Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zatonął jacht koło Świnoujścia. Jedna osoba nie żyje [nowe informacje, wideo]

mp
W trakcie akcji ratunkowej udało się uratować 11 rozbitków z 12-osobowej załogi jachtu,
W trakcie akcji ratunkowej udało się uratować 11 rozbitków z 12-osobowej załogi jachtu, Google Maps
Zatonął jacht z polską załogą 20 kilometrów na północny zachód od Świnoujścia. Jedna osoba nie żyje, 11 zostało uratowanych.

Są w szpitalu, ich stan jest dobry. Do tragedii doszło późnym popołudniem.

Morska służba ratownictwa dostała informację przed godziną dwudziestą. Rozbitków podjął niemiecki kuter, który przebywał niedaleko miejsca zdarzenia.

23-metrowym jachtem płynęli żeglarze z Krakowa w rejs na Grenlandię przez Norwegię. Jednostka nazywa się Down North i jest zarejestrowana na Bermudach.

Morska służba ratownictwa otrzymała sygnał z systemu Cospas-Sarsat.

Przyczyną tragedii mógł być silny wiatr. Jak twierdzi Mariusz Nawrot, właściciel jachtu, ofiarą najprawdopodobniej jest niepełnosprawny reporter National Geographic.

Według nieoficjalnych informacji mógł umrzeć na zawał serca. Prokuratura wyjaśnia okoliczności.

Jacht zatonął po wypłynięciu ze Świnoujścia 20 km od wyspy Rugia.

Nowe informacje

W szpitalu w Świnoujściu przebywa 9 członków załogi. Są w dobrym stanie, ale ze względu na wyziębienie lekarze muszą ich jeszcze obserwować. Jedna osoba odmówiła pobytu w szpitalu. Kapitan szkunera został już przesłuchany przez prokuratora. Nie wiadomo na razie co zeznał. Był trzeźwy.

Mężczyzna, który zmarł, to 58-latek. Prawdopodobnie przyczyną śmierci był zawał serca. Ale pewność lekarze będę mieli po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Mężczyzna był niepełnosprawny. Według Mariusza Nawrota, właściciela statku, mężczyzna był reporterem National Geographic. Załoga płynęła na Grenlandię w celach naukowych.

Ponad 20-metrowy szkuner o nazwie Down North zatonął wczoraj późnym wieczorem 20 mil na północny zachód od Świnoujścia, niedaleko niemieckiej wyspy Rugia. Rozbitków uratował niemiecki kuter Palucca, który płynął w pobliżu. Załoga jachtu była już w tym czasie na tratwie ratunkowej. 23-metrowy jacht był wyczarterowany w Świnoujściu.

Niemcy przekazali rozbitków naszemu statkowi ratunkowemu.

W nocy załoga dotarła już do Świnoujścia, gdzie czekały na nią trzy karetki pogotowia. Załoga szkunera schodziła ze statku ratunkowego o własnych siłach - powiedział Krzysztof Lewiński, pilot portowy w Świnoujściu.

12 -osoba załoga płynęła za koło podbiegunowe, aby uczcić 35 lat zakończenia remontu polskiej stacji badawczej Hornsund na Spitsbergenie. Rejs miał trwać do 10 października. Załoga miała przepłynąć 8410 mil morskich czyli ok. 15,5 tys. kilometrów.

Wciąż nie wiadomo co było przyczyną katastrofy. Według nieoficjalnej wersji przyczyną mógł być nagły silny wiatr. Ale według ekspertów 23-metrowa jednostka była odporna na sztormy nawet do 8 stopni w skali Beuforta.

Aktualizacja, niedziela, godz 11
Jutro decyzja o wszczęsciu śledztwa

W poniedziałek prokurator zdecyduje pod jakim kątem będzie prowadził śledztwo w sprawei zatonięcia jachtu. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że wszyscy załoganci byli trzeźwi. Prokuratura zleci sekcję zwłok 58-letniego meżczyzny, jedynej ofiary śmiertelnej katastrofy. Policja przesłuchuje świadków.

- W poniedziałek otrzymamy komplet materiałów zgromadzonych w tej sprawie przez policję. Prokurator był podczas oględzin ciała, ale zarządzi sekcję zwłok, aby ustalić dokładną przyczynę śmierci jednego z członków załogi - mówi nam prok. Jacek Powalski z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński