MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bieda w piecu

Anna Miszczyk, 4 grudnia 2006 r.
- Ludzie palą, czym popadnie. I wszyscy to wdychamy - mówią Krzysztof Raduchowski (z prawej) i Adam Miśkiewicz, kominiarze ze Szczecina.
- Ludzie palą, czym popadnie. I wszyscy to wdychamy - mówią Krzysztof Raduchowski (z prawej) i Adam Miśkiewicz, kominiarze ze Szczecina. Andrzej Szkocki
Ludzie z biedy ogrzewają mieszkania czym się da. Do pieców trafiają plastikowe butelki po napojach, stare ubrania, a nawet resztki z obiadu. - Trujemy siebie i przy okazji innych - ostrzegają specjaliści.

- Niektórzy w ogóle nie wynoszą śmieci. Od razu wszystko wrzucają do pieca. Byle tylko przeszło przez drzwiczki - mówi Sławomir Okruch, prezes szczecińskiej korporacji kominiarzy.

Ciemny dym z komina, smród i szczypanie w oczy. Dla mieszkańców wielu osiedli to codzienność. Stare meble z płyt wiórowych, porąbane ramy okienne, pocięte opony to wszystko ląduje w piecu.

- Najgorsze są plastiki, guma i sztuczne szmaty, bo z tego jest dużo sadzy - mówi Jan Janiak, kominiarz z 45-letnim stażem ze Stargardu.

Palenie tych materiałów powoduje, że sadza w kominie osadza się szybciej. Nierzadko dochodzi do jej zapalenia. Wtedy komin pęka. Można temu zapobiec systematycznie go czyszcząc.

- Administracje spółdzielni czy zarządcy domów dbają o to, by kominy były czyste. Jednak, gdy chodzi o właścicieli prywatnych domów czy wspólnoty mieszkaniowe, panuje tam zupełne bezkrólewie - mówi Sławomir Okruch.

O wezwaniu kominiarza nie myślą też osoby, które mają w mieszkaniu piece kaflowe. Dla nich może się to skończyć nawet zaczadzeniem.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński