Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przez nieuleczalną chorobę mogą stracić wszystko

Emilia Chanczewska
Robert Maślankiewicz nie wstaje już z łóżka. Jak mówi, gdy ma dobry dzień, udaje mu się wyjść do WC. Stara się jeszcze sam jeść i pić. Potrzebuje stałej pomocy żony Małgorzaty.
Robert Maślankiewicz nie wstaje już z łóżka. Jak mówi, gdy ma dobry dzień, udaje mu się wyjść do WC. Stara się jeszcze sam jeść i pić. Potrzebuje stałej pomocy żony Małgorzaty. Emilia Chanczewska
Młode małżeństwo jest w tragicznej sytuacji. Przez nieuleczalną chorobę męża stracili pracę i możliwość spłaty kredytu. Na koniec stycznia bank wyceni ich mieszkanie i wystawi na sprzedaż.

Dług Małgorzaty i Roberta Maślankiewiczów z odsetkami sięga już 450 000 zł. To kredyt hipoteczny i opłaty za mieszkanie. Tysiąc złotych miesięcznie pochłaniają same leki, a oboje od ponad dwóch lat już nie pracują. Pan Robert jest na rencie, której część zabiera komornik. Pani Małgorzata jest jego opiekunką.

Choroba przyszła jak złodziej i pokrzyżowała plany młodego małżeństwa, które dopiero wiło własne gniazdko. Zaraz po ślubie panu Robertowi na stopie zrobiła się mała ranka. Mimo smarowania i opatrywania nie chciała się goić.

- Lekarze proponowali amputację, bo tak będzie taniej - mówi 28-letnia Małgorzata Maślankiewicz. - Zaczęliśmy jeździć prywatnie do chirurga naczyniowego w Szczecinie. Okazało się, że to nieuleczalna choroba, której przyczyny są nieznane. Po pięciu latach leczenia dał sobie spokój. Inni lekarze też rozkładają ręce. Dziwią się, że tak młody człowiek ma tak zaawansowaną chorobę. Nas już zresztą nie stać na leczenie.

U 37-letniego dziś Roberta zdiagnozowano reumatoidalne zapalenie stawów, naczyń krwionośnych i osteoporozę. Duże rany są już na obydwu stopach, jedna noga jest o 10 cm krótsza.

- W 2011 roku poszedłem na zwolnienie, w 2012 odszedłem z pracy - opowiada Robert Maślankiewicz. - Miałem wyrozumiałego kierownika, ale przez silne leki notorycznie spóźniałem się do pracy, zasypiałem w niej, często zwalniałem, a raz wracając z pracy wjechałem autem na uliczną wysepkę.

Pan Robert na tegorocznej komisji lekarskiej uznany został za całkowicie niezdolnego do pracy i samodzielnej egzystencji. Ma orzeczony znaczny stopień niepełnosprawności.

Na 29 stycznia planowana jest wycena ich mieszkania. Potem bank je zlicytuje. Lokatorzy są gotowi zrzec się mieszkania. Liczą na szansę otrzymania lokalu socjalnego z zasobu miasta.

Więcej przeczytasz w dzisiejszym papierowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego" lub w e-wydaniu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński