- Wyjazd do Dżwirzyna to bardziej wakacje czy obóz treningowy?
- Na pewno dobry sposób na integrację i rozpoczęcie przygotowań. Przeplatałyśmy relaks z pracą, tyle że tej pracy się nie czuło. To trochę inny sposób na powrót po wakacjach, teraz mówi się chyba "na lajcie".
- A na lajcie było również po powrocie znad morza? Według rozkładu wszystkie siatkarki Chemika przeniosły się do siłowni i tam pracowały indywidualnie.
- Tak, Simone Mencaccini, szkoleniowiec odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne, rozpisał dla każdej z nas program treningowy, specjalnie dopasowany do indywidualnych potrzeb. Natomiast obciążenia były dobrane tak, aby nie złapać żadnej kontuzji.
- Początki przygotowań są nudne? Nie ma piłek, siatki, tylko ciężary albo metry do przebiegnięcia.
- Od początku tego tygodnia weszłyśmy do hali i robi się ciekawej. Jeszcze nie skaczemy, jest na to za wcześnie, ale już pojawiają się pierwsze ćwiczenia z piłkami.
- Kiedy zaczną się pełnowymiarowe treningi?
- Trenujemy w pełnym wymiarze, po kilka godzin dziennie. Na razie trener nam nie mówił, kiedy wprowadzi pełny zakres ćwiczeń. Wydaje mi się, że niebawem zaczniemy skakać.
- Być może wszystko trwa dłużej ze względu na braki kadrowe? Wciąż nie ma czterech Serbek, w tym Mai Ognjenović, rozgrywającej.
- Na pewno czujemy brak dziewczyn, ale one grają bardzo ważny turniej i musimy to zrozumieć. Jest z nami Kinga Bąk, dzięki czemu trenujemy z dwoma rozgrywającymi. Wszystko zostało przemyślane.
- Zgranie z rozgrywającą jest jak jazda na rowerze?
- Wydaje mi się, że tak. Maja wróci, potrenuje z nami kilka razy i złapiemy to, co uzyskałyśmy w tamtym sezonie. Tego się raczej nie zapomina.
- Jakie jest pani zdanie w kwestii przełożenia pierwszych spotkań?
- Pozostawiam tę sprawę zarządowi i trenerowi.
- W tym składzie Chemik jest w stanie nawiązać walkę z pierwszymi rywalami, jeśli meczów nie uda się przełożyć?
- Nie chcę wypowiadać się w tym temacie, bo to zwyczajnie nie moja rola. A jeśli pyta pan sportowo, to już mogę zabrać głos. Uważam, że jak najbardziej miałybyśmy szanse wygrać. Skład byłby okrojony, ale wciąż silny.
- Wszystkie siatkarki odetchnęły, kiedy padło hasło: "Przenosimy się na stałe do Szczecina"?
- Gdyby trzeba było grać w Policach i Szczecinie to też musiałybyśmy się dostosować. Dla nas, jak dla każdej innej drużyny, trenowanie i rozgrywanie meczów w jednej hali jest korzystne i daje przewagę nad zespołami przyjezdnymi. Przyzwyczajamy się do przestrzeni, oswajamy z otoczeniem - to procentuje. A przy okazji jest dużo mniej organizacyjnego zamieszania.
- Bo mecze Ligi Mistrzyń i tak muszą być rozegrane w Szczecinie. W Lidze Mistrzyń, w której Chemik?
- Będzie walczył. Wylosowaliśmy trudną grupę i mamy tego świadomość. Ale żadna z nas nie położy się na parkiecie i nie będzie czekać, aż drużyny z uznaną marką nas zbiją. Wierzymy w siebie!
- Większe szanse wyjścia z grupy ma Chemik w europejskich pucharach czy nasza męska reprezentacja w zbliżających się mistrzostwach świata?
- (śmiech) Chemik! Chyba muszę tak odpowiedzieć.
- A jak ocenia pani szansę męskiej kadry w mistrzostwach?
- Mamy solidny zespół. Jeśli gra potoczy się po naszej myśli, to stać nas na sukces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?