Czwartkowa rozprawa w procesie 19-latki oskarżonej o zabójstwo nowo narodzonego synka była niezwykle emocjonująca, ale zarazem bardzo trudna. Taka musiała być przede wszystkim dla rodziców Katarzyny M., którzy siedzieli na ławach dla publiczności. I być może dopiero w czwartek usłyszeli, co tak naprawdę mogło wydarzyć się wieczorem 31 lipca ubiegłego roku w ich łazience. Oni wtedy byli na zakupach.
Białostocka licealistka oskarżona o zabójstwo noworodka (zdjęcia, wideo)
Sąd przesłuchiwał bowiem lekarzy, którzy przeprowadzali sekcję zwłok chłopca, którego w tajemnicy, pod prysznicem urodziła ich córka Katarzyna. Która, zdaniem prokuratury, zaraz potem udusiła dziecko zwykłą gumką do włosów. Jego ciało ukryła w tapczanie, by potem razem ze swoim chłopakiem porzucić je w zaroślach.
Biegli nie mieli żadnych wątpliwości: chłopiec urodził się żywy. Stwierdzili, że oddychał. Nie potrafili jednak określić, jak długo żył.
- Stan pęcherzyków w płucach, obecność smółki w jelitach, brak pokarmu w żołądku pozwalają na stwierdzenie, że dziecko żyło krótki czas po urodzeniu. Ten czas należy jednak liczyć w minutach - powiedział jeden z lekarzy.
Proces nastolatki oskarżonej o zabójstwo noworodka (zdjęcia, wideo)
Zabójstwo noworodka na Białostoczku trwało kilkanaście sekund
Tym samym biegli obalili linię obrony oskarżonej, która twierdzi, że dziecko udusiło się pępowiną. Lekarze potwierdzili ustalenia ze śledztwa: ktoś specjalnie założył na jego szyję gumkę i zacisnął. Sąd szczegółowo dopytywał ich o mechanizm uduszenia gumką. W końcu przewodniczący zadał pytanie, które zmroziło obecnych na sali rozpraw: - Ile czasu potrzeba, by udusić noworodka?
- Kilkanaście sekund - odpowiedział biegły. Na sali zapanowała kompletna cisza.
W czwartek sąd przesłuchał też trzy biegłe z zakresu psychiatrii i psychologii. W śledztwie na wniosek prokuratury przez kilka tygodni obserwowały oskarżoną w szpitalu psychiatrycznych. O wynikach tej obserwacji lekarki mówiły ponad 1,5 godziny. - Oskarżona nie chciała odpowiadać na pytania związane z przebiegiem porodu. Przyjmowała postawę arogancką. Złościła się, że wciąż ją o to pytamy - przyznały.
To ich opinia była jedną z podstaw do postawienia Katarzynie M. najcięższego zarzutu - zabójstwa dziecka. Lekarki nie stwierdziły u niej objawów szoku poporodowego, co wiązałoby się z łagodniejszym zarzutem i karą do 5 lat więzienia.
W czwartek, na pytania sądu, biegłe stwierdziły, że kategorycznie nie mogą wykluczyć takiej ewentualności. Dlatego sąd - na wniosek obrońcy - zdecydował, że te wątpliwości powinien rozwiać nowy zespół psychiatrów. Sąd dał im dwa miesiące na sporządzenie nowej opinii. Proces został odroczony do 4 listopada.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?