Niemiecki rząd rozważa różne rodzaje winiet od samochodów osobowych. Ważną przez 10 dni za 10 euro oraz dwumiesięczną za 20 euro. Berlin zapowiada też roczne winiety dla cudzoziemców, ale ich ceny na razie nie są jeszcze znane. Inne rozwiązanie przewidziano dla Niemców. Cena uzależniona ma być od pojemności i rodzaju silnika silnika. Maksymalna roczna opłata nie wyniesie więcej niż 100 euro i o tyle zostanie obniżony podatek drogowy, który płacą kierowcy za Odrą. W efekcie wprowadzenie opłat za przejazd drogami uderzy po kieszeni tylko cudzoziemców.
- Dla rodaków mieszkających w Polsce, często jeżdżących do Niemiec, winiety będą problemem - przyznaje Jacek Stachyra, mieszkaniec niemieckiego Loecknitz. Dojeżdża codziennie do starostwa w Policach. Jest członkiem zarządu powiatu. - Nas to nie będzie dotyczyć, bo podobnie jak Niemcom, koszt winiet mamy mieć odliczony od podatku drogowego.
Paweł Bartnik, szef biura Euroregionu Pomerania przyznaje, że bardzo uważnie śledzą polityczne dyskusje wokół myta za korzystanie z dróg publicznych dla pojazdów do 3,5 tony.
- Zgodnie z pierwotnymi zapisami porozumienia wielkiej koalicji rządowej CDU/CSU-SPD opłatą miały być objęte jedynie autostrady - przypomina Bartnik. - Jak wiadomo, w części krajów europejskich (w tym w Polsce) korzystanie z autostrad jest odpłatne. Dlatego ta część porozumienia nie budziła naszego niepokoju.
Jednak Federalne Ministerstwo Transportu planuje rozszerzyć to porozumienie na wszystkie rodzaje dróg publicznych.
To rozwiązanie zdaniem naszego rozmówcy wpłynęłoby bardzo niekorzystnie na sytuację wynikającą z potrzeb komunikacyjnych pogranicza.
- To tutaj każdego dnia przemieszczają się ludzie do pracy, na zakupy, żeby skorzystać z usług lub w celach turystycznych - tłumaczy Bartnik. - Objęcie opłatą wymiany transgranicznej byłoby bardzo ciężkim ciosem w budowane w od lat powiązania społeczno-gospodarcze. Z tego względu jako Euroregion Pomerania jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania.
Radosław Popiela, mieszkaniec niemieckiego Rosow zajmujący się nieruchomościami uważa, że winiety raczej nie zmniejszą przygranicznego ruchu.
- To kwestia czasu, przyzwyczajenia - stwierdził. - Niemcy się cieszą, bo mieszkańcy posesji przy drogach gminnych i powiatowych partycypują w kosztach ich utrzymania. Winiety z pewnością odciążą ich kieszenie.
Europoseł, prof. Bogusław Liberadzki podkreślił, że nie ma zgody na to, by opłaty drogowe ponosili tylko obcokrajowcy. Przypomniał, że w Brukseli odbyły się już dwie burzliwe debaty na ten temat. Przypomniał, że w pierwotnym zamyśle winiety mieli wykupywać tylko obcokrajowcy. Pytanie, jak wobec tych pomysłów zachowa się Komisja Europejska? Profesor obawia się, że mimo sprzeciwu części europarlamentu, Niemcy swój pomysł przeforsują.
Obawy przed pomysłem ministra transportu mają sami Niemcy. Gros zwiedzających np. ogrody zoologiczne w Ueckermuende czy Eberswalde stanowią Polacy. Przestaną przyjeżdżać, jeśli do cen biletów będą musieli dołożyć 10 euro. Dyrektorzy tych placówek nie chcą komentować pomysłu swojego ministra.
Wiemy jednak, iż nie są zwolennikami płatności za drogi lokalne. Jak donosi Nordkurier myta obawiają się także niemieccy hotelarze. Już teraz Polaków zatrudnia co trzeci hotel na wyspie Uznam. Po wprowadzeniu opłat Polakom nie będzie opłacać się pracować po niemieckiej stronie granicy, ewentualnie koszty winiet będą musieli przejąć przejmą pracodawcy, chcąc utrzymać pracowników.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?