Do redakcji zgłosiła się pani Anna, którą zszokowało jedzenie zaserwowane dla jej chorego dziecka w szpitalu w Gryficach.
- Jako mama nie mogę znieść tego, jak traktuje się dzieci w szpitalu - pisze w liście nasza Czytelniczka, która jest dietetykiem. - Daje się byle jakie jedzenie, byle tylko coś rzucić na talerz. Nie myśli się o tym, żeby dziecko podany posiłek zjadło i wyzdrowiało, tylko byle było taniej.
Chore dziecko naszej Czytelniczki ma zaledwie 13 miesięcy. Nie chciało jeść tego, co było podawane w szpitalu.
- Na kolację mojemu dziecku zaserwowano mocną i przesłodzoną herbatę, podejrzewam, że granulowaną - pisze w liście pani Anna. - Chleb był nieświeży, najtańszy, posmarowany smarowidłem - dwa kawałki. Dla takiego maluszka , który jest w nowym miejscu, chory, bez apetytu, może by pomyśleć i dać zamiast dwóch kawałków (bo przecież i tak nie zje dwóch) jedną bułkę? Dziecko by zjadło chętniej, a przecież o to chodzi, żeby dziecko zjadło! Największym i niedopuszczalnym błędem jest brak jakiegokolwiek warzywa! Gdzie jest osoba ustalająca dietę? Przecież dać chociaż dwa plasterki ogórka, i / lub plasterek pomidora, nie jest wielkim luksusem, a podstawowym produktem, który powinien znaleźć się na talerzu małego pacjenta!
Nasza Czytelniczka proponuje też, aby bardziej urozmaicić posiłki dzieciom i np. zamiast dwóch plasterków wędliny, dać tylko jeden, a drugi zastąpić plastrem żółtego sera.
- Takie zmiany mogą zdziałać wiele, a nie wymagają wielkich zmian. Wystarczy pomyśleć! - pisze w liście pani Anna. - Nie jestem jedyną zirytowaną matką, wystarczy przejść się po oddziale.
Ze sprawą zgłosiliśmy się do Łukasza Szyntora, rzecznika szpitala w Gryficach.
- Odniesienie się do przypadku Czytelniczki "Głosu" jest utrudnione z uwagi na niekompletność danych: data pobytu, rodzaj przepisanej dziecku diety, a z drugiej strony dość nieprofesjonalną krytykę osoby zajmującej się dietetyką - mówi Łukasz Szyntor. - Nie powinno się pisać "smarowidło" o maśle extra, uznawać wyższość bułki nad chlebem, a kwestia zbyt słodkiej herbaty to nawet jeśli kwestia percepcji smaku, wystarczy ją rozcieńczyć wodą dostępną w kuchni oddziałowej (można to zrobić samodzielnie lub poprosić personel). Wskazanie tego, co dziecko zjadłoby chętniej jest jak najbardziej poprawne, ale dotyczy indywidualnie każdego małego pacjenta i tu zaczyna się rola rodziców - wystarczy zgłosić to w trakcie hospitalizacji dziecka.
Rzecznik szpitala podkreśla, że o rodzaju diety przypisanej pacjentowi decyduje lekarz, a dietetycy z Działu Żywienia planują jadłospisy pod kątem spełniania standardów żywieniowych. Te narzucone przez Instytut Żywności i Żywienia są przez szpital spełnione.
- Jakość posiłków w szpitalu w Gryficach jest na wysokim poziomie - mówi Szyntor. - W trosce o satysfakcję pacjentów zarówno personel medyczny jak i specjaliści Działu Żywienia w miarę możliwości realizują indywidualne potrzeby żywieniowe i preferencje smakowe pacjentów pod warunkiem zachowania standardów żywieniowych. Dodatkowo do dyspozycji pacjentów i ich rodzin w każdym oddziale znajdują się lodówka, czajnik, kuchenka mikrofalowa i wyposażona kuchnia.
A jakie jest Wasze doświadczenie? Czekamy na Wasze opinie i zdjęcia. Wysyłajcie maile na adres [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?