Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trudne początki Matyni w piłkarskiej elicie

Łukasz Kasprzyk
Hubert Matynia (z prawej) w ekstraklasie zadebiutował w meczu z Wisłą Kraków. W dwóch meczach z nim w składzie Portowcy stracili aż siedem bramek. Jednak należy podkreślić, że kiepsko grała cała szczecińska defensywa.
Hubert Matynia (z prawej) w ekstraklasie zadebiutował w meczu z Wisłą Kraków. W dwóch meczach z nim w składzie Portowcy stracili aż siedem bramek. Jednak należy podkreślić, że kiepsko grała cała szczecińska defensywa. Sebastian Wołosz
18-letni obrońca Hubert Matynia swoich dwóch pierwszych meczów w Pogoni Szczecin nie może zaliczyć do udanych. Ma dwa wyjścia: wyciągnąć wnioski i szybko uczyć się na błędach, albo odpuścić i zejść do roli rezerwowego.

Obrońca pierwszy raz na treningu pierwszego zespołu pojawił się w czerwcu tego roku. Podobnie jak kilku innych nastolatków z rezerw. Jednak to jemu sprzyja szczęście. Przecież w momencie przyjścia do drużyny na pozycji lewego obrońcy pewne miejsce miał Mateusz Lewandowski. Kiedy ten łapał kontuzje w poprzednim sezonie, trener robił takie przetasowania, że po bokach grali Adam Frączczak i Sebastian Rudol.

Gdyby tego było mało, w lipcu klub podpisał kontrakt z Tomaszem Lisowskim z Korony Kielce (29 lat, 132 mecze w ekstraklasie). Już w sierpniu te dane nie mają znaczenia, bo Mateusz Lewandowski idzie na wypożyczenie do Serie B, a Lisowski wciąż leczy kontuzje, choć w ostatnim meczu pojawił się na kilka minut. Trener Wdowczyk obdarza zaufaniem 18-letniego Matynię i wstawia go na lewej obronie przeciwko Wiśle Kraków. Portowcy przegrywają 0:3, Matynia ma swój udział w porażce, ale nie było w drużynie zawodnika, który mógłby powiedzieć: "grałem dobrze, co najmniej na poziomie przeciwnika".

W meczu z Górnikiem Łęczna trener Dariusz Wdowczyk ponownie wystawił nastolatka. Tylko od niego zależało, czy wykorzysta swoją szansę. Treningi to jedno, gra na najwyższym poziomie w Polsce drugie. W ciągu dwóch meczów Portowcy stracili 7 bramek. Takie statystyki muszą boleć drużynę, ale szczególnie blok obronny, choć przecież błędy popełniane są już w drugiej, a czasami nawet w pierwszej linii. W Łęcznej było widać gołym okiem, że ekstraklasa dla Huberta Matyni to jeszcze obce miejsce. Potrafi dobrze się ustawić w pojedynku 1 na 1, odebrać piłkę, szybko ją wyprowadzić, ale w meczu nie jest już tak łatwo. Jego dwa niecelne podania na własnej połowie spowodowały groźne kontry.

Na szczęście dla nastolatka nie zakończyły się stratą bramki. Zdecydowanie brakuje mu ekstraklasowego doświadczenia i asekuracji kolegów w trudnych sytuacjach. Kiedy na boku ma do czynienia z dwoma atakującymi, brakuje mu szybkiej analizy i podejmowania właściwej decyzji. Na minus działała także współpraca z najbliższym środkowym obrońcą. Większość z tych mankamentów ma bezpośredni związek z liczbą rozegranych meczów w T-Mobile Ekstraklasie.

Porównując Matynię z Rudolem, widać różnicę w pewności siebie. Rudol podłącza się w akcje ofensywne, wie kiedy to zrobić, lepiej odnajduje się w pressingu, wyjściu ze swojej strefy. Matynia właściwie nie wychodzi poza połowę, nie wdaje się w pojedynki 1 na 1 w ofensywie, nie próbuje gry kombinacyjnej i nie tworzy przewagi liczebnej. Ale jeszcze wszystko przed nim. W dwóch meczach miał bardzo trudne zadanie i wolał skoncentrować się na grze obronnej. Docenić należy jego bardzo dobrą grę w powietrzu i dobrą skuteczność w defensywnych pojedynkach w pierwszej połowie. Najważniejsze, że bez względu na błędy zna swoją wartość.

- Pokazuję trenerom na treningach, że warto na mnie stawiać od początku meczów - mówił w wywiadzie telewizyjnym w przerwie sobotniego meczu. Takie deklaracje należy docenić. Matynia ma 18 lat i nie jeden nastolatek mógłby po prostu odpowiedzieć: "od oceny jest trener", co jest wyświechtanym stwierdzeniem, wygodnym dla zawodnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński