W ostatni lipcowy weekend z Pustkowa, Świnoujścia i Szczecina wyruszyła najdłuższa w Polsce piesza pielgrzymka na Jasną Górę. W tej chwili pątnicy mają za sobą około trzystu kilometrów.
Karolina Nowicka ze Świnoujścia idzie do Częstochowy po raz ósmy. Tym razem ma na głowie sporo obowiązków organizacyjnych. Pomaga innym, robi zakupy, rejestruje nowych pielgrzymów na trasie. A tych przybywa na każdym etapie. Co nie oznacza, że zastępy pielgrzymów rosną w postępie geometrycznym.
- Jedni przychodzą, inni odchodzą. Nie każdy jest w stanie przejść całą trasę, poza tym wielu dołącza tylko na weekend, bo praca na więcej nie pozwala - mówi Karolina. - Ale nawet na te dwa dni warto do nas dołączyć. To wspaniała duchowa przygoda.
Warunki pogodowe nie są najgorsze. - Do Bierzwnika padało, ale teraz mamy od dwóch dni słoneczną pogodę. Dobrze, że nie ma upałów tak, jak w zeszłym roku - mówi Karolina.
- Atmosfera jest bardzo podniosła. Oczywiście, jak zawsze podczas pielgrzymki, idzie się ciężko, ale im większe trudności fizyczne trudności jesteśmy zmuszeni pokonać w drodze na Jasną Górę, tym bardziej duchowo możemy otworzyć się na Boga - mówi ks. Karol Łabenda, dyrektor pielgrzymki.
Pątnicy mieli już jednak chwilę wytchnienia na trasie. W Bierzwniku tradycyjnie bawili się podczas radosnego wieczoru tanecznego. - Oprócz dostojnego poloneza, były tańce przy dźwiękach makareny, belgijki, były też "Kaczuchy" - mówi ks. Łabenda. - Ale taniec, śpiew, radość pojawiają się także na trasie, w drodze, wraz z modlitwą, bo idziemy w trudzie, ale przecież w radosnym celu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?