Na swoim rozkładzie podopieczni Krzysztofa Kapuścińskiego mieli drużynę, która była w dołku. Ostatnie trzy kolejki Rozwoju Katowice to dwie porażki i remis. Trener Dietmar Brehmer był już zaniepokojony niebezpieczną różnicą dzielącą jego zespół od strefy spadkowej (tylko 5 punktów). Po zwycięskim meczu niemal salutował swoim podopiecznym.
- Czapki z głów przed moim zespołem. Rada drużyny wykonała w tygodniu tytaniczną pracę. Dziękuję kapitanowi Przemkowi Gałeckiemu, wziął to wszystko porządnie w garść i wykonał kapitańskie obowiązki - mówił tuż po meczu trener gospodarzy.
Dla niego i całego zespołu 3 punkty były szalenie ważne. Nawet oficjalna strona internetowa napisała, że było to najlepsze spotkanie tej wiosny. A 20-letni pomocnik Wojciech Król uważa, że to będzie przełom. Widać, że atmosfera w zespole jest dobra. Trener na dwa dni przed pojedynkiem zabrał swoich podopiecznych na kręgle. A w sobotę tryumfował.
Jak w obliczu prawdziwej euforii wypadają Błękitni? Dość ponuro, bo stracili coś, na co pracowali całą wiosnę, czyli utrzymanie serii meczów bez porażki. Do tej pory na swoim koncie mieli dwa zwycięstwa i trzy remisy, co dawało im status drużyny niepokonanej tej wiosny. Tytuł stracili w dwie minuty. Tyle potrzebował Rozwój, by zgarnąć trzy punkty. Kapuściński nazwał moment utraty goli "5-10 minutowym przestojem w grze ich podopiecznych".
Trzeba jednak dodać, że takich przestojów w II lidze jest mnóstwo, tylko gospodarze potrafili ten moment wykorzystać. Trener Kapuściński powiedział jeszcze jedno ważne zdanie, że w sobotę wygrał zespół, który bardziej tego chciał. Po chwili jednak dodał:
- Nie mam do swojej drużyny zastrzeżeń. Dała z siebie tyle, ile mogła, ale czegoś brakowało. Tej kropki nad "i" stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej. - Wiedzieliśmy, że Rozwój będzie prowadzić grę. My nastawiliśmy się na kontry. Po strzeleniu bramek rywale oddali nam inicjatywę i stworzyliśmy kilka sytuacji. Gdybyśmy choć jedną wykorzystali, to byłaby nerwówka. Ale to tylko sport. Nie zawsze będzie się wygrywało - zakończył.
Trener ma siedem dni na to, by zweryfikować "czego brakowało" w tym spotkaniu. W następną sobotę w Stargardzie Błękitni zagrają z Chrobrym Głogów, liderem rozgrywek. Będzie to spotkanie o tyle ciekawsze, że pokaże obserwatorom ligi, co stanie się z Błękitnymi, jeżeli szybko nie wrócą na właściwe tory. Mają na koncie pierwszą porażkę wiosny, za tydzień może przyjść kolejna, a później pewnie będzie trudno podnieść się z dołka. Chyba, że z liderem wynik lub gra będą satysfakcjonujące.
Rozwój Katowice - Błękitni Stargard 2:0 (0:0)
Bramki: Żak (54), Król (56).
Rozwój: Budka - Mielnik, Szymiński, Domański, Winiarczyk, Gacki, Mandrysz, Król (Szkatuła 77), Tkocz, Żak (M. Gałecki 81).
Błękitni: Budnik - Jasitczak, Kosakiewicz, Liśkiewicz, Wawszczyk, Więcek, Poczobut (Pustelnik 74), Fadecki (Wojtasiak 60), Zdunek, Magnuski, Gajda (Flis 60).
Sędziował: Robert Marciniak (Kraków).
Widzów: 300.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?