Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wspominamy wybory z czerwca 1989. Przeszliśmy do innego świata

Marek Jaszczyński
Wspominamy wybory z czerwca 1989, kiedy miliony Polaków zdecydowały, że PRL zbliża się do końca. Chociaż nie były do końca wolne, to Polacy zdecydowali, że nie chcą budować przyszłości pod kierownictwem PZPR

4 czerwca 1989 roku odbyły się częściowo wolne wybory, które zakończyły się wielkim zwycięstwem "Solidarności". Ich konsekwencją był upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo- Wschodniej. Frekwencja wyborcza w dniu 4 czerwca 1989 r. wyniosła 62 procent. Kandydaci "Solidarności" do Sejmu uzyskali w pierwszej turze wyborów 160 ze 161 możliwych do zdobycia miejsc w parlamencie.

- Akt wyborczy był podzielony: wybory do Senatu były w pełni wolne. Inaczej było w wyborach do Sejmu: 65 procent mandatów było zarezerwowanych dla kandydatów PZPR i ich sojuszników, pozostałe 35 procent były do obsadzenia z wolnych wyborów. To spowodowało, że Sejm kontraktowy był zorganizowany z przewagą delegatów partyjnych - mówi prof. Adam Makowski z Uniwersytetu Szczecińskiego. - W trakcie wyborów została dokonana korekta ordynacji wyborczej. 35 miejsc do Sejmu było wybieranych w formie plebiscytu. 33 kandydatów nie uzyskało niezbędnego minimum. Dlatego między 4 a 18 czerwca dokonano zmiany ordynacji wyborczej, po to, żeby w drugiej turze obsadzić brakujące miejsca. Na 161 miejsc, które mogły być obsadzone przez obie strony, 161 miejsc obsadziła strona solidarnościowa.

W województwie szczecińskim w I turze wybrano kandydatów OKP. Mandaty poselskie uzyskali: Jerzy Zimowski i Józef Kowalczyk w okręgu szczecińskim, Bohdan Kopczyński w okręgu świnoujskim oraz Artur Balazs w okręgu stargardzkim. Senatorami zostali Edward Bilicki i Mieczysław Ustasiak. Frekwencja w województwie szczecińskim była porównywalna ze średnią krajowa i wyniosła 62 procent.

Z perspektywy lat pojawiają się pytania, czy dobrze zagospodarowaliśmy 25 lat wolności?

- To trudne pytanie. Trzeba widzieć złożoność tej sytuacji. Kraj w 1989 roku ekonomicznie był w stanie ruiny. Trzeba było dokonywać radykalnych przemian na wszystkich płaszczyznach życia - mówi Andrzej Milczanowski, opozycjonista, ówczesny sekretarz Międzyzakładowego Komitetu Organizacyjnego NSZZ "Solidarność" regionu Pomorza Zachodniego i członek prezydium Krajowej Komisji Wykonawczej NSZZ Solidarność. - Każdą rzecz można zrobić lepiej i pewnie te przemiany, które zaszły w Polsce można było zrobić lepiej. Na przestrzeni tych 25 lat Polska doznała postępu cywilizacyjnego. To jest niewątpliwe. Ale spora część społeczeństwa nadal ma trudne, czy bardzo trudne warunki życia. Nie podoba mi się nakłanianie do świętowania na siłę. Trzeba odejść od tej propagandy. Stoczniowcy, z którymi strajkowałem w grudniu 1981 i portowcy ze strajku w sierpniu 1988 roku mówią mi, że mają trudne warunki życia. Szczególnie boli ich fakt, że dzieje się to w wolnym kraju.

A jak wygląda ostatnie 25 lat z punktu widzenia historyka?

- Szukając obrazu idealnego moglibyśmy powiedzieć uczciwie: popełniliśmy błędy. Nie ulega jednak wątpliwości, że przeszliśmy do innego świata - mówi prof. Adam Makowski. - To jest widoczne w poziomie życia. W moim przekonaniu w sposób gigantyczny została zmieniona nasza świadomość i nasz udział w kreowaniu życia codziennego. To widać w poziomie naszych oczekiwań. Jeżeli spojrzymy na wydarzenia ostatnich 25 lat, to jest to przełom, którego w dziejach nie mieliśmy. Na pewno bardziej owocny niż dwudziestolecie międzywojenne. Nie ma kraju w Europie, który mógłby powiedzieć, że w ciągu ćwierćwiecza dokonał takiego skoku cywilizacyjnego jak Polska.

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński