Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cuccarini, trener Chemika: Ciało odpoczywa szybko, umysł potrzebuje czasu

Rafał Kuliga
Giuseppe Cuccarini (kuca) rozmawia z zawodniczkami podczas jednego z czasów.
Giuseppe Cuccarini (kuca) rozmawia z zawodniczkami podczas jednego z czasów. Andrzej Szkocki
Giuseppe Cuccarini, trener Chemika Police, opowiada o przegranym spotkaniu Ligi Mistrzyń z Agelem Prostejov, ostatnią drużyną grupy A.

Chemik ma to, co chciał przed spotkaniem z Agelem, czyli jeden punkt. Udało się wywalczyć awans, choć można też było zagwarantować sobie pozycję lidera grupy i ostatnią kolejkę w Baku potraktować jak sparing. Szkoda tej porażki?

To był przedziwny mecz. Falował. Wygraliśmy łatwo pierwszą partię. Nie tylko dlatego, że rywal grał słabiej, ale również ze względu na naszą dobra dyspozycję. W drugiej partii straciliśmy dużo punktów z powodu trudnej zagrywki Czeszek. Być może momentami to my mieliśmy słabszy odbiór, ale w innych przypadkach to rywalki utrudniły serwis.

Trzeci set był podobny do pierwszego? Chemik również wygrał gładko?

W pewnym stopniu tak. Dużo zależało od tego, czy byliśmy gotowi do odbioru ich serwisu. W drugiej partii nam się nie udało. W trzeciej poprawiliśmy przyjęcie i zwyciężyliśmy. W kolejnej odsłonie mieliśmy trochę pecha, ponieważ urazu pleców nabawiła się Maja Ognjenović, nasza pierwsza rozgrywająca.

To coś poważnego?

Nie wydaje mi się, jednak znam Maję z przeszłości, ponieważ byłem jej trenerem również w innych klubach. Jeśli ona zaczyna mieć problemy z plecami, to musimy być bardzo ostrożni. Wolałem zrobić zmianę i dać czas fizjoterapeutom, aby ocenili sytuację i pomogli jej z bólem.

Czy w takim razie powrót na parkiet serbskiej rozgrywającej nie był zbyt dużym ryzykiem?

Nie wydaje mi się. Wszystko dokładnie sprawdzimy dziś, jednak każda drużyna wypracowuje sobie pewien styl ze swoją pierwszą rozgrywającą i trudno jest go zmienić. W tej chwili Chemik czuje się pewniej na boisku, kiedy rozgrywa Maja.
Ognjenović wróciła na parkiet i nie było widać różnicy w jej grze, nie grała gorzej.

Dlaczego więc Chemik przegrał w tie breaku?

To był trudny mecz, a rywalki zaczęły znakomicie bronić. Nie zagraliśmy źle, a jednak przegraliśmy. Wydaje mi się, że mieliśmy trochę problemów z odbiorem. To nie był wielki kłopot, którego nie dało się obejść, ale to chyba nasz najsłabszy element. Warto dodać, że ostatnimi czasy w zasadzie nie mamy czasu na normalny trening. Nie mówię tu o takim przedmeczowym, ponieważ to zupełnie inna sprawa. Chodzi o regularne zajęcia, w trakcie których pracujemy nad pewnymi niedoskonałościami. Cały czas gramy spotkania. Ostatni normalny trening odbyliśmy jeszcze przed spotkaniem z Tauron Dąbrowa Górnicza, czyli ósmego stycznia!

Castaneda Simon, atakująca Agelu, była w znakomitej formie. Zdobyła ponad 30 punktów. Jednak w pierwszej partii atakowała ze skutecznością 30%, zdobyła zaledwie trzy oczka. Co się stało później?

Nabierała pewności siebie. Wraz z dobrą zagrywką rywalki zaczęły czuć się coraz lepiej. Zobaczyły, że mogą z nami dziś rywalizować i nabrały wiary. Simon zagrała dobre spotkanie, szczególnie w ataku z drugiej linii ze środka.

W Czechach Kubanka również była bardzo skuteczna z tej strefy boiska. Nie dało się wyeliminować tego zagrania taktyką?

Próbowaliśmy ustawić swoją obronę. Proszę zwrócić uwagę, że ona rzadko kiedyś wbijała się bezpośrednio w boisko. Zazwyczaj kończyła ataki obijając ręce naszych blokujących. Co chwilę wycofywaliśmy naszą obronę o kawałek, ale nie zawsze przynosiło to skutek.

Cztery mecze w dwa tygodnie, w tym trzy tie breaki i jedno 3:1. Teraz zbliża się mecz z Muszynianką Muszyna, wiceliderem.

Zdawaliśmy sobie sprawę, że styczeń będzie dla nas trudny. Dać odpocząć ciału to nie jest aż tak duży problem. Jednak być gotowym mentalnie jest znacznie trudniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński