Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chemik dziś może zostać mistrzem Orlen Ligi! Chemik Police ma szanse powrócić do sukcesów

Rafał Kuliga
Już dziś Chemik może wygrać Orlen Ligę. Atakuje Ana Bjelica.
Już dziś Chemik może wygrać Orlen Ligę. Atakuje Ana Bjelica.
Po prawie dwudziestu latach przerwy Chemik Police ma szanse powrócić do sukcesów z lat dziewięćdziesiątych i zwyciężyć walkę o mistrzostwo Polski. Początek czwartkowego meczu o godzinie 18.

Jeśli ktoś chciałby przypomnieć sobie ostatnie złoto w Policach, to musiałby cofnąć się blisko 20 lat. W 1995 roku Chemik stanął na najwyższym stopniu podium. Rok później zdobył brąz, a potem skończyła się walka w ekstraklasie, duże pieniądze i splendor. Police spadły do niższych klas rozgrywkowych, a aspiracje mistrzowskie powróciły dopiero w tym sezonie. Najbogatszy beniaminek w historii Orlen Ligi wszedł do rozgrywek z przytupem i podobny poziom prezentował w większości spotkań, włącznie z tymi finałowymi.

Handicap z Polic, kibice z Wrocławia

W spotkaniach finałowych Chemik wypracował sobie znakomitą sytuację. Podopieczne Giuseppe Cuccarniego wykorzystały atut własnego boiska i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą już 2:0. Teraz pojedynek przenosi się do Wrocławia i jeszcze większym atutem gospodyń mają być ich hala, kibice, głośny doping.
Obiekt w Policach ma pojemność zaledwie 1200 miejsc. W trakcie meczów finałowych oczywiście wszystkie bilety zostały sprzedane i na trybunach był komplet. Choć doping był gorący, to ze względu na ograniczenia techniczne nie tak imponujący, jak może być we Wrocławiu. Hala "Orbita" jest w stanie pomieścić 3000 fanów, czyli prawie trzy razy więcej, niż ta w Policach. Kibice Impelu, na łamach portali społecznościowych ogłaszają, że są gotowi, zwarci i będą głośno wspomagać swój zespół. Trudno przewidzieć, czy hala wypełni się do ostatniego miejsca, jednak kibiców będzie na pewno więcej, niż w pierwszych dwóch meczach finału.

Zatroszczy się o to Aleksandra Krzos. Libero Chemika wychowywała się we Wrocławiu, stawiała tam pierwsze siatkarskie kroki. Spotkanie wyjazdowe jest dla niej bardzo sentymentalne, a na meczu pojawi się sporo osób z rodziny i kilkoro znajomych.

- Na pewno będzie mój chłopak, mama, siostra, wujkowie, przyjaciele rodziny. Pojawi się rodzina mojego chłopaka. Przyjdą moi znajomi, z którymi dawno się nie widziałam, bo ja na co dzień jestem tutaj, a oni we Wrocławiu - mówi Krzos.

Patrząc z perspektywy całego sezonu Wrocław zajmuje trzecie miejcie pod względem liczebności kibiców na trybunach. W trakcie wszystkich spotkań rozeszło się 25050 biletów, a średnio każdy mecz obserwowany jest przez 1927 fanów. Dla porównania w Policach sprzedano 16004 wejściówek, a średnio na każdym spotkaniu pojawia się 1066 osób. Co ciekawe, najlepiej w rankingu wypada Łódź. Mecze tamtejszych Budowlanych śledzi średnio 2391 kibiców.

Wyniki Orlen Ligi nie są zbyt imponujące. W Pluslidze mężczyzn frekwencja wygląda znaczenie okazalej, a w najlepszym Rzeszowie spotkania śledzi blisko 4187 fanów.

Indywidualności brak

Choć najlepsze drużyny to kolektyw, wspólna walka o dążenie do celu, to w każdej powinny być indywidualności, które potrafią "pociągnąć" grę w trudnych momentach. Obserwując spotkania finałowe można mieć wrażenie, że w Impelu takowych brakuje. Zespół składa się z solidnych siatkarek i całkiem bogatej ławki rezerwowych, jednak żadna z zawodniczek nie potrafi wziąć na siebie ciężaru w kluczowych momentach. W imponującej formie jest młoda Agnieszka Kąkolewska. W pierwszym spotkaniu finałowym atakowała z 75-procentową skutecznością, a do tego dokładała sporo oczek blokiem. Jednak trudno wymagać, aby środkowa była najważniejszą siatkarką w drużynie, szczególnie przy średnim przyjęciu, jakim dysponuje Impel.

Z niezłej strony w drugim meczu pokazywały się Katarzyna Mroczkowska (11 oczek), Bogumiła Pyziołek (14) i Katarzyna Konieczna (15). Jednak to nie wystarczyło. W momentach stykowych, długich wymianach, to Chemik okazywał się lepszy. W znakomitej dyspozycji jest Małgorzata Glinka-Mogentale, dla której podwójny blok w meczach finałowych rzadko staje się przeszkodą nie do przejścia. Doświadczona przyjmująca to wartość dodana, której brakuje wrocławiankom.

Z bólem zmaga się Anna Werblińska. Kapitan Chemika ma problemy z kolanem i w drugim meczu finałowym prezentowała się znacznie słabiej. Teraz jednak noga miała czas odpocząć, więc zapewne i forma jednej z najlepszych lewoskrzydłowych ligi będzie wyższa.

Czwartkowe spotkanie we Wrocławiu to wydarzenie bez precedensu. Jeszcze nigdy wcześniej w tym mieście nie było finału Orlen Ligi. Chemik postara się zakończyć rywalizację w trzech meczach i zwyciężyć mistrzostwo Polski. Zupełnie inne założenia mają gospodarze. - Jestem przekonany, że możemy wygrać obydwa mecze u siebie - mówi Tore Aleksandersen, trener Impelu.

Początek czwartkowego spotkania we Wrocławiu o godzinie 18. Mecz transmitowany będzie przez Polsat Sport.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński