Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydat SLD na prezydenta Szczecina: Zaufanie do władzy pękło

Rozmawiał Mariusz Parkitny
Dawid Krystek, szef szczecińskiego SLD
Dawid Krystek, szef szczecińskiego SLD Sebastian Wołosz
Rozmowa z Dawidem Krystkiem, radnym, szefem szczecińskiego SLD i kandydatem lewicy na prezydenta Szczecina.

- Pojawił się kolejny kandydat na prezydenta Szczecina, Artur Szałabawka. Zastanawiam się jak będziecie panowie prowadzić kampanię wyborczą i podgryzać się, skoro od czterech lat jesteście w koalicji z Piotrem Krzystkiem. Trochę mało lojalni jesteście wobec tego, który zapewnił wam wpływ na rządzenie miastem. Jaka będzie pana kampania?
Dawid Krystek: Moim zdaniem w wyborach samorządowych, poważny kandydat, poważnego komitetu wyborczego nie powinien "walczyć" z innymi kandydatami. Kandydat powinien przedstawić i uwiarygodnić wyborcom ofertę, powiedzieć jak i co chce zrobić dla mieszkańców i dla miasta. To jest sytuacja trochę tak jak na rynku, gdzie codziennie robię zakupy. Jeżeli jednego dnia nie kupię kartofli u Piotra tylko u Dawida, to nie znaczy, że Dawid Piotra wygryzł. Po prostu Dawid miał lepszy towar. Ja, jako poważny kandydat, przedstawiam swoja ofertę, wyłożę na ladę swój najlepszy towar a wyborcy zadecydują za pomocą karty do głosowania, czy to co mam im do zaoferowania jest tym, czego oczkują. W związku z tym, zarzucanie mi braku lojalności w stosunku do obecnego prezydenta miasta, dlatego że kandyduje na to stanowisko jest w dwójnasób bez sensu. Po pierwsze, nie kandyduję PRZECIWKO obecnemu prezydentowi, kandyduję z LEPSZYM programem niż ten, który on przedstawia, a po drugie Sojusz Lewicy Demokratycznej nigdy nie był w koalicji z Piotrem Krzystkiem, SLD podpisało Kontrakt dla Szczecina, aby móc mieć realny wpływ na zrealizowanie swoich wobec mieszkańców zobowiązań. Partycypując w sprawowaniu władzy nigdy jej nie legitymizowaliśmy, podpisaliśmy porozumienie, aby spełnić nasze obietnice dane wyborcom. I to się udało.

- Czym pan chce przekonać szczecinian, że powinni głosować właśnie na pana?
- Dla mnie wybory prezydenta miasta to nie jest konkurs piękności, w którym głosuje się na najładniejsza kandydatkę. Ja chcę przekonać wyborców, że daję gwarancje realizacji najlepszej dla nich i najlepszej dla miasta oferty. A czym ich chce do tego przekonać? Właśnie tą ofertą, która zaprosi mieszkańców do wspólnej pracy na rzecz miasta. Uważam, że nikt nie ma patentu na wiedzę wyłączną i wyłączną rację. Miasto funkcjonuje w dynamicznie zmieniającym się środowisku zewnętrznym, zmieniają się potrzeby i priorytety, dlatego trzeba umieć w takim środowisku realizować zadania bieżące mając na horyzoncie cel, do którego wspólnie dążymy - do Mądrze Mądrego Miasta. Oferta, którą zaprezentuję powstała z wiedzy i aspiracji mieszkańców a nie z jakiejś doktryny lub fobii politycznych.

- Czy nie uczciwiej byłoby, gdyby wasz zastępca prezydenta, Bogdan Jaroszewicz odszedł ze stanowiska, gdy pan zadeklarował kandydowanie? Teraz sytuacja jest niezrozumiała dla wyborców.
- Gdyby to Bogdan Jaroszewicz kandydował na stanowisko prezydenta miasta, wtedy na pewno zrezygnowałby z pełnionej funkcji. Ale to nie on kandyduje na to stanowisko. Jest dzisiaj bardziej urzędnikiem niż politykiem. Dzisiaj można śmiało powiedzieć, że dobrze wypełnia obowiązki zastępcy prezydenta. Z ramienia SLD nadzoruje najważniejszą część Porozumienia Programowego dla Szczecina. Podległe mu inwestycje realizowane są zgodnie z harmonogramem.

- Jaki jest Pana pomysł na Szczecin na kolejne lata? Jako prezydent jakie elementy dotychczasowej polityki Piotra Krzystka by pan kontynuował, a z jakich by pan zrezygnował?
- Nie jest aż tak bardzo istotne, jaki jest mój pomysł na Szczecin, istotne natomiast jest to, jaka jest wola jego mieszkańców. Czego oni oczekują oraz jakiego chcieliby Szczecina. Jako prezydent zrobię wszystko, aby mieszkańcy mogli faktycznie a nie tylko deklaratywnie, uczestniczyć w zarządzaniu miastem. W praktyce oznacza to realizację idei samorządu otwartego, opartego nie na konsultacjach, ale na prawdziwym dialogu i aktywnym współudziale mieszkańców w realizacji zadań. Z obecnie polityki będę kontynuował tylko te zadania, które faktycznie służą mieszkańcom. Zaniecham zaś kosztownych i populistycznych pomysłów, niezależnie od tego, jakie lobby je przeforsowało i na pewno nie będę podtrzymywał jakże mocno dziś obecnych; serwilizmu i arogancji władzy, nie będę mamił mieszkańców perspektywą Pływających Ogrodów, bo chodzę twardo po ziemi.

- W sprawach zasadniczych dla lewicy pokazaliście niemoc. Tak było przy uchwale o in vitro. Nie udało wam się przymusić prezydenta, aby ją wykonał. Konkurencja może więc pokazywać w kampanii wyborczej, że nie ma sensu glosować na lewicę, bo jest słaba. Zgadza się pan?
- Oczywiście, że nie zgadzam się z tezą, która pan postawił. Otóż w sprawach istotnych pokazaliśmy, żeby posłużyć się pana terminologią, moc lewicy, chociażby zawarte w naszym programie i zrealizowane, bilet seniora, włączenie miasta w zagospodarowanie terenów po stoczni, wymiana taboru komunikacji miejskiej, budowa nowych obiektów sportowych itd. A podnoszona przez pana sprawa In vitro, przedstawia się zgoła inaczej. Wiemy, w jaki sposób moglibyśmy wywierać presję na prezydenta, który pomimo wprowadzenia do obiegu prawnego właściwej w tej sprawie uchwały rady miasta - jej nie realizował. Niestety żadna z ustaw samorządowych, w tym również ustawa o samorządzie gminnym, nie przewiduje, w jakim terminie organ wykonawczy, w tym przypadku prezydent, zobowiązany jest wykonywać czy realizować uchwały rady. Powinniśmy ubolewać na tym, że prezydent zamiast poświęcać swój czas i energie na sprzyjanie tworzenia nowych miejsc pracy, "falandyzował" prawo tak, aby nie wykonać uchwały w sprawie dofinansowania stosowania metody in vitro z pieniędzy samorządu. Dzisiaj, w tej sprawie jedno jest pewne, jeżeli z woli wyborców otrzymam mandat prezydenta, to wdrożę tą uchwałę, jako jedną z pierwszych - zawłaszcza, że środki na ten cel cały czas znajdują sie w budżecie miasta.

