Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Taczała z Espadonu: Oni muszą, my tylko możemy

Rafał Kuliga
Trener Jerzy Taczała (w środku) przekazuje informacje swoim zawodnikom.
Trener Jerzy Taczała (w środku) przekazuje informacje swoim zawodnikom. Sebastian Wołosz
W pierwszym spotkaniu play off Espadon Szczecin przegrał z Camperem Wyszków, liderem tabeli, 0:3. W sobotę rewanż w Wyszkowie.

Wynik pojedynku w Szczecinie wygląda na bardzo jednostronny, jednak samo spotkanie było zacięte. Każdy z setów rozstrzygał się w końcówkach, z których zwycięsko wychodzili podopieczni Jana Sucha. - Czasami można przegrać mecz 0:3 i mieć poczucie, że rywal nie był od nas o klasę lepszy, tylko zadecydowały niuanse - mówi Jerzy Taczała, szkoleniowiec Espadonu. - Szczególnie w pierwszych dwóch setach gra była niezwykle wyrównana. Nie będę ukrywał, mam trochę żalu do arbitrów. W kluczowych momentach dwie czy trzy decyzje były kontrowersyjne. Jednak to nie było przyczyną porażki. Camper wyszedł mocno nabuzowany. Ostatni pojedynek ligowy (Camper wygrał z Espadonem dopiero po pięciu setach walki dop.red.) dał im dużo do myślenia i wiedzieli, że muszą tu przyjechać i walczyć, a nie wygrać w godzinę.

Najlepszym zawodnikiem spotkania uznano Łukasza Kaczorowskiego. Atakujący przyjezdnych kończył najważniejsze piłki w setach, to jego ataki dawały Camperowi zwycięstwo.

- Zabrakło nam dokładności w bloku, Kaczorowski zbyt często nas obijał. Szczególnie w trudnych, sytuacyjnych rozegraniach. My z kolei mamy problem z pozycją atakującego. Gra na niej dwóch młodych chłopaków, którzy mają duży potencjał, ale brakuje im jeszcze regularności. Oni nie są w stanie wziąć na siebie ciężaru gry w zaciętej końcówce partii, tak, jak robił to Kaczorowski w Camperze. Gdybyśmy mieli takiego zawodnika, kończącego w najważniejszych momentach, to najprawdopodobniej wygralibyśmy całe spotkanie. Porażka trochę nas boli, bo czuliśmy szansę na ogranie lidera.

Spotkanie rewanżowe rozegrane zostanie w Wyszkowie w najbliższą sobotę. Zdecydowanym faworytem będą gospodarze, jednak szczecinianie nie mają nic do stracenia. Zespoły grające na luzie niejednokrotnie udowadniały, że potrafią sprawić niespodziankę.

- Jedziemy do Wyszkowa się bić - mówi z uśmiechem trener Taczała. - Ja nie byłem w pierwszej rundzie w Wyszkowie, ponieważ nie pracowałem jeszcze wtedy w klubie. Z tego co słyszałem, to sala jest podobna do naszej, nawet troszeczkę niższa. Jedziemy do lidera i chcemy grać odważnie, przede wszystkim w zagrywce. Żadnego wstrzymywania ręki. Jeśli odrzucamy ich regularnie od siatki, to zaczynają się trochę gubić. Poprawmy jakość i dokładność bloku, a może uda się sprawić niespodziankę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński