Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczecinianin rozbił się BMW i spowodował potężny karambol. Był taki pijany, że nie pamięta wypadku

Mariusz Parkitny [email protected]
- Nie pamiętam - odpowiada na większość pytań oskarżony Jarosław S. Życie uratowali mu pasażerowie aut, które rozbił, bo zgasili pożar jaki wybuchł na rozbitym bmw.
- Nie pamiętam - odpowiada na większość pytań oskarżony Jarosław S. Życie uratowali mu pasażerowie aut, które rozbił, bo zgasili pożar jaki wybuchł na rozbitym bmw. Andrzej Szkocki
W Szczecinie ruszył proces Jarosława S. ze Szczecina, który prowadził po alkoholu BMW. W drodze nad morze spowodował karambol, w którym zginęła jedna osoba, a jedenaście zostało rannych.

- Z aresztu pisałem listy do najbardziej poszkodowanych - broni się sprawca ubiegłorocznego karambolu pod Babigoszczą. Miał wtedy prawie dwa promile alkoholu.

Jego rajd nad morze zakończył się tragicznie. Jedna osoba zginęła, jedenaście zostało rannych, w tym dwie ciężko.

- A realnie zagrożonych utratą zdrowia i życia było ponad 30 osób, które uczestniczyły w tej katastrofie - wyliczała prokurator.

Proces 35-letniego Jarosława S. zaczął się wczoraj przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Sprawa jest kolejnym dowodem na to, jak jedną głupią decyzją można zmarnować sobie życie i doprowadzić do tragedii wielu rodzin. Przed zatrzymaniem oskarżony radził sobie bardzo dobrze. Prowadził bar, pub i sklep odzieżowy w Szczecinie. Zarabiał przyzwoicie na utrzymanie trójki dzieci. Nie był do tej pory karany. Teraz grozi mu nawet 15 lat więzienia. Od roku siedzi w areszcie.

Według prokuratury rok temu na drodze krajowej nr 3 umyślnie doprowadził do katastrofy drogowej. Bmw, którym kierował, na wysokości Babigoszczy wyprzedzało na trzeciego. Warunki na drodze były trudne, bo ruch na jezdni w obu kierunkach był bardzo duży.

- Widziałem, jak pozostali kierowcy musieli zjeżdżać na pas awaryjny, aby nie zderzyć się z autem oskarżonego. Jechał bardzo szybko, ponad sto kilometrów na godzinę. Nie mogliśmy go dogonić w tych warunkach - mówił policjant, który brał udział w pościgu za szaleńcem.

Na wysokości skrzyżowania ze wsią Widzeńsko, bmw zaczęło zahaczać o samochody. Na jezdnię posypały się lusterka. Potem bmw uderzyło w volkswagena i zjechało na przeciwległy pas drogi. Prosto pod jadącego znad morza mercedesa. W zderzeniu zginął pasażer bmw, Wojciech C. Ciężko ranni zostali turyści z mercedesa. Dziewięć osób z innych aut, w tym dzieci odniosły lżejsze obrażenia.
Oskarżony twierdzi, że w wyniku wypadku stracił pamięć.

- Pamiętam tylko, że w drodze nad morze jechaliśmy przez Dąbie. A potem ocknąłem się dopiero w szpitalu - mówi.

Nie pamięta nawet tego, że kierował bmw.

- Wiem o tym, bo są z tego nagrania i dowody. Nie pamiętam kiedy wsiadłem za kierownicę. Wojtek ma problemy z astmą, może dlatego zamieniliśmy się miejscami - mówi.

W wieczór przed wyjazdem nad morze pił alkohol ze swoim przyjacielem Wojciechem C., właścicielem bmw. Podobno w Policach opijali nowe mieszkanie C. Wypili co najmniej pięć piw.

- Wojtek zaproponował, że pojedziemy nad morze. Nie chciałem, ale uległem - mówi.

- Po co w ogóle pijany kierował pan samochodem - dopytywał sędzia Artur Karnacewicz.

- Nie umiem odpowiedzieć. Chciałbym wszystkich przeprosić - przyznał oskarżony.

Na kolejnej rozprawie sąd będzie przesłuchiwał uczestników karambolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński