Decyzję o wydaleniu Andrzeja W. zaakceptował już Watykan. O byłym już dominikaninie z Gdańska głośno zrobiło się rok temu, gdy 19- letnia kobieta oskarżyła go o gwałt.
W lipcu 2013 r. zakonnik próbował ją wykorzystać, gdy zasnęła pijana w hotelowym pokoju. Trafili tam po przypadkowym spotkaniu na ulicy. Oboje byli na motorach.
Czekając na zmianę świateł zaczęli ze sobą rozmawiać. W efekcie duchowny wynajął pokój w hotelu. Kobieta twierdziła, że nie chciała seksu i obudziła się w trakcie zbliżenia. Zakonnik na tydzień trafił do aresztu.
Chciał, aby zakon opłacił mu adwokata. Przełożeni nie zgodzili się. Ostatecznie sprawę gwałtu umorzono, bo kobieta nie chciała ponownie przechodzić przez traumę zeznań w sądzie.
Z czasem zaczęły pojawiać się nowe informacje o długowłosym zakonniku na motorze. Współbracia nie mieli pojęcia, że ma motocykl, a na koncie kilkaset tysięcy złotych, które otrzymał w spadku.
Nie stosował się do reguł obowiązujących w zakonie, głównie do zasady posłuszeństwa.
Został skierowany do Szczecina na terapię dla alkoholików. Policjanci zatrzymali go, gdy samochodem zakonników ze Szczecina jechał pijany. Miał dwa promile.
Za jazdę po wpływem alkoholu sąd skazał go na rok więzienia w zawieszeniu.
- Przenieśliśmy go ze Szczecina, by zmienił środowisko i miał szansę poprawy, a przede wszystkim, żeby podjął terapię przeciwalkoholową. Niestety, nie wykorzystał tej szansy - mówili jego współbracia z Gdańska.
Wyrok Watykanu jest ostateczny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?