Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce ciągnęło do grania, ale Łukasz Biela zajął się pracą szkoleniową

Przemysław Sierakowski
Łukasz Biela (z prawej) ostatni rok spędził na szkoleniu dzieci. W nadchodzącym sezonie rozpocznie pracę w seniorskim baskecie, jako asystent trenera Krzysztofa Koziorowicza w Wilkach Morskich.
Łukasz Biela (z prawej) ostatni rok spędził na szkoleniu dzieci. W nadchodzącym sezonie rozpocznie pracę w seniorskim baskecie, jako asystent trenera Krzysztofa Koziorowicza w Wilkach Morskich. Bombardier Szczecin
Rozmowa z Łukaszem Bielą, asystentem trenera Krzysztofa Koziorowicza w ekipie King Wilki Morskie Szczecin.

- 13 lat temu byłeś zawodnikiem drużyny, która żegnała w Szczecinie ekstraklasę. W nadchodzącym sezonie ponownie ją przywitasz...

- Co ciekawe, gdy zaczynaliśmy rozgrywki, to pierwszym trenerem był Tadeusz Aleksandrowicz, a w trakcie sezonu zastąpił go Krzysztof Koziorowicz. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Pierwsze poważne kroki w koszykówce, jako zawodnik, stawiałem pod wodzą trenera Koziorowcza, a teraz będę pomagał mu jako asystent. Jestem bardzo szczęśliwy, że będę mógł uczestniczyć w powrocie szczecińskiej koszykówki do ekstraklasy.

- Nie żałujesz, że twoja kariera zawodnicza tak szybko zamieniła się w tę trenerską?

- Trochę tak. Jednak w pewnym momencie trzeba umieć powiedzieć sobie stop i myślę, że to była dobra okazja, by to zrobić. Były propozycje z różnych klubów, by jeszcze trochę pograć. Jednak, gdy otrzymałem propozycję z Wilków, to bez zastanowienia się zgodziłem. Nie mogłem takiej szansy zmarnować. Nie ukrywam, że serce ciągnęło mnie, by wrócić do grania, ale rozmowa z trenerem Koziorowiczem ułatwiła mi podjęcie właściwej decyzji.

- Na pierwszym treningu Wilków widać było, że nie zapomniałeś jak gra się w koszykówkę. Seriami trafiałeś do kosza.

- Z tego, co mówią, to najtrudniej jest zapomnieć rzutu. Nie wiem, jak będzie w moim przypadku. Przez ten rok nie siedziałem przed telewizorem, tylko wciąż miałem sporo kontaktu z koszykówką. Grałem w Miejskiej Lidze Basketu i starałem się utrzymywać formę.

- Przez miniony rok zajmowałeś się pracą z dziećmi, czyli jakieś doświadczenie trenerskie już zdobyłeś.

- Tak, prowadziłem jedną grupę młodzieżową i cztery grupy dziecięce. Bombardier dał mi taką szansę. Jest to jednak zupełnie inna para kaloszy, jeśli chodzi o aspekt trenerski. Szczególnie jeśli mowa o dzieciach, bo one potrzebują raczej zabawy. Natomiast praca z grupą kadetów była już bardziej koszykarska.

- Dla wielu zawodników, z którymi będziesz teraz pracować, jesteś kolegą z parkietu. Myślisz, że będą cię dążyć podobnym szacunkiem jak pozostałą dwójkę trenerów?

- Myślę, że mamy do czynienia z ludźmi, którzy mają na tyle wysoki poziom świadomości i klasy, że nie będzie z tym problemu. Znamy się już tyle lat i nasze stosunki na pewno się nie zmienią i dalej będziemy się kolegować. Po treningu na pewno nikt nie będzie zwracał się do mnie "panie trenerze".

- Jak wygląda podział obowiązków w sztabie trenerskim Wilków?

- Myślę, że z czasem będzie się on krystalizował. Wstępna wersja jest taka, że trener Koziorowicz jest głównym szkoleniowcem, który opowiada za całokształt zespołu. Trener Aleksandrowicz pomaga mu jako analityk. Moją rolą będzie raczej pomoc w treningu, zajmowanie się skautingiem, przygotowanie materiałów wideo i przede wszystkim nauka, by móc pomagać pozostałej dwójce trenerów jak najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński