Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Werblińska i Małgorzata Glinka-Mogentale w rozmowie z Głosem: To nowa era, nowe pokolenie

Rafał Kuliga
Anna Werblińska (odbija piłkę) uważa, że reprezentacja potrzebuje więcej czasu i odrobinę świeżości.
Anna Werblińska (odbija piłkę) uważa, że reprezentacja potrzebuje więcej czasu i odrobinę świeżości.
Rozmowa z Małgorzatą Glinką-Mogentale i Anną Werblińską, zawodniczkami Chemika Police i gwiazdami siatkarskiej Orlen Ligi.

- Oglądały panie żeńskie mistrzostwa Europy w siatkówkę?

Małgorzata Glinka-Mogentale: - (śmiech) Oczywiście, jak mogłybyśmy przegapić!

- Impreza nie zakończyła się dla nas sukcesem. Czy polska siatkówka, szczególnie w żeńskim wydaniu, przechodzi kryzys?

MG-M: - Kryzys to duże słowo. Na pewno jesteśmy w etapie przebudowy, więc kompletnie nie możemy się dziwić, że wyniki są słabsze. Kilka zawodniczek skończyło karierę reprezentacyjną, inne zmagają się z kontuzjami.

- Jak choćby pani Anna Werblińska.

MG: - Dokładnie. Trzeba uszanować decyzje poszczególnych siatkarek. Jeśli nie decydują się na grę w kadrze, to na pewno mają ku temu solidne powody, pełne przekonanie. Jest mnóstwo młodych dziewczyn. Jeśli ja grałabym teraz w kadrze, to byłoby 15 lat różnicy. Jestem mamą w życiu prywatnym, ale w drużynie już nie muszę.

- Jaka jest recepta na powrót do sukcesów sprzed lat?

MG: - Cierpliwość. Młode dziewczyny muszą się ograć, muszą zebrać doświadczenie. Ponadto trzeba z wielkim rozsądkiem i odpowiedzialnością podejść do szkolenia młodzieży. Szkoły Mistrzostwa Sportowego są kluczowe, to tam wychowuje się młode siatkarki, które dokształcają swoje umiejętności. Dzieciaki muszą mieć dobrych trenerów, a nie tych, którzy są bez pracy. Ten przestój, który mamy teraz, jest konsekwencją błędów popełnianych w przeszłości. W tej chwili to wychodzi.

- A do tego wszystkiego dochodzi jeszcze kult "Złotek". Kibice w Polsce przyzwyczaili się, że osiągamy sukcesy. Dwa złote medale w mistrzostwach Europy są tego znakomitym przykładem. Czy to nie ciąży młodym siatkarkom, które od razu są rzucone na głęboką wodę?

Anna Werblińska: - To były na pewno ogromne sukcesy polskiej siatkówki. Jednak teraz już chyba nam to nie ciąży. W późniejszych latach nasza reprezentacja zdobyła brązowy medal w mistrzostwach Europy, zakwalifikowałyśmy się do mistrzostw świata. Byłyśmy też w turnieju finałowym Grand Prix. Drużyna była budowana w dobry sposób. Niestety, czegoś brakuje. Odchodzą doświadczone siatkarki, które stanowiły o sile reprezentacji. Młodzież na razie tej dziury nie wypełnia. Być może na stanowisku trenera przydałby się też ktoś z zewnątrz.

- Piotr Makowski stosunkowo niedawno przejął rolę selekcjonera reprezentacji. W pani opinii nie sprawdza się na swoim stanowisku?

AW: - Nie chciałabym trenera oceniać. Ale jest to szkoleniowiec z polskiego środowiska. Chce, czy nie chce, jest w pewnym stopniu uwikłany w pewne konflikty. Jeśli przyszedłby ktoś zupełnie nie znający naszej kadry i zaczął obserwować ligę, aby wybrać te najlepsze, to mogłoby przynieść to pożądany efekt. Sytuacja w kadrze to zbyt napompowany balon, który z czasem może pęknąć.

- A jak to wygląda z drugiej strony? Jak by nie patrzeć, to sukcesy, które osiągała m.in. Małgorzata Glinka-Mogentale, przyczyniają się do większej presji?

MG: - Przepraszam! (śmiech). To jest zupełnie nowa historia. Od naszych sukcesów minęło już dziesięć lat. One nie mogą się obciążać tym, że miałyśmy kiedyś złoto.

- Niekoniecznie to one muszą się tym obciążać. Ale czujni i bardzo pamiętliwi są zarówno dziennikarze, jak i sami kibice.

MG: - Kibice zawsze chcą sukcesów, to wpisane w ten zawód. Trzeba potrafić odpowiednio do tego podejść. Jeżeli ja bym się wyłącznie przejmowała tym, co myślą kibice, trener, zarząd, związek - to zapewne by mi głowa pękła. Gra się po to, żeby mieć z tego radość. Przede wszystkim! Później dopiero dokładamy ciężką pracę w treningu. Jeśli jest to robione z głową, z odpowiednim zapleczem, to sukcesy przychodzą same. Sporo zależy też od mentalności młodzieży.

- Pod koniec poprzedniego sezonu rozmawiałem ze trenerem Zdzisławem Gogolem, który większość swojego życia spędził szkoląc młodzież. Po ostatnim spotkaniu ligowym stwierdził, że kolejne pokolenia są znacznie słabsze mentalnie. W trudnych momentach szybko tracą przekonanie o własnej wartości, wiarę w zwycięstwo.

MG: - Mentalność jest zdecydowanie inna. My musiałyśmy o wszystko walczyć. Aby zarabiać duże pieniądze, trzeba było być jedną z najlepszych siatkarek w Europie. Teraz to się zmieniło. W ekstraklasie pojawiły się wysokie kwoty dla siatkarek, które jeszcze nic wielkiego nie osiągnęły. Z drugiej strony, boiskowy spokój przychodzi z czasem. Nie można wymagać od dwudziestoletniej dziewczyny, żeby miała chłodną głowę w ataku i mocny charakter.

- Silna osobowość to na pewno jedna z cech kapitana, którym pani Ania Werblińska została ostatnio mianowana. Jaki powinien być prawdziwy kapitan? Oczywiście, zazwyczaj to dobry duch drużyny, to logiczne. Natomiast ja pytam o inną stronę relacji z drużyną. Musi umieć krzyknąć na swoje koleżanki, porozstawiać je po kątach? Czy to zadanie trenera?

AW: - Jeśli coś mi się nie podoba, to mówię to wprost, taka już jestem. Czasem wychodzi to na dobre, czasem na złe. Na pewno nie będę kogoś klepać w plecy, jeżeli myślę coś innego. Bardzo ważne jest również to, żeby mieć dobry kontakt w zasadzie z każdą z siatkarek. Dziewczyny mi zaufały, a ja postaram się odnaleźć w swojej roli.

- Osobowość w sporcie jest równie ważna, jak same umiejętności. Jest sporo takich zawodniczek, które w trakcie treningu wypadają znakomicie, ale w meczu, w trudnych momentach, przegrywają walkę z własną psychiką. Grają poniżej swoich umiejętności, bo stres ich zjada. Czy jest na to jakaś recepta?

MG: - Ja odpowiem inaczej. Jeśli ktoś wkłada maksimum zaangażowania w trakcie treningu, to wtedy pojawia się walka. Może nie jest to atmosfera meczowa, ale na pewno poziom zaangażowania jest wysoki. Wtedy również kształtuje się charakter i w trakcie meczu mam świadomość, że mogę na swoją koleżankę liczyć. To bardzo ważne. Jeśli ma się przekonanie, że w słabszy dzień, jest w kwadracie dla rezerwowych siatkarka, która może za mnie wejść i pomóc zespołowi wygrać, to czuję się swego rodzaju komfort. Tu nie chodzi o to, żeby robić się za gwiazdę. To raczej nie ten sport.

- A jeśli zaproponowałbym mały eksperyment, w którym robimy siatkarską retrospekcję. Obie panie macie po 18 lat i zaczynacie przygodę z siatkówka. Jak wyglądały Anna Werblińska i Małgorzata Glinka-Mogentale w czasach juniorskich?

AW: - Ja byłam bardzo pracowita i spragniona sukcesów. Podobało mi się granie w siatkówkę, a do tego mocno mi zależało.

- Od początku wyróżniała się pani na tle koleżanek?

AW: - Raczej tak. Dość szybko trafiłam z drugoligowej drużyny na zaplecze ekstraklasy, gdzie od razu grałam w wyjściowej szóstce. Zawsze chciałam być najlepsza i wkładałam w treningi mnóstwo serca. To na pewno pomogło.

MG: - Ja byłam zawodniczką szaloną. Miałam talent, jak byłam młoda. Teraz już takiego nie mam (śmiech). Taka jest brutalna prawda. Czym jestem starsza, tym muszę więcej pracować. Jak teraz o tym myślę, to naprawdę byłam zwariowana. Kompletnie nie miałam świadomości, co mogłam osiągnąć. Grałam! Cieszyłam się grą! Nie interesowała mnie za bardzo szkoła. Jedyne, na co czekałam cały dzień, to był trening.

- Teraz w podobnej sytuacji w drużynie jest choćby Anna Grejman. Pani Małgorzata nie chciała matkować w reprezentacji, a w klubie? Młode siatkarki mogą liczyć na pomoc od tych bardziej doświadczonych?

AW: - Na pewno tak, choć musimy zaznaczyć bardzo ważną rzecz. Ania jest jedną z nas, kompletnie nie traktujemy jej jak juniorkę. To siatkarka, która walczy o miejsce w składzie i patrzymy na nią wyłącznie w ten sposób. Oczywiście, ona dopiero zaczyna swoją przygodę z ekstraklasą i zawsze możemy jej jakoś pomóc. Początki są trudne. Ale nie będzie tu żadnego matkowania, bo to nie na tym polega. Anka potrzebuje trochę przebojowości, charyzmy. Jest bardzo dobrze wyszkolona technicznie, teraz kwestia zbudowania silnego charakteru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński