Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera w szczecińskim klubie go-go: Striptiz za kilka tysięcy złotych

Mariusz Parkitny
Śledczy zastanawiają się czy w klubie doszło do przestępstwa. Ale będzie to niezwykle trudno udowodnić. Bo pieniądze były wypłacane za pomocą kart z numerami pin.
Śledczy zastanawiają się czy w klubie doszło do przestępstwa. Ale będzie to niezwykle trudno udowodnić. Bo pieniądze były wypłacane za pomocą kart z numerami pin. wikipedia.org
Po kilka tysięcy złotych zniknęło z kart klientów, którzy odwiedzili klub go-go w centrum Szczecina. Twierdzą, że padli ofiara oszustwa. - Ale jak to udowodnić - głowią się teraz policjanci.

W ostatnich dniach zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zgłosiło pięciu mężczyzn. Wszyscy bawili w nocnym klubie na Deptaku Bogusława w Szczecinie. Twierdzą, że stracili od trzech do pięciu tysięcy złotych.

- Zamówiłem dwa drinki, a rano w domu zorientowałem się, że moje konto jest o cztery tysiące złotych mniejsze. Na pewno świadomie nie wydałem takich pieniędzy - mówi jeden z klientów klubu.

Policja potwierdza, że zawiadomienia wpłynęły.

- Materiały przekazaliśmy prokuraturze. Badamy sprawę. Trudno w tej chwili przesądzić, jak sprawa się skończy - mówi podkom. Przemysław Kimon z zachodniopomorskiej policji.

Śledczy zastanawiają się czy w klubie doszło do przestępstwa. Ale będzie to niezwykle trudno udowodnić. Bo pieniądze były wypłacane za pomocą kart z numerami pin.

- Właściciel karty wpisuje samodzielnie pin, a na terminalu widzi kwotę, za którą płaci. Trudno będzie udowodnić, że doszło do oszustwa, czy kradzieży - mówi jedna z osób zaangażowanych w rozwikłanie zagadki.

Właściciel szczecińskiego klubu jest nieuchwytny. Pracownicy lokalu nie chcą rozmawiać. Udało nam się skontaktować z byłą już pracownicą klubu.

- Było tak, że namawiałyśmy klientów na na najdroższe drinki. Kokietowałyśmy ich, ale seksu nie było, choć być może niektórzy liczyli na to - mówi.

W Polsce jest trzynaście takich lokali w dużych miastach. Zwane są popularnie różowymi parasolkami. Skąpo ubrane dziewczęta z różowymi parasolkami zachęcają mężczyzn przed wejściem do miłego spędzenia czasu. W środku panuje miła, intymna, atmosfera. Dziewczyny najpierw tańczą, a potem podchodzą do gości, którzy zamawiają drinki.

- Proponujemy rozmowę i miłe spędzenie czasu - opowiada była tancerka.

Ten miły czas to m.in. show przed północą, czyli wspólny taniec wszystkich dziewcząt zatrudnionych w klubie. Panie tańcząc ocierają się o siebie, wywołując podobno zachwyty gości. Po północy przychodzi czas na boa show, czyli panie tańczą przy gościach. Można zamówić sobie taki prywatny taniec, co podobno cieszy się sporą popularnością. Tańce są oczywiście extra płatne. Najtańszy to wydatek 200 zł. Najdroższy - 600 zł. Tancerka ma z tego połowę. Tańce prywatne odbywają się za specjalną kotarą.

W całym kraju policja ma już 60 zawiadomień o dziwnych transakcjach w klubach go-go. Rekordzista miał stracić 980 tysięcy złotych. Wszystkie zawiadomienia na policję są do siebie podobne. Gość (w lokalach obowiązuje zakaz mówienia klient) zamawia drinki, a gdy budzi się, konto ma uszczuplone o co najmniej kilka tysięcy złotych. I oczywiście nic nie pamięta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński