Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak sztandar Solidarności został odebrany z niewoli w Warszawie

Marek Jaszczyński [email protected]
Jak sztandar Solidarności został odebrany z niewoli w Warszawie. Grupa szczecinian po kryjomu przywiozła go z Muzeum Ruchu Robotniczego w stolicy.

Główną rolę w opowieści odgrywa sztandar Niezależnego Samorządnego Zwiazku Zawodowego Solidarność Pomorza Zachodniego.
- Krew mnie zalewa, kiedy słyszę o tym, że Gdańsk był najważniejszy. Przecież Szczecin też może się pochwalić wspaniałą kartą w drodze do uzyskania wolności - mówi Zdzisław Steć, nasz Czytelnik.

Pan Zdzisław opowiedział nam o mało znanych wydarzeniach związanych ze sztandarem Związku, który został ufundowany ze składek społecznych.

- Pieniądze zbierało się nie tylko w stoczni, ale również przed Parnicą - opowiada pan Zdzisław.

Sztandar został uszyty w 1980 roku. Jego charakterystyczną cechą było to, że orzeł widniejący na sztandarze przypominał tego używanego w II RP aż do czasu zamachu majowego. Po wprowadzeniu stanu wojennego sztandar został zaaresztowany przez władze.
- Mówiliśmy, że trafił do niewoli - mówi mężczyzna. - Musieliśmy czekać aż do 1989 roku, żeby można go było odebrać. Wówczas już można było zauważyć podział w łonie Solidarności na "wałęsiaków" i "jurczykowców".

Konspiracja w drodze do stolicy

Odebranie sztandaru odbyło się przy zachowaniu ścisłej konspiracji. Było to już, co prawda po obradach Okrągłego Stołu, ale ostrożność była wskazana. Po odbiór sztandaru do Warszawy pojechała grupa szczecinian.

- Nadal obowiązywały nas konspiracyjne zasady: pociągiem pojechał osobno Marian Jurczyk, przewodniczącego zarządu Regionu Pomorze Zachodnie, bo mógł być obserwowany. Natomiast ja, mój brat Irek, Kazimierz Drzazga i Romek Pentol pojechaliśmy fiatem - relacjonuje nasz rozmówca.

Grupa trafiła do Muzeum Ruchu Robotniczego przy ulicy Brackiej 5. Świadek zapamiętał, ze był 2 sierpnia godz. 10.15. a nie 3 sierpnia jak błędnie zaprogramowałem aparat fotograficzny - mówi pan Zdzisław. W magazynie były zdeponowane sztandary z całej Polski, a wśród nich ten z Pomorza Zachodniego.

Związkowcy ze sztandarem pojechali do warszawskiego kościoła Św. Stanisława Kostki.

- W Anioł Pański byliśmy nad grobem Błogosławionego Jerzego Popiełuszki, kapelana Solidarności to była dla nas wielka i niezapomniana chwila - opowiada Zdzisław Steć. - Ludzie rozpoznawali Mariana Jurczyka, wiedzieli, że jest ze Szczecina. Poszliśmy też na kawę, bo zaprosił nas ks. prałat Teofil Bogucki, proboszcz tejże parafii. Powrót do Szczecina odbywał się na tych zasadach, czyli Marian Jurczyk podróżował osobno. Sztandar po przyjeździe na miejsce znowu został ukryty.

- Nie wiedziałem gdzie, dopiero po latach wyjaśniło się, że ukrył go ksiądz Kazieczko w Policach - dodaje nasz rozmówca.
Sztandar po powrocie z niewoli został po raz pierwszy zaprezentowany publicznie 30 sierpnia 1989 roku, w rocznicę zawarcia porozumień strajkowych. Było to w parku Kasprowicza. Zebrani uczcili wydarzenia sprzed dziewięciu lat.

Szczeciński sierpień

30 sierpnia 1980 roku o godz. 8 Międzyzakładowa Komisja Strajkowa w Szczecinie i Komisja Rządowa podpisały porozumienie kończące strajk. Ze strony MKS dokument podpisali: Marian Jurczyk (przewodniczący), Kazimierz Fischbein (wiceprzewodniczący), ze strony rządowej: wicepremier Kazimierz Barcikowski, z-ca członka Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR Andrzej Żabiński, I sekretarz KW PZPR w Szczecinie Janusz Brych.

Porozumienie było korzystne dla strajkujących w punktach dotyczących spraw ekonomicznych i socjalnych, ale zdecydowanie nieprecyzyjne lub niepełne w przypadku pozostałych żądań.

Protestujący nie uzyskali zgody na utworzenie wolnych czy niezależnych związków zawodowych, jedynie samorządnych, przyjęte sformułowania nie mówiły nawet o możliwości tworzenia nowych związków. Uzyskali zapewnienie, że otrzymają pełną zapłatę za okres strajku oraz że nie będą za udział w nim karani, "z wyjątkiem popełnionych przestępstw politycznych" .

Nieprecyzyjne były zapisy dotyczące ograniczenia cenzury. W stosunkach państwo-Kościół wynegocjowano jedynie obietnicę "szerszego dostępu do środków masowego przekazu". Sukcesem strajkujących była zgoda na postawienie do 17 XII 1980 tablicy upamiętniającej ofiary Grudnia '70, powrót do pracy osób zwolnionych za działalność strajkową w latach siedemdziesiątych. Uzgodniono też powszechną podwyżkę płac (o jedną grupę zaszeregowania) oraz najniższych rent i emerytur. Rząd zobowiązał się do skrócenia czasu oczekiwania na mieszkanie do 5 lat.

Kordon stoczniowców

Pan Zdzisław wspomina także inne, ciekawe zdarzenie związane ze sztandarem.

- Pamiętam, gdy poszliśmy z Domu Kultury "Korab" przy ul. 1 Maja pod tablicę poległych stoczniowców - mówi. - Nagle pojawił się kordon. Byli to działacze skrzydła Solidarności związanego z Lechem Wałęsą. Nie chcieli nas przepuścić do tablicy. Było gorąco, niewiele brakowało a doszłoby do bójki. Po raz pierwszy robotnicy stanęli przeciw sobie. Doszło do wymiany zdań, ale zwyciężył autorytet Mariana Jurczyka. Stoczniowcy znali go z pracy i przepuścili. To było zwycięstwo.

Świadek tych wydarzeń, Jarosław Kaczorowski tak to opisał: "Dziwna jest jednak moc sztandaru-symbolu. Kordon wiotczeje i pęka. W ten sposób ci, którzy ten pomnik najpierw wywalczyli, a później zbudowali, mogą wreszcie podejść do świętego miejsca wolnych ludzi. Mogą oddać cześć pamięci tych, na których krwi "Solidarność" wyrosła. Kwiaty i wieńce. Szept modlitewny tych obok mnie, i mój też."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński