Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cztery tygodnie badań nad psychiką podejrzanego o wymordowanie własnej rodziny. I nagła zmiana postawy

Mariusz Parkitny, [email protected]
Radosław W. (na zdjęciu) został wczoraj doprowadzony na posiedzenie sądu. Teraz czeka go spotkanie z psychiatrami i psychologiem. Oni zdecydują, czy jest poczytalny i może odpowiadać za zabójstwa
Radosław W. (na zdjęciu) został wczoraj doprowadzony na posiedzenie sądu. Teraz czeka go spotkanie z psychiatrami i psychologiem. Oni zdecydują, czy jest poczytalny i może odpowiadać za zabójstwa Andrzej Szkocki
W niecały tydzień zmienił się nie do poznania. Wczoraj w sądzie był grzeczny, prawie przymilny. No i w końcu przemówił.

Radosław W., podejrzany o wymordowanie własnej rodziny trafi na czterotygodniową obserwację psychiatryczną. Decyzję podjął wczoraj Sąd Okręgowy w Szczecinie.

- Nie ma wątpliwości, że taka decyzja jest niezbędna. Wszystkie warunki zostały spełnione, a biegli po zakończeniu jednorazowego badania nie byli w stanie stwierdzić, czy podejrzany w chwili czynu był poczytalny - uzasadniał sędzia Dariusz Ścisłowski.

Skuty za nogi i ręce Radosław W. był obecny na posiedzeniu. Sąd nie pozwolił policjantom go rozkuć. Po raz pierwszy przemówił, choć powiedział niewiele.

- Chciałbym porozmawiać z moim obrońcą - poprosił sąd.

A po konsultacji z adwokatem powiedział jedynie:

- Dziękuję bardzo.

To znaczyło, że nie chce zająć stanowiska, czy popiera wniosek o obserwację psychiatryczną. Będzie mógł się odwołać, bo wczorajsza decyzja nie jest prawomocna.

Radosław W. był wczoraj wyjątkowo grzeczny. Nie patrzył już szyderczo po sali, jak to robił na rozprawie w ubiegłym tygodniu (podczas rozprawy przed sądem cywilnym - red.).

Śledztwo zakończy się pewnie wczesną wiosną. Radosław W. jest podejrzany o zabójstwo trzech osób ze szczególnym okrucieństwem. Ofiary to jego matka, ojczym i przyrodni brat. Razem z nim na ławie oskarżonych zasiądzie dwóch młodych mężczyzn, którzy pomagali mu zacierać ślady. Przyznali się do winy i opowiedzieli co zrobili. Nie byli na miejscu zdarzenia. Im grozi po 5 lat więzienia, a Radosławowi W. - dożywocie. Nie wiadomo, czy przyznaje się do winy, bo nie ustosunkował się do pytania o to. Motywem zbrodni był prawdopodobnie rabunek.

Podejrzany nie przyszedł na pogrzeb matki. Wyjechał do Hiszpanii i tam wpadł za handel narkotykami. Na 2,5 roku trafił do więzienia. Ale w celi nie próżnował. Przy pomocy żony i syna przejmował majątek po ofiarach. A było tego sporo, bo rodzina W. była zamożna. Prokuratorowi udało się wstrzymać spieniężenie nieruchomości. Po zakończeniu śledztwa, sąd cywilny będzie ustalał, czy podejrzany jest niegodny dziedziczenia za to, co zrobił z najbliższymi.

W szczecińskim areszcie siedzi od września. O majątek po ofiarach stara się też rodzina zamordowanego ojczyma Radosława W. z Danii. Szanse mają niewielkie, bo nie udało się ustalić, która z ofiar zmarła pierwsza. Ma to znaczenie dla zasad dziedziczenia. Żona, która pomagała Radosławowi W. przejmować majątek została w grudniu skazana za fałszowanie dokumentów.

Zwłoki rodziny W. znaleziono w mieszkaniu przy ul. Uznamskiej 28 kwietnia 2011 r. Nie wiadomo dokładnie, kiedy doszło do zbrodni. Proces Radosława W. będzie poszlakowy. Prokuratura zapewnia, że ma mocne dowody winy Radosława W.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński