Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrzostwo świata może pozytywnie odbić się na polskiej siatkówce

Rafał Kuliga [email protected]
Hala Szczecińskiego Domu Sportu wypełniała się po brzegi tylko przy imprezie "Siatkarze dla Hospicjum”. Sukces naszej reprezentacji powinien to w pewnym stopniu zmienić. Zobaczymy, czy tak będzie przy okazji meczów Espadonu Szczecin w I lidze (hala SDS) oraz Chemika Police (Arena Szczecin).
Hala Szczecińskiego Domu Sportu wypełniała się po brzegi tylko przy imprezie "Siatkarze dla Hospicjum”. Sukces naszej reprezentacji powinien to w pewnym stopniu zmienić. Zobaczymy, czy tak będzie przy okazji meczów Espadonu Szczecin w I lidze (hala SDS) oraz Chemika Police (Arena Szczecin). Andrzej Szkocki
Reprezentacja Polski niespodziewanie, ale w pięknym stylu wywalczyła mistrzostwo świata. Droga do złotego krążka była trudna, dlatego wygrana smakuje jeszcze lepiej. Czas na spijanie siatkarskiej śmietanki i przyciąganie kibiców.

Biało-czerwoni nie byli faworytem do wyścigu o złoty medal. Zwyciężyć powinny Brazylia lub Rosja, a czarnym koniem mistrzostw mianowano Stany Zjednoczone. Mało kto typował, że Polaków stać na medal, a już tylko hurraoptymiści twierdzili, że złoto jest w naszym zasięgu. Siatkarzom pomógł zapewne znakomity doping. Polscy kibice uznawani są za najlepszych na świecie, a mistrzostwa rozgrywane w naszym kraju tylko to potwierdziły. Doping w halach, w strefach kibicach, pubach, lokalach, domach - jednym słowem wszędzie. Mecz finałowy w szczytowym momencie oglądało 17 milionów Polaków, czyli prawie połowa mieszkańców kraju.

Atmosfera pomaga

- Oczywiście, że śledziłam losy naszej reprezentacji. Mocno trzymałam kciuki i wierzyłam, że zdobędziemy złoty medal - mówi Anna Werblińska, zawodniczka Chemika Police i wielokrotna reprezentantka naszego kraju.

Ponadto wiele mówi się o tym, że kluczem do zwycięstwa była świetna atmosfera w drużynie. Zawodnicy wspierali się, łączyło ich koleżeństwo, a nie tylko wspólnie wykonywane obowiązki. Wielu sportowców podkreśla, że dobra atmosfera to klucz do sukcesu.

- Na boisku było widać, że są drużyną, że panuje świetna atmosfera, a to pomaga w grze. Serdecznie gratuluję chłopakom, należą im się słowa uznania, wielkie brawa i oczywiście szacunek. Wierzę, że ten sukces pozytywnie odbije się na polskiej siatkówce - dodaje Werblińska.

Jest na to spora szansa. Akademie dla młodych siatkarzy od kilku lat regularnie przyjmują adeptów siatkówki, którzy chcą być tacy jak Mariusz Wlazły czy Michał Winiarski. Teraz zainteresowanie może być jeszcze większe. Michał Kubiak udowadnia, że nawet w naszym regionie, w którym nie ma drużyny w Pluslidze, można zrobić karierę. Przyjmujący reprezentacji Polski zdobył właśnie złoty medal mistrzostw świata, a swoją przygodę z siatkówką rozpoczynał w Maratonie Świnoujście. Pod czujnym okiem Zdzisława Gogola, który od lat zajmuje się kształceniem młodzieży, oraz Jarosława Kubiaka, swojego ojca. Kubiak grał w Świnoujściu przez trzy lata.

Ciężka, mozolna praca

- Michał to bardzo wszechstronny zawodnik - mówi trener Gogol. - Za czasów juniorskich czasami próbowany był nawet na pozycji libero. Wszystko ze względu na to, że nie jest obdarzony najlepszymi warunkami fizycznymi. Tacy zawodnicy mają trudniej, muszą być świetni technicznie i dodawać to coś, co może pozwolić wygrać im z wyższymi i bardziej skocznymi zawodnikami. Nie w każdym klubie Michałowi łatwo było się przebić, ale ciężką, mozolną pracą doszedł to tak wysokiego poziomu - zaznacza jeden z jego byłych trenerów.

Kubiak znany jest ze swojego temperamentu i charakteru. Brazylijczycy w trakcie bieżących mistrzostw nazwali go drugim Spiridonowem (to reprezentant Rosji, jeden z najbardziej kontrowersyjnych i prowokujących zawodników - dop. red.). Kubiak w swoim stylu odpowiedział, że jeśli Brazylijczycy tak bardzo odczuli jego zaczepki, to mogą śmiało iść do mamy i się poskarżyć. Ale jego charakter nie służy tylko prowokacji zespołu po drugiej stronie siatki. Kubiak nigdy nie spuszcza głowy, zawsze wierzy w zwycięstwo. Nawet, gdy wynik nie jest najlepszy.

Ruciaka nie wziął

- To chyba jego największa zaleta - dodaje trener Gogol. - Zawsze był charakterny, nie potrafił odpuścić. Kochał rywalizację, ale tylko wtedy, jak wygrywał. Wychodził na boisko nie po to, żeby zagrać kolejny mecz, tylko po zwycięstwo. Jest klasycznym wojownikiem, a tacy ludzie są niesłychanie potrzebni. To wyróżniało go od innych i m.in. dlatego osiągnął taki sukces.

Kolejnym graczem, którego powiązać można z naszym regionem, jest Paweł Zagumny. W latach, w których Morze Szczecin, a wtedy jeszcze Bosman Morze Szczecin, odnosiło swoje największe sukcesy, za rozegranie w drużynie odpowiadał Zagumny (lata 1997-2000). Teraz wygrał mistrzostwo świata i choćby w finale rozegrał znakomite zawody. Tym samym spiął klamrą fantastyczną karierę w kadrze i zakończył występy z w biało-czerwonych barwach.

W szerokiej kadrze znalazł się również Michał Ruciak. Filar Zaksy Kędzierzyn- Koźle jest bardzo solidnym przyjmującym i świetnym zawodnikiem zadaniowym. Jednak trener Antiga postawił na młodszych, bardziej perspektywicznych siatkarzy, którzy zbiorą doświadczenie na przyszłość. Ruciak również zaczynał swoją karierę w Maratonie Świnoujście. Do dzisiaj w jednej z hal wisi jego zdjęcie z czasów juniorskich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński