Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ebola blisko. Szpital przy ul. Arkońskiej w Szczecinie jest przygotowany

Paulina Targaszewska [email protected]
W razie przypadku eboli w Polsce szpital w Szczecinie jest jednym z dziesięciu w kraju, który może przyjąć zakażonego pacjenta.
W razie przypadku eboli w Polsce szpital w Szczecinie jest jednym z dziesięciu w kraju, który może przyjąć zakażonego pacjenta. archiwum
Szpital wojewódzki przy ul. Arkońskiej w Szczecinie jest jednym z dziesięciu w kraju, do których mają trafiać pacjenci zakażeni wirusem ebola. - Jesteśmy przeszkoleni i przygotowani w razie pojawienia się takich chorych - zapewnia dyrekcja placówki.

Badanie pierwszej próbki krwi nie wykazało wirusa eboli u mężczyzny, który w poniedziałek wieczorem trafił do łódzkiego szpitala. Ale ten przypadek podgrzał dyskusję o przygotowaniu polskiej służby zdrowia do walki ze śmiercionośnym wirusem.

- 10 kluczowych szpitali w Polsce jest przygotowanych merytorycznie na przyjęcie pacjenta z ebolą - zapewnia minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Wśród tej dziesiątki jest szpital wojewódzki przy ul. Arkońskiej.

- Nasza placówka jest na liście szpitali wspomnianej przez ministra zdrowia - przyznaje dr n. med. Grzegorz Kulig, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa w szpitalu przy ul. Arkońskiej. - Procedury na oddziale zakaźnym w tym zakresie są opanowane. Mamy zapewnioną izolację. Dysponujemy odpowiednią liczbą łóżek zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. W sumie jest ich kilkadziesiąt. W razie potrzeby możemy też te łóżka przegrupować. Niewykluczone, że będziemy prowadzić jeszcze dodatkowe szkolenia dla personelu, jednak w razie pojawienia się pacjenta z ebolą wiemy, jak postępować.

Dlaczego odpowiednia opieka nad pacjentem z ebolą jest tak ważna? Bo wirus ten powoduje bardzo dużą śmiertelność. Około 70-80 procent pacjentów zakażonych wirusem umiera. Ebolą można się zarazić przez bezpośredni kontakt z materiałem zakaźnym.

- Każde zgłoszenie, które niesie ze sobą potencjalne ryzyko, że przybył do nas ktoś zakażony wirusem ebola powoduje, że trenujemy, sprawdzamy działanie systemu w praktyce i dochodzimy do wypracowania takiego modelu postępowania, który jest w miarę skuteczny i bezpieczny - mówi prof. Marta Wawrzynowicz - Syczewska, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych PUM, Oddział Chorób Zakaźnych, Hepatologii i Transplantacji Wątroby w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie. - Mamy ustaloną procedurę przyjęcia pacjenta zakażonego (lub hipotetycznie zakażonego) wirusem ebola do naszej kliniki, zgodną z wytycznymi służb sanitarnych. Zostały opracowane drogi sanitarne "wędrowania" pacjenta podejrzanego o zakażenie wirusem ebola po przyjeździe do Polski i w budynku chorób zakaźnych. Opracowany został sposób kontaktowania się personelu z takim pacjentem.

Do tej pory do szpitala przy ul. Arkońskiej trafił jeden pacjent z podejrzeniem zakażenia wirusem ebola. Przebywał wcześniej na lotnisku w Afryce i skarżył się na gorączkę. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. Nie trzeba było wdrażać całkowitej procedury kryzysowej. A jak takowa wygląda?

- Pacjent z podejrzeniem zakażenia wirusem ebola po przewiezieniu do szpitala trafia do specjalnej śluzy, a następnie izolatki - mówi prof. PUM Miłosz Parczewski, Kierownik Kliniki Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego Oddziału Chorób Zakaźnych szpitala przy ul. Arkońskiej. - Informujemy o pojawieniu się pacjenta sanepid, sprowadzamy też dodatkowego lekarza, który obejmuje opiekę nad pozostałymi oddziałami i chorymi. Pozostali pacjenci są przyjmowani w innym budynku, żeby nie stwarzać zagrożenia epidemiologicznego. Do pacjenta z podejrzeniem zakażenia wirusem ebola nie podchodzimy bez środków ochrony osobistej. Są tą specjalny kombinezon, maska z goglami i podwójne rękawiczki. Pacjenta badamy, pobieramy krew, wysyłamy ją na badania do Warszawy.

W ciągu doby znane są wyniki badań. Jeżeli potwierdzą się przypuszczenia, co do zakażenia ebolą, taki pacjent jest całkowicie odizolowany, a osoby, które miały z nim styczność zanim trafił do szpitala zostają objęte 21-dniową kwarantanną w wyznaczonym miejscu.

- Jesteśmy przygotowani na pojawienie się takich pacjentów na miarę naszych możliwości - mówi prof. Parczewski. - Przed nami jednak jeszcze długa droga w kwestii doszkalania i doposażania. Jestem przekonany, że podobnie jest w całej Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński