.
ZOBACZ TEŻ:
Jak podkreśla pani Iza, mówienie, że Klocek to pies tropiący, to lekkie nadużycie, jednak w akcji poszukiwawczej spisał się na medal. Okazało się, że tropienie to jego ukryty talent, a kiedy w sieci pojawiały się kolejne ogłoszenia o zaginionym psie, jedna z trenerek Klocka wpadła na pomysł, żeby w pomoc zaangażować właśnie jego.
– Nie wiedziałam, czy damy radę, bo on nigdy nie tropił zwierząt. Martwiłam się też, czy będziemy potrafili odczytać sygnały, które nam daje – opowiada pani Iza. Okazało się, że z niczym nie było problemu. Pies powąchał zabawkę Lumosa i doskonale wiedział, co robić. – Klocek dał nam do zrozumienia, że nory są puste i nie ma w nich ani żywego, ani martwego zwierzęcia. To był pierwszy sygnał, że trzeba dalej szukać zaginionego psa – mówi.
Potem pies kilka razy podejmował trop w okolicy strumyka i dalej w lesie. – Klocek jest wyjątkowym psem, a jego przewodnicy pomogli nam zupełnie bezinteresownie, poświęcając swój wolny czas. Klocek dał nam przede wszystkim ogromną nadzieję, że Lumosa nie ma w tych norach i że trzeba dalej szukać, bo może gdzieś się błąka. Za radą innych zostawiliśmy w lesie zabawki i nasze ubrania, żeby poczuł znajomy zapach. I kolejnego dnia ktoś go zobaczył i poznał i natychmiast zadzwonił po nas, bo wszędzie wisiały ogłoszenia. Lumos pobiegł na parking. Tam, gdzie zaczynaliśmy nasz spacer. Był brudny, zakleszczony, ale wszystko skończyło się szczęśliwie – mówi Iza Młodojewska, właścicielka Lumosa.
Kobieta prosi, aby podziękować nie tylko opiekunom Klocka, ale wszystkim ludziom, którzy zupełnie bezinteresownie przez wszystkie te dni pomagali szukać psa. – Jesteśmy ogromnie wdzięczni, nie spodziewaliśmy się takiej pomocy i takiego odzewu – mówi.
Co zrobić, kiedy zaginie pies?
Przede wszystkim warto pamiętać o odpowiednim zabezpieczeniu psa, smyczy lub lince. Pies powinien być zachipowany. Warto też zawiesić na obroży adresówkę z numerem do właściciela. Jeśli pies zaginie, trzeba jak najszybciej dać ogłoszenia – zarówno w miejscu, gdzie zaginął, jak i w mediach społecznościowych (w takich przypadkach internet ma dużą moc). O zaginięciu psa warto poinformować straż miejską, trzeba też sprawdzić, czy pies nie trafił do schroniska. Podobnie jak w przypadku Lumosa, można zostawić w okolicy zaginięcia przedmioty z zapachem właścicieli.
ZOBACZ TEŻ:
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?