Komfort psychiczny, jaki mają w tym momencie Portowcy, wcale nie zwalnia ich z ciężkiej pracy. Szczecinianie zasuwają w czasie spotkań T-Mobile Ekstraklasy oraz podczas codziennych zajęć. To właśnie podczas nich szlifuje się do bólu pewne zagrania, schematy rozprowadzania akcji, przesuwania się zawodników w poszczególnych strefach. Trener Dariusz Wdowczyk chce, by zawodnikom system, którym gra Pogoń, wyrył się w ich piłkarskie DNA. I widać, że wygląda to coraz lepiej.
Na wczorajszych zajęciach szkoleniowiec nie miał do dyspozycji tylko trzech zawodników. Kontuzjowany jest trzeci bramkarz, Krystian Rudnicki. Lekko poobijany jest po meczu z Koroną Kielce Hernani, zaś na dokładne wyniki badania kolana czeka Filip Kozłowski. Nastolatek wywalczył rzut karny w ostatnim meczu w Kielcach, ale uszkodził sobie rzepkę. Na niedzielne spotkanie nie będzie brany pod uwagę. Dobra wiadomość jest taka, że w pełni sił jest już Mateusz Lewandowski. Lewy obrońca ćwiczył z ciężarami i uczestniczył w końcowej gierce. Wskoczyć do składu nie będzie jednak łatwo. Trener Wdowczyk może nie chcieć ryzykować jego zdrowiem zbyt szybko, zwłaszcza, że rozgrywki w grupie mistrzowskiej zbliżają się wielkimi krokami. Poza tym Adam Frączczak spisuje się w jego zastępie solidnie.
- Jak nie wyjdzie szybkie rozegranie, to wracamy do małej gry! - krzyczał z trybun trener Wdowczyk, który obserwował gierkę treningową i od razu instruował swoich zawodników. - Nie zaczynamy akcji od przerzutu. Spokojnie ją zbudujmy, wymieńmy kilka podań i wtedy zaatakujmy.
Szkoleniowiec swoje uwagi kierował niemal do wszystkich piłkarzy. Oczywiście najmniej do bramkarzy. Reszta musiała się mieć na baczności.
- "Dąbek", koncentracja! Bez tego luzu przy wyprowadzaniu piłki! - krzyczał w stronę Macieja Dąbrowskiego. Ten podczas gierki podstawową parę stoperów tworzył z Wojciechem Gollą. Jednak w pewnym momencie teoretyczny "pierwszy skład" stracił trzy bramki z rzędu. Nie trzeba nikogo tu specjalnie przekonywać, że Radosław Janukiewicz włączył wtedy swoją "suszarkę". Kolegom z pola się należało. Szybko wtedy zorganizowali się i zdobyli gola. Wśród zawodników "pierwszego składu" znalazł się Patryk Małecki, ostatnio pauzujący za kartki, czy Marcin Robak, który po krótkim wolnym wrócił już do zajęć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?