W debiucie na ławce trenerskiej Pogoni pokonał Jagiellonię Białystok 2:0. Trener jednak nie widzi w tym swojej zasługi.
- Zjawiłem się dwa dni przed meczem, więc niewiele mogłem zmienić. Nie nauczyłem chłopaków grać w piłkę. Po prostu wyszli na boisko i zrobili kawał dobrej roboty, walczyli. Przyszedłem do Szczecina, ponieważ praca tutaj jest wyzwaniem. To największy klub w tym regionie, na nim skupia się uwaga kibiców, mediów. Szczecin potrafi kochać, ale potrafi też nienawidzić. Lubię czuć presję, to pcha mnie do przodu - mówi.
Michniewicz obejrzał spotkanie juniorów młodszych i zauważył kilku graczy z potencjałem.
- Byłem już na meczu juniorów młodszych i widziałem kilku fajnych chłopców. Na przykład Damian Pawłowski. Młody reprezentant Polski od razu wpada w oko. Macie znakomitą bazę treningową, jedną z najlepszych w Polsce. Aż nie chce się stąd wychodzić. Pracowałem w wielu klubach i wszędzie jest średnio, przeciętnie albo źle. Tutaj baza treningowa pozwala ćwiczyć dzień i noc - dodaje.
Pogoń Szczecin jest już jego ósmym klubem w karierze.
Najdłużej pracowałem w Lechu, bo aż trzy lata. Moim problemem jest to, że bardzo dobrze zaczynam pracę z zespołami, osiągamy korzystne wyniki. Po sezonie odchodzą kluczowi piłkarze. W Lechu np. Ślusarski, Goliński, Gajtkowski. W Lubinie Łukasz Piszczek, a Michał Chałbiński miał kontuzję. W ich miejsce nie sprowadzono zbyt wartościowych zawodników, wyniki były gorsze i moja przygoda z klubem się kończyła. Liczę na to, że tutaj będzie inaczej - kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?