Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lepiej być lekarzem niż lektorem angielskiego

Rozmawiała W. MORDASIEWICZ
Robert Sikora zna biegle język angielski, był lektorem
Robert Sikora zna biegle język angielski, był lektorem Wioletta Mordasiewicz
Robert Sikora ze Stargardu jest pediatrą. Pracuje od kilku lat w Wojewódzkiej Przychodni Medycyny Pracy przy al. Żołnierza 12

Ile lat pracy ma pan za sobą?
Swój zawód wykonuję od ponad 16 lat. Jestem pediatrą i nie wyobrażam sobie wykonywania innej profesji. Lubię dzieci, a one chyba lubią mnie.

Od jak dawna pracuje pan i mieszka w Stargardzie?
W 2003 roku los rzucił mnie ze Szczecina do Choszczna. Tam pracowałem w dwóch przychodniach. Ale w 2009 roku pojawiła się propozycja pracy w Stargardzie. I z niej skorzystałem.

Dojeżdżał pan do pracy z Choszczna?
Przez pewien czas. Z żoną mieliśmy dosyć dojazdów. Ona też musiała dojeżdżać, ponieważ znalazła pracę w sanepidzie. Kupiliśmy więc w Stargardzie mieszkanie w szeregowcu. Mamy przed domem niewielki ogródek. Jesteśmy zadowoleni. Osiedliśmy się w Stargardzie na dobre.

Jest pan lekarzem znającym dobrze język angielski. Skąd się wzięła ta umiejętność?
Znajomość języka angielskiego zawdzięczam szkole średniej. Przez cztery lata uczęszczałem do gorzowskiego liceum, gdzie byłem w profilowanej klasie biologiczno-chemicznej. Zajęć z języka obcego mieliśmy osiem godzin tygodniowo, a uczyli nas lektorzy z Anglii, Kanady i USA. Połowa klasy poszła na medycynę, a połowa na filologię angielską. Ja znalazłem się w tej pierwszej grupie. Ale szlifowania języka obcego nie porzuciłem. Robiłem to dalej, ale już we własnym zakresie.

Na tyle skutecznie, że został pan nawet lektorem języka angielskiego?
Tak rzeczywiście, miałem epizod z pracą lektora języka obcego w Szczecinie. Po odbyciu stażu był kłopot ze znalezieniem pracy. Ale jestem bardzo elastyczny, więc skorzystałem z propozycji uczenia studentów języka. Pracowałem dwa lata jako lektor w centrum języków obcych w Zachodniopomorskiej Szkole Biznesu. Załatwiałem też różne inne sprawy w dziekanacie. Byłem tam takim człowiekiem od wszystkiego.

Ale być lekarzem jest lepiej?
Zdecydowanie tak. Uwielbiam kontakt z dziećmi. Jestem z natury gadułą, łatwo nawiązuję kontakt z małymi pacjentami. Ta nić porozumienia z nimi jest dla mnie ważna. To bardzo pomaga mi w pracy.

A ma pan własne dzieci?
Oczywiście. 10-letniego syna i 17-letnią córkę.

Nie myślał pan o wyjeździe za granicę? Tam lepiej lekarzom płacą.
Mnie nigdy nie ciągnęło, by opuścić Polskę. Jestem zbyt rodzinnym człowiekiem, by zostawić tu krewnych i znajomych.

Pana znajomi powyjeżdżali?
Mam przyjaciół, którzy wyjechali za granicę i jest im tam dobrze. Ale ja nie wyobrażam sobie życia w obcym kraju.

Co pan lubi robić w czasie wolnym?
Bardzo lubię spędzać czas na łonie natury: chodzić po lesie, biwakować, posiedzieć przy ognisku, popiec kiełbaski. Choć lubię takie wypady w plener, nie jestem specjalnym miłośnikiem łowienia ryb. Jakoś mnie to nigdy nie pociągało. Wolę spacery na świeżym powietrzu, wędrówki.

Jakie ma pan zainteresowania?
Trochę interesuję się sportem, ale nie piłką nożną. To nie moja bajka. Bardziej tenisem ziemnym, choć sam nie gram. Jakie mam marzenia? Żeby gorzej nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński