Odnaleźli też przedwojenne zdjęcia tych obiektów. Oba leżą na dnie Zalewu Szczecińskiego i są w dość dobrym stanie.
Pierwszy z wraków, to połączone ze sobą dwa kadłuby barek, spoczywająca obok nich wielka stożkowata kratownica i podłużny obiekt, również spoczywający tuż obok.
- W dotychczasowych badaniach prowadzonych na stanowiskach wrakowych w obrębie wód terytorialnych Polski nigdy nie natrafiono na podobne zatopione urządzenia - mówi Aleksander Ostasz, kierownik prac archeologicznych, Stowarzyszenie Dziedzictwa Morza. - Obecność kratownicy konstrukcji wskazuje, że jednostka prawdopodobnie była kafarem rzecznym. Ten trzeci element, podłużny obiekt, to właśnie kafar, który był umocowany na kratownica, a ta na dwóch kadłubach połączonych czterema stalowymi belkami.
Pokazuje też archiwalne przedwojenne zdjęcia podobnego kafaru pracującego w Kappeln w 1925 r. i innego, wykorzystywanego w 1909 r. w przy budowie śluzy na Kanale Kilońskim. jednostka mogła zatonąć w wyniku katastrofy, ale najpewniej została zatopiona w 1945 r. podczas ucieczki Niemców pod koniec wojny.
Kafar znaleziono w pobliżu przesmyku z Dużego Zalewu na Mały. Natomiast drugi obiekt zlokalizowano w pobliżu toru wodnego prowadzącego do portu Wolin. To pozostałość stalowej, dużej barki o długości 21 m.
- Podobną barkę wydobyto w Szczecinie - przypomina Ostasz. - Oględziny kadłuba dokonane zarówno przez nurków, jak i specjalistyczną aparaturę hydroakustyczną pozwoliły nam stworzyć szczegółowy plan wraku. Co istotne, w jego konstrukcji nie stwierdzono poważniejszych uszkodzeń.
Na barce znajdują się w bardzo dobrym stanie, jak na tak długie przebywanie pod wodą, dwie wyciągarki zlokalizowane na dziobie i rufie jednostki.
Prace podwodne były możliwe dzięki dużej pomocy Urzędu Morskiego w Szczecinie oraz specjalistycznych firm Escort (dostarczyła specjalistycznego sprzętu) oraz UW Serwice.
Paweł Mikołąjewski z Escortu pokazuje robota Seaeye, którym posłużono się podczas penetracji wód. Było to istotne, jako że widoczność pod powierzchnią spadała niemal do zera.
- Wyposażony jest w kamerę, ale niemal nic nie było widać - opowiada. - Zamontowaliśmy więc na nim sonar, który bardzo dokładnie lokalizował wraki. U góry, na powierzchni rozmieściliśmy bojki, z którymi kontaktowało się urządzenie hydroakustyczne umieszczone na robocie. Dzięki temu można było nie tylko dokładnie wraki zlokalizować, ale również poprzez nałożenie obrazów, uzyskać dobry ich obraz.
Całości prac patronuje utworzone w ubiegłym roku Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Dziedzictwa Morza, które bedzie4 wspierać Muzeum Morskie, które dopiero ma powstać w Szczecinie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?