- Niektórzy mówią, że pana kandydatura to też sprytny zabieg marketingowy ze względu na zbieżność nazwisk pana i prezydetna. Rzeczywiście wierzycie, że przy urnie wyborca pomyli się i zamiast na Krzystka zagłosuje na Krystka? Przecież może się pomylić w druga stronę.
- Takie zdanie tych "niektórych" mało mnie interesuje. Na dodatek uważam, że obraża wyborców i ich inteligencję. Jeżeli ktokolwiek sądzi, że wyborca przy urnie się "pomyli", bo kandydaci mają podobne nazwiska, to traktuje ludzi jak idiotów. Ja uważam, ze wyborca to mądry i świadomy człowiek, który idzie na wybory po to, aby wskazać tego kandydata, który reprezentuje najbliższy mu program wyborczy i na pewno potrafi rozróżniać nazwiska, nawet jeżeli są bardzo podobne. Ci, którzy uważają inaczej po prostu nie szanują ludzi. A z takimi nie chcę mieć nic wspólnego.

- Słyszałem taką opinię, że PiS wystawiło Artura Szałabawkę, tylko dla zasady wiedząc, że nie zdobędzie wiele głosów. A PiS podobno jest dogadane z prezydentem i po wyborach zamierzają rządzić samodzielnie. Nie obawia się pan, że zostaniecie w opozycji?
- Ja nie słyszałem takiej opinii. Ale gdybym ją usłyszał, potwierdziłoby to tylko moja opinię, że niektórzy w swoim zaślepieniu, chcąc zdeprecjonować konkurencję nie będą mieli żadnych oporów, aby posługiwać się plotką, pomówieniem, konfabulacją czy też zwyczajnym łgarstwem. Uważam, że PiS, z którym trudno mi doszukiwać się jakiejkolwiek zgodności programowej, jest zbyt poważną partią, aby chwytała się takich metod kuglarstwa politycznego. Przecież właśnie tego typu kuglarstwo tak bardzo piętnują w działaniach PO. A o tym czy SLD będzie w opozycji zadecydują mieszkańcy Szczecina w wyborach. My nie obawiamy się ich decyzji, przygotowaliśmy bardzo dobrą ofertę, teraz musimy się tylko postarać aby mieszkańców miasta do niej przekonać.

- Jest pan szefem klubu radnych SLD w radzie miasta. Jak pan ocenia pracę swoją i kolegów w tej kadencji. Co udało wam się zrobić, a z czego dumni nie jesteście?
- Ocena mojej pracy i pracy moich kolegów w klubie radnych SLD pozostawiam z pełną pokorą mieszkańcom miasta. Bo dla nich wykonywania tej pracy podjęliśmy się. A co nam udało się otóż zrealizowaliśmy prawie wszystkie punkty z naszego programu wyborczego z roku 2010. Tak więc byliśmy skuteczni. A z czego jesteśmy dumni? Z tego, że dotrzymaliśmy obietnic złożonych naszym wyborcom.

- A może lepiej było pozostać w opozycji. Mielibyście czytelną sytuację w kampanii wyborczej?
- Gdybyśmy pozostawali przez 4 lata w opozycji to nie udałoby się zrealizować ani jednego punktu z naszego programu, a tak możemy się pochwalić tym, że to dzięki nam seniorzy korzystają z Biletu Seniora, powstały parki aktywności, doktoranci mają zniżki na komunikacje miejską, motocykliści są zwolnieni z konieczności ponoszenia opłat w Strefie Płatnego Parkowania. Ponad to miasto włączyło się w tworzenie stref ekonomicznych w granicach Szczecina oraz zapewniło środki na przygotowanie studium wykonalności dla kolejowej obwodnicy a także zachodniego drogowego obejścia Szczecina. Stajemy więc do wyborów z otwartą przyłbicą, z bardzo dobrą ofertą dla miasta, ze sztabem ludzi, którzy swoim doświadczeniem zawodowym dają gwarancje zrealizowania oferty. Stajemy gotowi do przejęcia władzy w mieście i ponoszenia za miasto pełnej odpowiedzialności. I to jest w mojej opinii czytelna sytuacja w kampanii wyborczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński