Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciała powiedzieć podczas sesji o barierach. Radni zignorowali niepełnosprawną kobietę

Wioletta Mordasiewicz
Sabina Rojkowska chciała powiedzieć radnym, że niepełnosprawnym na wózkach nie jest w mieście łatwo żyć. Ale nie dali jej szansy. Przesiedziała z boku dwie godziny i wyszła.
Sabina Rojkowska chciała powiedzieć radnym, że niepełnosprawnym na wózkach nie jest w mieście łatwo żyć. Ale nie dali jej szansy. Przesiedziała z boku dwie godziny i wyszła. Wioletta Mordasiewicz
Niezbyt elegancko zachowała się wczoraj rada miejska w Stargardzie. Starsza, schorowana kobieta, która przyjechała na obrady wózkiem elektrycznym nie została dopuszczona do głosu.

Sabina Rojkowska, mieszkająca w śródmieściu Stargardu, ma 80 lat. Jest schorowaną osobą, porusza się po mieście elektrycznym wózkiem inwalidzkim. Nie ma bliskich, którzy mogliby jej pomagać pokonywać bariery architektoniczne w mieście.

O nich chciała porozmawiać wczoraj na sesji rady miejskiej. Zamierzała wskazać radnym miejsca, w których niepełnosprawnym jest ciężko się poruszać. Pani Sabina przyjechała na sesję sama. Jeden z mieszkańców pomógł jej znaleźć windę i wjechał z nią na górę, otworzył drzwi do sali sesyjnej.

Gdy pani tuż po rozpoczęciu sesji wyjaśniła, że chce zabrać głos Wiesław Masłowski, przewodniczący rady stwierdził, że na złożenie wniosku na piśmie jest za późno. Kobieta przesiedziała na wózku ponad dwie godziny i zrezygnowana opuściła salę obrad. Żaden z radnych nie zareagował. Takie zachowanie nie spodobało się obserwatorom sesji.

- To niedopuszczalne - komentuje stargardzianin Jerzy Kostkiewicz, który jest obecny na niemal każdym posiedzeniu rady miejskiej. - Wystarczyło trochę dobrej woli i ta pani mogła te parę zdań powiedzieć. Ktoś mógł szybko skreślić taki wniosek. Ale nikt się nie ruszył. W końcu to rada jest dla mieszkańców, a nie odwrotnie! Nie każdy mieszkaniec wie jakie są procedury na obradach.

Pani Sabina była rozczarowania zachowaniem radnych.

- Ze dwa zdania chciałam tylko powiedzieć - mówi Sabina Rojkowska, stargardzianka. - Nie chciałam im dużo czasu zajmować. Ale nie pozwolono mi zabrać głosu. Nie chcę nikomu przykrości robić, bo mnie już bliżej jak dalej.

Sabina Rojkowska chętnie podzieliła się swoimi uwagami z Głosem. Jak mówi, są w mieście drogi, po których nie jest łatwo się przemieszczać.

- Nie mogę wjechać wózkiem elektrycznym na niektóre chodniki - mówi starsza pani. - Na Starym Mieście jest nie najgorzej. Ale w śródmieściu są one za wysokie. Już parę razy połamałam sobie błotniki. A jak jeżdżę jezdnią, to czepia się mnie policja.

Najbardziej nieprzyjazne miejsca to, zdaniem stargardzianki, chodniki na ul. PIłsudskiego oraz odcinek za wiaduktem kolejowym przy ul. Szczecińskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński