Na ławie oskarżonych zasiadł 31-letni Mateusz P. z Derczewa. Pół roku temu zabił sąsiada ze szczególnym okrucieństwem. Tylko dlatego, że Wiesław R. jadąc motorowerem zrobił manewr jakby kogoś omijał.
- Przez to ja musiałem zjechać na pobocze. Zdenerwowałem się, chciałem go pobić - mówił Mateusz P.
Ofiarę porwał, skatował półmetrowym metalowym przecinakiem, a potem topił w jeziorze. Po powrocie do domu pił wódkę z ojcem ofiary za pieniądze zrabowane Wiesławowi R.
Proces w sprawie tej zbrodni ruszył wczoraj przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Ofiara a to 19-letni mieszkaniec Derczewa. Pięć dni przed śmiercią został tatą. Został zabity kilka godzin po powrocie ze szpitala, w którym był u nowonarodzonej córki.
- Pamiętam, że wziął wtedy naszą Klaudię na ręce i powiedział, że nigdy jej nie opuści. A potem go zabito. A przecież był dobrym człowiekiem. Obowiązkowym, bez nałogów. Na pewno byłby świetnym ojcem - mówiła 20-letnia Monika Jasion , partnerka ofiary i matka jego dziecka (zgodziła się na upublicznienie nazwiska i wizerunku).
Przez całą rozprawę Mateusz P. siedział ze skuloną głową. Przez pierwsze pół godziny nie reagował na polecenie sądu. Nie chciał nawet wstać. Potem język mu się rozwiązał.
Więcej o tragedii Wiesława R. w jutrzejszym Magazynie Głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?