Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Portowcy odetchnęli z ulgą, ale mają jeszcze nad czym pracować

Maurycy Brzykcy
Marcin Robak blokuje dośrodkowanie Daniela Łukasika. Portowcy, co widać na zdjęciu, wzajemnie się asekurowali. Nawet napastnik wracał we własne pole karne.
Marcin Robak blokuje dośrodkowanie Daniela Łukasika. Portowcy, co widać na zdjęciu, wzajemnie się asekurowali. Nawet napastnik wracał we własne pole karne. Wiola Borzym/pogonszczecin.pl
Wygrana 1:0 nad Lechią Gdańsk dała wszystkim w klubie moment wytchnienia. Po serii niepowodzeń, wreszcie Portowcy zagrali solidny mecz. Do ideału jednak sporo brakuje, a Pogoń w przeciągu tygodnia czekają dwa mecze.

Trener Dariusz Wdowczyk, piłkarze Pogoni, ostatnio często powtarzali, że brakuje solidności w ich poczynaniach, że trzeba wrócić do podstaw: zagrać solidnie w obronie, skutecznie w ataku. To po części się udało w Gdańsku, bo Pogoń bramki nie straciła (dopiero drugie czyste konto w całym sezonie), ale mankamentów także było sporo.

Szkoleniowiec odstawił od składu Patryka Małeckiego i Takuyę Murayamę. Ten drugi nawet nie pojechał z drużyną do Gdańska. Zmiany były potrzebne, a doszło nawet do małej rewolucji. Hernani zagrał na prawej obronie, choć na tej pozycji go jeszcze nie oglądaliśmy. Szkoda, że swoich okazji nie wykorzystują młodzi skrzydłowi: Jakub Bąk i Dominik Kun. Pierwszy miał świetne okazje w drugiej części gry, ale zabrakło mu zimnej krwi. Kun miał więcej czasu, ale również nie zachwycił. Wydaje się, że skrzydła to w tym momencie najsłabsze ogniwa w zespole. Panuje tam ciągła rotacja, nikt nie jest w stanie zagrzać miejsca na dłużej, ani ustabilizować swojej formy.

Portowcy nie ustrzegli się również błędów w defensywie. Dwukrotnie Radosław Janukiewicz musiał wykazywać się swoimi umiejętnościami, by zapobiec stracie gola. Każdy z defensorów popełnił błędy. Choćby Maciej Dąbrowski niemal połamał nogę Piotrowi Wiśniewskiemu i później musiał już grać bardzo ostrożnie, co skrzętnie wykorzystywali rywale, odważnie wchodząc w szyki obronne gości. Pozytywnie zaskoczył Hubert Matynia. Młody defensor wcale nie przestraszył się nowego nabytku Pogoni (w tygodniu dołączył do kadry reprezentant RPA - Ricardo Nunes) i miejsca na lewej obronie, co pokazał mecz w Gdańsku, łatwo nie odda.

Kluczem do sukcesu w Gdańsku był też fakt, że Portowcy grali blisko siebie i wzajemnie się asekurowali. Podkreślał to w przerwie spotkania Marcin Robak w telewizyjnym wywiadzie. Dobrze wypadł duet środkowych pomocników Rafał Murawski - Maksymilian Rogalski. Ten pierwszy pokazał, że ma chyba najlepszą kondycję wśród kolegów, biegnąc do akcji ofensywnej już w doliczonym czasie gry. Rogalski zanotował asystę, przy trafieniu Robaka. Po raz kolejny zawiódł Okuno, ale na błysk Japończyka trzeba jeszcze poczekać. Na szczęście Pogoń nie może narzekać na brak spotkań w najbliższym czasie. Już w środę Portowcy udadzą się do Ząbek, by spotkań się z Dolcanem w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Po tym spotkaniu szczecinianie nie wrócą do domów. Już bowiem w sobotę zmierzą się w Bełchatowie z GKS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński