Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katedrze poświęcił 15 lat. Ks. Jan Kazieczko odprawił ostatnią mszę

Andrzej Szkocki
Dawniej byłem diecezjalnym pasterzem młodzieży, organizowałem w różnych miejscach OAZY. Chciałbym założyć dziś taki ośrodek dla młodzieży, gdzie mogłaby przyjechać i wypoczywać
Dawniej byłem diecezjalnym pasterzem młodzieży, organizowałem w różnych miejscach OAZY. Chciałbym założyć dziś taki ośrodek dla młodzieży, gdzie mogłaby przyjechać i wypoczywać Andrzej Szkocki
28 grudnia 2014 r. ksiądz proboszcz Jan Kazieczko odprawił w bazylice ostatnia swoją mszę. 4 stycznia 2015 r. pierwszą swoją mszę odprawi nowy proboszcz katedry, ksiądz Dariusz Knapik.

Fakty z życia proboszcza Jana Kazieczko

Fakty z życia proboszcza Jana Kazieczko

W tajemnicy przed rodzicami

Jan Kazieczko po zdaniu matury złożył papiery do gorzowskiego Studium Nauczycielskiego na geografię i WF. W tajemnicy przed rodzicami, po dostaniu się na studia, zrezygnował z nich i wybrał kapłaństwo. Pierwszą kartkę do domu wysłał z seminarium pocysterskiego Gościkowa Paradyżu, co wywołało w rodzinnym domu konsternację.

Uciekał przez dziurę

Po pierwszym roku seminarium dostał powołanie do wojska do 4 pułku piechoty zmotoryzowanej w Kielcach. Na początku był w kompanii wartowniczej, później w artylerii, w moździerzach. Był zastępcą oficera magazynku mundurowego. To dzięki przychylności zwierzchnika podczas pilnowania magazynu mógł uczyć się i "uciekać", aby zdawać egzaminy.

- Wymykałem się przez dziurę w ogrodzeniu i tak zaliczyłem 5 egzaminów w seminarium - opowiada. - Tym samym prawie nadrobiłem stracony rok w seminarium. Rektor, już po ukończeniu wojska i powrocie do Paradyżu, kazał tylko uzupełnić pozostałe egzaminy. W 1969 roku otrzymałem święcenia kapłańskie. W tym roku minęło więc 45 lat mojego kapłaństwa.
Pierwsze były drzwi

Do katedry przyszedł 23 sierpnia 1999 r., tuż przed samym milenium. Pierwszą pracą, za namową księdza infułata, było zamówienie drzwi milenijnych u rzeźbiarza prof. Czesława Dźwigaja. Spóźnił się z wykonaniem.
Stara znajomość

Ks. Jan Kazieczko kończył m.in. budowę sanktuarium w Siekierkach. W 1957 r. komuniści nakazali zburzenie stojącego tu kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jego poprzednik, ks. January Żelawski o odbudowę zabiegał w 1980 r. u biskupa Majdańskiego.

- W jakich okolicznościach 15 lat temu ksiądz otrzymał nominację na proboszcza katedry?
Tuż przed katedrą budowałem kościół w Policach. Duża, 30 tysięczna parafia bez kościoła. Udało mi się. Gdy zadzwonił pierwszy dzwon, jeszcze ręcznie rozkołysany przez parafian, ten dzień był dla mnie pierwszym i ostatnim.

Wezwał mnie arcybiskup Zygmunt Kamiński. Rozmawiał spacerując m.in. z rektorem seminarium, księdzem Zygmuntem Wichrowskim i kilkoma innymi. Nic mi nie powiedział, ale biskup Jan Gałecki poprosił mnie wówczas do siebie do pokoju. Popatrzył na mnie i stwierdził żartobliwie: Dziś rozdajemy prezenty, arcybiskup Kamiński proponuje księdzu, aby poszedł do katedry. Zaskoczenie, wzbraniałem się, nie chciałem. Powiem szczerze, "nie czułem" katedry i bałem się odpowiedzialności. Ksiądz biskup coś mówił, że na początku trzeba będzie rozbudować elementy związane z duszpasterstwem akademickim, a ja tylko zastanawiałem się, czy mogę odmówić. Ale... biskupom się nie odmawia.

- 15 lat odbudowy. To już koniec?
Pozostała jeszcze ściana północna. Tu czeka mojego następcę wiele pracy, a niezbędne na to finanse, to studnia bez dna. Na zewnątrz tego nie widać, ale taka odbudowa pochłania ogromne koszty. Sama parafia nie jest w stanie udźwignąć tego ciężaru. Potrzeba jest pomoc finansowa zewnętrzna i elastyczność w jej zdobywaniu.

To jest parafia ludzi starszych, poniekąd pokolenia które wymiera. Dam taki przykład. Gdy w Policach przystępowało jakiś czas temu do komunii świętej 900 dzieci, tu zgłosiło się zaledwie 5 rodzin ze swoimi pociechami. To pokazuje skalę, świadczy o tym, że jest to parafia ludzi sędziwych.
Poza tym w tym roku nie dostaliśmy dofinansowania z funduszy norweskiego, o który zabiegaliśmy. Długo by opowiadać, ale nie wolno narzekać.

- Co z tą ścianą północną? Przecież stoi.
Ściana północna, to ta ściana od ulicy Grodzkiej. Musi być cała wymieniona, ponieważ była szybko wznoszona przez ks. Juliana Janasa, bo komuniści naciskali na wyburzenie ruin do końca. Dla nich była to zwykła ruina, dla kościoła, Dom Boży.

Ta północna po wojnie była całkowicie zburzona. Po alianckich nalotach zachowała się jedynie ściana południowa od obecnej ul. Ks. Kardynała Wyszyńskiego. I to nie w najlepszych stanie. Jest dziś "elipsowata" i o mało nie runęła podczas bombardowania.

- Odbudować to, co stoi?
Tak i tym razem dobrze, przywrócić jej życie w stylu gotyckim, takim, w jakim została niegdyś wybudowana. Z gotyckimi oknami, nie prostokątnymi, a o historycznym kształcie z XII w.

W tej części katedry ma też znaleźć się klatka schodowa, sala audiowizualna, konferencyjna, bo przychodzą różne grupy, a dziś praktycznie nie ma miejsca, gdzie można informować o historii bazyliki, wyświetlić filmy etc. W tej części planujemy też małą garmażerkę, gdyż dookoła jest mnóstwo różnych biur, instytucji wiele osób chciałoby coś szybko zjeść. Dziś mamy wprawdzie naprzeciw wejścia głównego sklepik potrawami z Jarmarku Jakubowego, najlepsze produkty, które przywożą producenci, nawet bardzo popularne kanapki ze śledziem w piątek, ale to nie to.

Ma być też świetlica środowiskowa dla dzieci, aby mogły korzystać z niej po zajęciach szkolnych oraz dla dzieci niepełnosprawnych. A z myślą o nich też winda.

- Ile ta inwestycja miałaby kosztować?
Przygotowaliśmy wniosek z projektem budowlanym na 14 mln zł. Tyle to by kosztowało.
Zmiany dotyczyłyby nie tylko samej ściany, ale też wnętrza w katedrze. Nowy wystrój, nowe ławki i konfesjonały dostosowane do stylu średniowiecznego kościoła.

Chcielibyśmy również przebudować całe prezbiterium z tzw. stallami, katedra dla biskupa czyli tron główny, stalle dla kapituł, specjalne siedzenia dla kapituły katedralnej itd.

Dziś kościół jest czysty, wymalowany, ma okna, jest ciepło, ale te zmiany polegały jedynie na utrzymaniu świątyni, a nie przywróceniu jej dawnego blasku i ducha.

Mamy już wspaniale brzmiące organy, naprawdę dobre, posadzkę ogrzewaną, połączenie z kolektorami słonecznymi, pompami powietrznymi, dogrzewamy też gazem. Oczywiście naszą dumą jest też winda do tarasu widokowego. Ale - powtarzam - to nie wszystko, jeśli chcemy być naprawdę dumni z bazyliki.

- Prawie wszystko.
- "Prawie", to bardzo daleko od "wszystko". Kaplica Matki Bożej, najstarsza część katedry, nadal jest zaniedbana. Ściana jest zawilgocona, wilgoć jest nawet od ulicy Grodzkiej, gdzie leżą nieboszczyki.

- Nieboszczyki?
Ludzie zabici podczas nalotu alianckiego w czasie wojny. Gdy zakładałem posadzkę, patrzę, wielka dziura, przestrzeń pod spodem. Wziąłem latarkę, świecę, wsadzam rękę, a tam piszczele, kości, czaszki, jedne przy drugich, nieprawdopodobnie dużo. Jak dużo niech świadczy fakt, że gdy ruszyliśmy ziemię zakładając instalacje do windy, wydobyliśmy 200 worków ludzkich kości. Pochowaliśmy je uroczyście w kruchcie za ołtarzem. Był biskup Błażej Kruszyłowicz i pastor Piotr Gaś z kościoła Ewangelicko - Augsburskiego. Padł zamysł, aby szczątki skremować, ale wówczas zaciera się wszelkie ślady po ludziach, którzy tu żyli. Nie zgadzałem się na takie rozwiązanie. Trzeba szanować tych, którzy tu żyli i odeszli.
Kosci stopniowo ekshumujemy, wywozimy na Cmentarz Centralny, gdzie utworzony został duży grobowiec, ossuarium. Nieustannie je dosypujemy, chowając uroczyście razem z księżmi innych wyznań. Zawsze jest biskup, pastor czy prawosławny, prosimy ich o towarzyszenie podczas pochówku, bo przecież nie wiemy, jakiego wyznania byli ludzie, którzy wówczas zginęli.

- Teraz emerytura i błogie lenistwo?
Chyba to nie w moim charakterze. Urodziłem się w Rodatyczach na Ukrainie, dużej wsi z ponad 700 numerami, zamieszkałej przez około 3000 ludzi, z których gros było Polakami. Do tego 14 rodzin ukraińskich i jedna żydowska. Stał tam przepiękny kościół. We Lwowie zdobyłem już 20 lat temu jego projekt i nadal czeka na realizację.

Właśnie taki kościół chciałbym wybudować w Niedźwiedziu. Powstała bowiem nowa parafia, gdzie poszedł mój wikariusz, ks. Paweł Ostrowski. Jest proboszczem w Reptowie, a mieszka tymczasowo w Niedźwiedziu. W tej miejscowości nie ma świątyni. mam marzenie, aby tu wybudować kościół taki jak w Rodatyczach. Może tylko nieco mniejszy gabarytowo. Mam nadzieję, że arcybiskup wyrazi zgodę. Ot, takie mam marzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński