Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak Portowcy poradzili sobie bez swoich filarów

Łukasz Kasprzyk
Łukasz Zwoliński zdobył bramkę w meczu z Podbeskidziem i z tego będzie przede wszystkim rozliczany.
Łukasz Zwoliński zdobył bramkę w meczu z Podbeskidziem i z tego będzie przede wszystkim rozliczany. Wiola Borzym/Pogoń Szczecin
Pogoń Szczecin bez Takafumiego Akahoshiego i Marcina Robaka pokonała Podbeskidzie 3:2. To daje nadzieję, że w przyszłości uda się Portowcom wypełnić lukę po dwóch najlepszych piłkarzach poprzedniego sezonu

Kibice najbardziej żałowali i obawiali się odejścia Marcina Robaka z Pogoni. Nic dziwnego. Zdobył koronę króla strzelców i wzbudził niekłamaną sympatię swoim sposobem bycia. Kiedy zmarła jego mama, on wyszedł na boisko i zdobył dwa gole. Gdyby nie jego aktywność, kibice nie cieszyliby się z historycznej wygranej nad Lechem Poznań 5:1, kiedy zdobył wszystkie gole dla Portowców.

W zamian fani otrzymali 21-latka, który awansował z Górnikiem Łęczna do ekstraklasy. W I lidze strzelił 8 bramek, czyli prawie trzy razy mniej od Robaka, trafiającego w najwyższej klasie rozgrywek.

Jakkolwiek to zestawienie brzmi, fakt jest taki, że Łukasz Zwoliński w pierwszym meczu sezonu zdobył gola na 1:1. Otrzymał idealne prostopadłe podanie od Rafała Murawskiego i kopnął do bramki. Zaraz po tym otrzymał gratulacje od kolegów z drużyny.

W dniu, kiedy Pogoń grała w Bielsku-Białej, opublikowaliśmy rozmowę z młodym napastnikiem. Zapytaliśmy go, czy wkurzają go ciągłe pytania o Marcina Robaka i porównywanie go do byłego napastnika. Odpowiadał, że spodziewał się, że "duch" Marcina Robaka będzie go prześladował.

- Jednak trener dał mi jasno do zrozumienia, że będzie stał za mną murem, a ja muszę udźwignąć oczekiwania sztabu szkoleniowego i drużyny - mówił przed meczem.

Udźwignął. Przynajmniej w ostatnim spotkaniu. Cieniem na jego grę rzuca się jednak postawa w drugiej połowie. Był zupełnie niewidoczny poza kilkoma faulami na przeciwnikach. W całym spotkaniu tracił piłkę przynajmniej cztery razy. Najważniejsze jest jednak, by wraz z upływem czasu nie było widać braku zgrania z drużyną, a większą aktywność napastnika także w bocznych strefach boiska.

Łukasz Zwoliński był po meczu szczęśliwy z wygranej. Odniósł się tylko do gry całej drużyny.

- Pokazaliśmy charakter i w ostatniej minucie strzeliliśmy bramkę na wagę zwycięstwa. Dla nas są to niesamowite emocje i radość z tych trzech punktów - stwierdził.

Drugi najskuteczniejszy gracz, którego zabrakło podczas inauguracji sezonu, to Takafumi Akahoshi. Oprócz tego, że strzelił 7 bramek, to miał najwięcej asyst w drużynie w poprzednich rozgrywkach.

W piątek świetnie jego zadania realizował Adam Frączczak, grający ostatnio na boku obrony, ale kiedy Pogoń grała jeszcze na zapleczu ekstraklasy, występował m.in. jako wysunięty napastnik.

W Bielsku-Białej Frączczak był zdecydowanie najlepszym piłkarzem w drużynie trenera Dariusza Wdowczyka. Nie unikał odpowiedzialności w rozprowadzaniu podań na połowie przeciwnika, ale też znajdował się w sytuacjach strzeleckich. Strzelał siedem razy. Żaden z ligowych zawodników, grających w piątek i sobotę, nie zdołał wypracować sobie więcej okazji do uderzeń na bramkę.

Solidnie spisała się też druga linia Portowców. Aktywni byli zwłaszcza Rafał Murawski i Dominik Kun. Drugą bramkę zdobył Maciej Dąbrowski, nominalny stoper, w piątek defensywny pomocnik. Dzięki temu zagrożenie ze strony Pogoni pojawiało się z wielu stron. Czas pokaże, czy trzy bramki i wygrana w Bielsku- Białej to szczęśliwe, ale jednak przypadkowe zakończenie meczu, czy zawodnicy wypracowali taki podział ról na boisku, że Takafumi Akahoshi - w przypadku pozostania w Pogoni - wciąż będzie siedział na ławce rezerwowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński