Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Edi Andradina: "będę grał już tylko dla zabawy"

(paz)
- Większy stres jest wtedy, gdy siedzisz na ławce jako zawodnik i masz świadomość, że możesz zaraz wejść i pomóc zespołowi. Jako trener inaczej na to patrzysz - twierdzi Edi.
- Większy stres jest wtedy, gdy siedzisz na ławce jako zawodnik i masz świadomość, że możesz zaraz wejść i pomóc zespołowi. Jako trener inaczej na to patrzysz - twierdzi Edi. Andrzej Szkocki
Rozmowa z Edim Andradiną, byłym zawodnikiem m.in. Pogoni Szczecin, który od marca będzie występował w Mewie Resko (regionalna klasa okręgowa, gr. północna).

Coraz lepiej mówisz po polsku.

Żona mnie poprawia, robię postępy (śmiech).

Jak zareagowała na wiadomość, że wracasz na boisko?

Zadowolona nie jest... Jednak dam sobie z nią radę. Będą zabierał ją na mecze. Przekona się, że to forma zabawy. Chcę dbać o zdrowie, zrzucić brzuszek. Dostałem zaproszenia z Reska i postanowiłem skorzystać.

Z tym zgubieniem brzuszka może być problem. W niższych ligach po meczach często robi się grilla...

Spokojnie. Żona będzie czekać i od razu po meczu mnie stamtąd zabierze (śmiech). Jak będzie fajnie, to trochę pogram. Jak nie będę miał przyjemności z gry, to dam sobie spokój.

Niedawno zadebiutowałeś w halowej amatorskiej lidze.

Oj, ciężko mi się tam gra. Jestem rezerwowym. Chłopaki grają naprawdę dobrze, mi sporo brakuje do ich poziomu. Nie umiem grać na takiej nawierzchni i taką piłką. Próbowałem się przyzwyczaić, ale ciężko mi to idzie. Całe szczęście w okręgówce będzie normalna piłka i murawa.

Miałeś wcześniej jakieś propozycje z innych klubów?

Ze cztery były. Powiedziałem jednak "nie". Chodziło o kluby z I i II ligi. Nie wypada mi jednak wymieniać ich nazw.

Dlaczego odmówiłeś?

Karierę w Pogoni zakończyłem, bo w pewnym momencie straciłem przyjemność z gry. Chciałem zwolnić miejsce innym. Zdałem sobie sprawę, że są młodsi, lepsi, którzy mogą pomóc drużynie. Nie mogę już się angażować na sto procent w granie. Została mi już tylko zabawa.

Czym dokładnie zajmujesz się teraz w Pogoni Szczecin?

Jestem łącznikiem między rezerwami, a pierwszym zespołem. Chodzi o to, że trener na co dzień pracujący w ekstraklasie potrzebuje też informacji, co się dzieje na zapleczu drużyny. Sam zwyczajnie nie ma na to czasu. Moim zadaniem jest wskazanie, kto się wyróżnia w III lidze, co musi poprawić, aby trafić do ekstraklasy. Pracuję z tymi zawodnikami, także indywidualnie i wiem, na co ich stać. Muszę być przygotowany, gdy trener zgłosi potrzebę sprawdzenia np. prawego obrońcy.

Jeszcze za czasów gry w Pogoni byłeś też skautem.

To nie do końca tak. W ten sposób nazwano moje stanowisko, ale na co dzień się tym nie zajmowałem. Ale do tej pory, gdy trzeba pojechać kogoś obserwować, to czasem jeżdżę. Nie zdarza się to jednak za często.

Z twojej inicjatywy na testach w Pogoni był Lucas, pomocnik z Brazylii. Jednak się nie sprawdził.

Lucas był wolnym zawodnikiem, nie trzeba było za niego płacić. Niestety, ówczesny trener Pogoni nie oceniał go wysoko. Moje zdanie jest inne, ale każdy ma prawo do swojego.

Po zakończeniu kariery na boisku, mecze obserwowałeś z ławki trenerskiej. Mocno je przeżywałeś?

Większy stres jest wtedy, gdy siedzisz na ławce jako zawodnik i masz świadomość, że możesz zaraz wejść i pomóc zespołowi. Jako trener inaczej na to patrzysz. Mimo wszystko starałem się podchodzić do piłkarzy pamiętając, że sam jeszcze niedawno byłem jednym z nich. Zawodnik potrzebuje zrozumienia, rozmowy, informacji od trenera, a nie krzyku.

Kiedyś powiedziałeś, że wzorem dla ciebie pod tym względem jest Ryszard Tarasiewicz.

Zgadza się. Owszem, jemu też zdarza się podnieść głos, ale przede wszystkim przekazuje piłkarzom pożyteczne informacje. Pomaga zespołowi i to mi się w nim podoba. Jeśli w przyszłości będę prowadził jakąś drużynę, to na pewno będę się na nim wzorował.

A nie miałeś propozycji, aby samodzielnie pracować jako szkoleniowiec?

Nie, a poza tym nie mam jeszcze papierów. Czekam na rozpoczęcie kursu, chyba zbierają odpowiednią liczbę chętnych. Jednak prędzej czy później wypełnię wszystkie formalności.

Jak wygląda sprawa z przyznaniem ci polskiego obywatelstwa?

Miałem kilka spotkań w tej sprawie, ale to wszystko się ciągnie. Mieszkam w Szczecinie, płacę podatki, ale np. nie mogę kupić mieszkania, bo jestem obcokrajowcem spoza Unii Europejskiej. Przykro mi, że w mieście i kraju, które kocham, nie mogę jeszcze robić pewnych rzeczy. W roku powinienem zdać test językowy. Poza tym czeka mnie jeszcze matura w Brazylii. Muszę ją zaliczyć, aby skończyć kursy trenerskie.

Często jeździsz do Brazylii?

Raz w roku, zresztą niedawno wróciłem. To są krótkie wypady, na 2-3 tygodnie. Mam tam brata, siostrę i dwóch synów.

Utrzymujesz kontakt z Akahoshim? W Pogoni byliście dobrymi kolegami

Od czasu do czasu. Z Japończykami już tak jest, że po wyjeździe zapominają o wszystkim (śmiech). Na święta, urodziny piszemy do siebie.

Też grałeś w Rosji. Pytał cię o rady?

Gdy ja grałem w Rosji, to były zupełnie inne czasy. Poziom teraz mocno się podniósł, jest więcej pieniędzy. Łatwiej się odnaleźć. Nie miałem więc czego mu doradzać.

Czego ci życzyć na najbliższe miesiące?

Przyjemności z gry. Bez tego długo nie pogram (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński