Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dantejskie sceny w szkole językowej w Stargardzie. Zaostrzony konflikt z właścicielem budynku

Emilia Chanczewska
Mecenas reprezentująca dyrektor szkoły językowej rozmawiała tam wczoraj z właścicielami budynku oraz z policją.
Mecenas reprezentująca dyrektor szkoły językowej rozmawiała tam wczoraj z właścicielami budynku oraz z policją. Emilia Chanczewsk
Piątek minął bardzo niespokojnie w Centrum Edukacji Licealnej, mieszczącym się w zabytkowym budynku przy ul. Pierwszej Brygady. Zaostrzył się konflikt między jego właścicielami a najemcą.

Policja, ślusarz, adwokaci, dziennikarze towarzyszyli wczoraj właścicielom CEL-u oraz działającej w tym samym miejscu szkoły językowej. Byliśmy świadkami konfliktu, który między nimi wybuchł.

Po 3 latach wynajmowania pomieszczeń szkole językowej właściciele budynku nagle postanowili wypowiedzieć umowę i dwa piętra wynająć filii przedszkola integracyjnego. Czas na wyprowadzkę szkoły językowej był do wczoraj. Mimo że umowa najmu podpisana była do końca czerwca 2017 roku.

- Została wypowiedziana umowa w trybie natychmiastowym, ze względu na to, że wynajmujący bez wiedzy i zgody właścicieli dokonali zmian w lokalu - tłumaczy Kamila Kowalska, mecenas właścicieli budynku.

Chodzi o zmianę jednej ze ścian, drzwi oraz wymianę zamków. Mecenas drugiej strony uznał, że wezwanie do natychmiastowego opuszczenia lokalu jest bezprawne. Do sądu skierował pozew o zabezpieczenie umowy najmu oraz sprawę o naruszenie posiadania.

- Czuję się bezradna - mówiła wczoraj szefowa szkoły językowej. - Mam umowę, działam zgodnie z prawem, a ktoś próbuje mi zaszkodzić. Zabiera mi coś, nad czym długo pracowałam. Nie można mnie przestawiać z miejsca na miejsce. Nie zgadzam się na dzielenie miejsca z przedszkolem.

Wszystko jednak wskazuje na to, że będzie musiała jak najszybciej znaleźć nowe miejsce do działania, by móc rozpocząć rok szkolny. Właściciele stwierdzili, że nie mają już ochoty na dalsze negocjacje. Jeżeli okaże się, że nie mieli prawa w ten sposób rozwiązywać umowy, są gotowi zapłacić odszkodowanie.

Na początek zlecili zdjęcie banerów i tablic reklamujących szkołę. Postanowili też zmienić zamki na swoje. Wczoraj po południu wezwany został policyjny patrol.

- Policja nie jest stroną w tej sprawie - tłumaczył funkcjonariusz z KPP Stargard. - Przyjechaliśmy sprawdzić, czy nikomu nie dzieje się krzywda, czy nie ma szarpaniny. Właściciel nieruchomości może rozporządzać nią tak, jak chce. Szarpaniny wystraszył się wezwany ślusarz.

Gdy mąż dyrektorki szkoły zaczął powstrzymywać go przed rozwierceniem ich zamka, całkiem się wycofał. Strony poruszały w piątek bardzo wiele kwestii. Nikt nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, za co w lokalu odpowiada właściciel, a za co najemca oraz czy szkołę językową obowiązują takie same wymogi, jak np. przedszkole.

- Wynajmujący powinni zapewnić wszelkie względy bezpieczeństwa - mówiła adwokat Kamila Kowalska. - Wszystkie kwestie sporne rozstrzygnie sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński