Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Takiego procesu jeszcze nie było. Radosław W. oskarżony o zabójstwo własnej rodziny

Mariusz Parkitny
Radosław W. był już kilka razy dowożony do sądu w sprawach cywilnych związanych z przejmowaniem majątku po rodzinie. Na rozprawach zazwyczaj milczy. Ze względów bezpieczeństwa policjanci skuwają mu ręce i nogi
Radosław W. był już kilka razy dowożony do sądu w sprawach cywilnych związanych z przejmowaniem majątku po rodzinie. Na rozprawach zazwyczaj milczy. Ze względów bezpieczeństwa policjanci skuwają mu ręce i nogi
Prokurator zakończył śledztwo w tej makabrycznej historii i wysłał akta do sądu

Kulisy śledztwa

Kulisy śledztwa

Po zabójstwie powołano specjalny zespół policjantów do odnalezienia zabójcy rodziny W. Szybko wpadli na jego trop. Po przesłuchaniu sąsiadów zorientowano się, że psu ofiar nikt nie zrobił krzywdy oraz, że zwierzę nie szczekało. To skłoniło policjantów, aby zabójcy szukać wśród znajomych rodziny.
Gdy Radosław W. nie pojawił się na pogrzebie matki (jej mąż i pasierb mieli pogrzeby w Danii, bo mieli duńskie obywatelstwo), policjanci mieli już pewność, kto jest zabójcą. Potem znaleziono narzędzie zbrodni .

Ale Radosław W. w międzyczasie znikł. Odnaleziono go w Hiszpanii, gdzie wpadł po obławie na handlarzy narkotyków. Hiszpanie sprawdzając zatrzymanego natrafili na list gończy wydany za podejrzanym. Potem skazali go na 2,5 roku więzienia. Dopiero po odbyciu kary, Radosław W. trafił do Szczecina. 2 października 2014 roku został po raz pierwszy przesłuchany i usłyszał zarzuty.
To pierwsza od lat sprawa w szczecińskim sądzie o potrójne zabójstwo. Procesowi będą towarzyszyć nadzwyczajne środki ostrożności.

Kim jest Radosław W., który ze szczególnym okrucieństwem zabił matę, ojczyma i brata? Cynicznym bandytą, który w bestialski sposób chciał przejąć rodzinny majątek? Wkrótce się dowiemy. Po czterech latach prokuratura zamknęła śledztwo. Proces ruszy zapewne po wakacjach.

Zbrodnia

W kwietniu 2011 roku w mieszkaniu przy ul. Uznamskiej znaleziono zwłoki rodziny W. Widok był makabryczny. Ciała były zaszlachtowane. Sprawca używał dużego noża. Aby zatrzeć ślady, w całym mieszkaniu rozlał olej. Narzędzie zbrodni znaleziono w pobliskim stawie. Na pogrzebie nie pojawiał się Radosław W., 33 -letni syn zamordowanej Alicji W. Uciekł do Hiszpanii. Tam złapano go za handel narkotykami. Trafił do więzienia na Ibizie. Dostał jednoosobową celę. We wrześniu ubiegłego roku zakończył karę i został przewieziony do Szczecina. Prokurator postawił mu zarzuty trzech zabójstw. Grozi mu dożywocie. Na razie podejrzany niewiele sobie z tego robi. Zamordowany Christian W. był jego ojczymem, a Keneth, przyrodnim bratem.

Podczas pierwszego przesłuchania w Szczecinie, Radosław W. nie okazał żadnych emocji. Przesłuchanie było krótkie. Trwało pół godziny. Radosław W. zarzutów wysłuchał z kamienną twarzą. Przyznał, że je rozumie, ale nie odpowiedział na pytanie, czy przyznaje się do winy. Teraz będzie ustalał strategię ze swoim obrońcą. Mężczyzna na przesłuchanie został doprowadzony skuty kajdankami, w dresie i czapeczce markowej firmy sportowej. Uwagę zwracała broda, którą zapuścił kilka miesięcy wcześniej.

W listach z aresztu skarży się żonie na trudne warunki w areszcie, bo trafił do kilkuosobowej celi.

Motywem zbrodni był prawdopodobnie majątek rodziny, która była zamożna. Jeszcze w trakcie pobytu w hiszpańskim areszcie W. przejął spadek po ofiarach. To m.in. dom, dwa mieszkania, samochody, kosztowności. Prokuraturze udało się wstrzymać sprzedaż nieruchomości.

Przed sądem cywilnym odbędzie się proces o uznanie W. za niegodnego dziedziczenia. Sąd zawiesił rozpatrywanie tego wątku, do czasu zakończenia śledztwa przez prokuraturę. Nawet jeśli zapadnie decyzja o uznaniu za niegodnego, majątek pozostanie w rodzinie W., bo spadkobiercą zostanie syn podejrzanego.

Wspólnicy

Razem z nim na ławie oskarżonych zasiądzie trzech młodych mężczyzn, którzy pomagali mu zacierać ślady. Dwaj przyznali się do winy i opowiedzieli co zrobili. Nie byli na miejscu zdarzenia. Na trop trzeciego policjanci wpadli całkiem niedawno. Miał dostarczyć Radosławowi W. broni z tłumikiem i naboje. Nie przyznał się do winy. Ciała rodziny znaleziono 28 kwietnia 2011 r. Nie udało się ustalić kiedy dokładnie doszło do zabójstwa i kto zginął pierwszy (ma to znaczenia dla dziedziczenia).

Żona

W przejmowaniu majątku Radosławowi W. pomagała żona Dorota. Prokuratura oskarżyła ją o fałszowanie dokumentów dzięki, którym Radosław W. mógłby sprzedać majątek po ofiarach. Sprawa zakończyła się na jednym posiedzeniu, bo sąd zaakceptował wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Dorota M. przyznała się do winy. Prokurator Wiktor Grdeń domagał się dla niej 7 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz 300 zł grzywny. Sąd uznał, że taka kara będzie sprawiedliwa. Oskarżona została zwolniona z kosztów procesu.

- Oskarżona działała czynem ciągłym, w krótkich odstępach czasu z zamiarem popełnienia przestępstwa. Nie była do tej pory karana, przyznała się do winy. Taka kara powinna powstrzymać ją przed dalszym łamaniem prawa - uzasadniała sędzia Agnieszka Poświata.

Dorota M. sfałszowała dwa dokumenty w sierpniu 2013 r. Na obu odręcznie wpisała nazwisko swojego męża Radosława W. Pierwszy dokument to wniosek o wydanie przez naczelnika urzędu skarbowego zaświadczenie, że majątek podejrzanego nie ma żadnych obciążeń. Drugi dokument to zgłoszenie o nabyciu praw majątkowych przez Radosława W. Oba pisma podejrzana złożyła do urzędu skarbowego. Jedno osobiście, a drugie przez znajomego. Prokuratura podejrzewa, że fałszerstwo miało posłużyć do sprzedaży majątku, który przejął po ofiarach Radosław W.

On sam nie mógł złożyć i podpisać tych dokumentów, bo w tym czasie (sierpień 2013 R.) siedział na Ibizie za handel narkotykami. Wyrok na Dorotę M. jest już prawomocny.

Kto zginął pierwszy

Po zabójstwie w akcie zgonu Alicji W. urzędnicy napisali, że była wdową. Taki stan cywilny oznacza, że majątek po niej dziedziczy syn, czyli Radosław W. Ale jest szansa, że przynajmniej część majątku nie trafi w ręce domniemanego zabójcy. Stanie się tak, jeśli sąd zgodzi się na zmianę w dokumentach USC statusu zmarłej Alicji W. - z wdowy na mężatkę.

- Wtedy do dziedziczenia uprawniony byłby żyjący syn Christiana - wyjaśnia mec. Andrzej Preiss.
Chodzi o Keneetha W. z Danii, brata zamordowanego Briana i syna Christiana W. Wniosek o sprostowanie popiera też kierownik USC w Szczecinie. Sprawa wydaje się więc formalnością, ale wcale tak nie jest. Sąd nie musi się na zmianę zgodzić. Bo w śledztwie nie udało się ustalić w jakiej kolejności rodzina była mordowana. A to oznacza, że gdyby Christian W. został zabity pierwszy, to jego żona faktycznie byłaby wdową i dokumentów nie trzeba prostować. A to z kolei oznacza tryumf Radosława W., który miałby prawo do całego majątku.

Sąd ma więc twardy orzech do zgryzienia. Ale nawet jeśli sprawy majątkowe zakończą się dla Radosława W. korzystnie, to może nigdy nie nacieszyć się majątkiem.

- Mamy przeciwko niemu mocne dowody - mówi prok. Grdeń.

Trzy zarzuty dotyczą dokonania zbrodni zabójstwa - ze szczególnym okrucieństwem, w związku z rozbojem, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Kolejne zarzuty dotyczą narkotyków, nielegalnego posiadania broni i kierowania samochodem pod wpływem alkoholu.

Tą ostatnią sprawę prokurator wyłączył do odrębnego postępowania, aby się nie przedawniła. Radosław W. jeździł pijany po Poznaniu. Akt oskarżenia został wysłany pod koniec maja. aą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński