Kiedy 31. sierpnia pierwsi z ponad 2000 uczestników półmaratonu dobiegli do mety, zapanowała euforia.
- Zawodnicy cieszyli się z osiągniętych wyników, wielu pobiło swoje rekordy. Radość była ogromna - wspomina pani Małgorzata, uczestniczka 35. Szczecińskiego Półmaratonu Gryfa. - Bardzo szybko jednak tę radość zgasiły pojawiające się głosy na temat źle wyznaczonego dystansu biegu. Dziś prawie wszyscy biegają z urządzeniami, które mierzą trasę. Nagle okazało się, że wszystkim dystans półmaratonu się nie zgadza i jest krótszy o 500 metrów.
Podejrzenia biegaczy potwierdziły się. Okazało się, że 35. Szczeciński Półmaraton Gryfa nie miał wymaganego dystansu 21,097 km. Atestator trasy przyznał, że się pomylił. Wyniki uczestników unieważniono.
- To nie był półmaraton - przyznał atestator Zenon Piątek, odpowiedzialny za pomiar trasy i sprawdzenie czy spełnia ona wszystkie wymogi. - Popełniłem błąd w pomiarze. W terenie wymierzyłem inną trasę, niż pierwotnie wyrysowaną na mapach dla organizatora.
W tegorocznym półmaratonie wystartowało ponad dwa tysiące biegaczy. Zwyciężył Kenijczyk Joel Maina Mwangi, który do mety dobiegł w czasie 1.01,16.
- W związku z tym i innymi niedopatrzeniami podczas biegu, żądamy zmiany organizatora imprezy - mówi pan Cezary, który biega od 20 lat, ma na koncie kilka półmaratonów i dwa maratony. - Nie tylko o długość trasy chodzi. Zapłaciliśmy kilkadziesiąt złotych za pewną usługę, ale ta nie została wykonana. Biegacze przygotowują się pół roku lub rok do takiego dystansu. W najbliższym czasie nie wystartują ponownie, bo byłoby to zbyt duże obciążenie dla organizmu. Powinniśmy dostać pieniądze z powrotem, bo niedociągnięć było więcej. Były momenty, gdzie trzeba było biec jednym pasem jezdni, ludzie się potrącali, popychali, nie wszystkie ulice były też zamknięte.
By pokazać swoje niezadowolenie, zaprotestować, biegacze przebiegli brakujący dystans.
- Zorganizowaliśmy wielką dogrywkę, bo nie zgadzamy się z tłumaczeniami organizatorów - mówi Wojciech Kępka, pomysłodawca dogrywki. - Nie akceptujemy tego co się dzieje. Teraz jesteśmy pośmiewiskiem. Przekonałem się o tym w sobotę w Kliniskach Wielkich podczas biegu. Ludzie pytali się czy trasa jest odpowiednia czy może taka jak w Szczecinie...
Metę wyznaczono przy Bartłomiejce za pomocą mąki. Przed startem uczestnicy oddali swoje medale organizatorowi dogrywki, by po przekroczeniu mety znów je otrzymać. Jak twierdzili tym razem słusznie, bo dobiegli brakujący dystans. Podczas dogrywki nie widać było rywalizacji, chodziło raczej o symboliczny bieg, więc na mecie klaszcząc wszyscy pojawili się niemal równocześnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?