MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barlinek. Wypowiedzieli wojnę podrzucającym śmieci

Jacek Słomka [email protected]
Kilka tysięcy złotych kosztowało mieszkańca miasta, uprzątnięcie tego miejsca – informuje Cezary Krzyżanowski.
Kilka tysięcy złotych kosztowało mieszkańca miasta, uprzątnięcie tego miejsca – informuje Cezary Krzyżanowski. Fot. Jacek Słomka
W mieście i wokół niego w zastraszającym tempie przybywa dzikich wysypisk. Wywożący tam odpady nie mogą liczyć na pobłażliwość.

Na problem porzucanych gdzie tylko się da śmieci, uwagę zwracają mieszkańcy Barlinka.

- Zdarza mi się chodzić po różnych zakątkach naszego miasta - mówi Adam Król. - Wniosek po takich spacerach nasuwa się jeden. Z dnia na dzień przybywa miejsc, w których znajdują się porzucone odpady. Tak jest między innymi w lesie komunalnym, przy ul. Sportowej.

Ale na śmieci można się też natknąć za ogrodami w Moczkowie. Podobnie jest w tzw. parowie w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 4 w Barlinku. Na pewno, jednym z największych dzikich wysypisk, jest teren starej cegielni. Tam można natknąć się na wszystko: stare materiały budowlane, gruz, szmaty, papier, plastykowe skrzynki po napojach.

- Coś z tym trzeba zrobić - domaga się pan Adam. - Przecież do Barlinka przyjeżdża wielu turystów. Część z nich na pewno to widzi. Powinniśmy się wstydzić. Sygnały o dzikich wysypiskach, docierają także do urzędników barlineckiego magistratu.

- Sprawdzamy te miejsca - zapewnia Cezary Krzyżanowski, kierownik referatu ochrony środowiska. - Staramy się między innymi ustalić właścicieli porzuconych tam śmieci. I to nam się udaje.

Dzięki papierom pozostawionym na terenie nieczynnej cegielni, ustaliliśmy, kto podrzucił tam część domowych odpadów.

Mieszkaniec miasta był bardzo zdziwiony, kiedy powiadomili go o tym magistraccy urzędnicy. Rozmowa nie należała do przyjemnych. W jej efekcie jednak nie tylko musiał posprzątać swoje śmieci, ale także inne, które znajdowały się w tym miejscu.

- Kosztowało go to kilka tysięcy złotych - zapewniają w magistracie. Wszystko wskazuje na to, że to nie jedyna osoba, której przyjdzie zapłacić za porzucone odpady i wysprzątanie całego dzikiego wysypiska. Cezary Krzyżanowski zapewnia, że są podstawy, aby ustalić właściciela porzuconych plastykowych części samochodowych, w okolicach nieczynnego wysypiska śmieci w Rychnowie.

Tam także udało się trafić na coś, co zawiera adres śmieciarza. Niebawem wybiorą się do niego pracownicy wydziału ochrony środowiska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński