Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka otrzyma wsparcie

Piotr Landowski
Towarzystwo Przyjaciół Dzieci pomoże Hannie W., której grozi ograniczenie praw rodzicielskich. Jej sprawa toczy się przed szczecińskim sądem rodzinnym.

Hanna W. od 1995 roku zabiega o przyznanie jej mieszkania komunalnego. Kiedy w połowie października ubiegłego roku po raz kolejny odrzucono jej wniosek, zdesperowana przykuła się do kaloryfera w gabinecie burmistrza Polic. Świadkami zajścia było jej trzech synów, w tym nieletni Marcin i Filip. Teraz pani W. może stracić prawo do ich wychowywania.
- Znamy sprawę pani W. - mówi Zygmunt Pyszkowski prezes Zarządu Wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci w Szczecinie. - Zapoznał się z nią nasz rzecznik praw dziecka. Rozmawiał w tej sprawie z kuratorem, wystawił opinię do sądu, będzie uczestniczył w kolejnej rozprawie. Zgodnie z jednym z rozporządzeń ministra sprawiedliwości mamy możliwość uczestniczenia w tego typu sprawach.
Pierwsza rozprawa Hanny W. odbyła się w czwartek. Sąd nie podjął żadnej decyzji i odroczył sprawę do 23 maja. Jest prowadzona z urzędu. Sąd zdecydował o jej wszczęciu po informacji, którą po zajściu w gabinecie burmistrza Polic przekazała policja.
- Zachowania matki nie można pochwalić - mówi prezes Pyszkowski. - W naszej ocenie nie zasługuje jednak na to, by ograniczać jej prawa rodzicielskie. Moim zdaniem sąd powinien ograniczyć się do udzielenia jej pouczenia czy nagany.

Rozmowa z sędzią Ewą Siedlarek, wiceprezes Sądu Rejonowego w Szczecinie, przewodniczącą VIII Wydziału Rodzinnego i Nieletnich, przed którym toczy się sprawa matki z Polic.

Głos: Dlaczego pani W. stanęła przed sądem?
Ewa Siedlarek: Relacje mediów dotyczące tej sprawy są jednostronne. Wynika z nich, że sąd chce ukarać matkę. Charakter spraw o ograniczenie władzy rodzicielskiej jest zupełnie inny. Ograniczenie władzy rodzicielskiej stosuje się zawsze, gdy zagrożone jest dobro dziecka. Ma służyć zapobieżeniu ujemnym skutkom niewłaściwego lub nieudolnego wypełniania obowiązków przez rodziców. Jest to działanie profilaktyczne służące dobru dziecka, ma nieść pomoc rodzinie. Nie jest to represja wobec rodziców.

Głos: Kto wnioskował o ograniczenie praw rodzicielskich pani W.?
E.S.: Większość spraw o ograniczenie władzy rodzicielskiej, także pani W., toczy się z urzędu. Do sądu wpływa zawiadomienie o tym, że w danym przypadku dobro dziecka jest zagrożone. Sąd rozpoczyna czynności sprawdzające. Jeśli w ich trakcie pojawi się jakakolwiek wątpliwość wskazująca, że dobro dziecka rzeczywiście jest zagrożone, to wtedy wszczynane jest postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej. Sąd jest zobowiązany do działania.

Głos: Osoby, z którymi rozmawialiśmy o sprawie pani W, twierdzą, że jest ona dobrą matką. Skąd więc wniosek, że dobro jej dzieci jest zagrożone?
E.S.: Przykucie się do kaloryfera do niczego pozytywnego nie doprowadziło. Jest mnóstwo rodzin, które są w trudnej sytuacji i nie decydują się na taki krok. Pani W. bez wątpienia ma problem. Nie możemy jej z nim zostawić. Musimy interweniować teraz, bo później może wydarzyć się coś gorszego.

Głos: Co grozi pani W.?
E.S.: Po pierwsze, ograniczenie władzy rodzicielskiej nigdy nie powoduje utraty tej władzy. Nie jest to też decyzja nieodwracalna. Orzeczenia w tym zakresie są różne. Wszystko zależy od ustaleń sądu. Może zobowiązać rodziców do określonego postępowania, określić, jakie czynności nie mogą być przez nich wykonywane, poddać wykonywanie władzy rodzicielskiej kontroli kuratora. W szczególnych przypadkach może zdecydować o umieszczeniu dziecka w placówce opiekuńczo - wychowawczej bądź rodzinie zastępczej. Sąd może też nie znaleźć podstaw do ograniczenia praw rodziców. Musi być jednak przekonany, że dobro dziecka nie jest zagrożone. Nie wiem, jaka decyzja zapadnie w przypadku pani W. Na podstawie zebranego dotąd materiału dowodowego, nie sądzę, by sprawa zakończyła się skierowaniem dzieci do placówki opiekuńczej lub rodziny zastępczej. Jak będzie, przekonamy się jednak po zakończeniu sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński