Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Gajgał-Anioł z Chemika: Mama w końcu zostaje w domu

Rafał Kuliga
Katarzyna Gajgał-Anioł (z prawej) cieszy się z roku przerwy od europejskich pucharów.
Katarzyna Gajgał-Anioł (z prawej) cieszy się z roku przerwy od europejskich pucharów.
Katarzyną Gajgał-Anioł, środkową Chemika Police, która w poprzednich latach broniła barw Muszynianki Fakro Muszyna.

- Spotkanie z Zaksą Kędzierzyn-Koźle można potraktować bardziej jako piknik i rozrywkę dla kibiców, niż piątkową jednostkę treningową. Choć pojawiło się kilka ciekawszych wymian.

- Celem od początku była zabawa, tak, aby kibice mieli przyjemnie spędzone piątkowe popołudnie. Robiliśmy to w szczytnym celu, bo pomogliśmy Zachodniopomorskiemu Hospicjum dla dzieci i dorosłych. A to najważniejsze.

- Przyjazd Zaksy to sukces marketingowy dla Chemika?

- Na pewno tak. Jesteśmy sponsorowani przez tego samego partnera, jakim jest Grupa Azoty. Takie spotkania są potrzebne, bo mam okazję pograć w siatkówkę na wesoło, a nie jak zwykle na poważnie.

-W sobotę i niedzielę rozegrałyście dwa spotkania sparingowe. Takie mecze dają już jakieś wstępne odpowiedzi?

- Pierwsze gry kontrolne pokazują jakiś obraz i zasugerują nam to, nad czym musimy pracować. Trochę mało tego grania czeka nas przed ligą, więc każde spotkanie jest cenne. Choć przed nami jeszcze bardzo ciekawy turniej w Szamotułach i to chyba tam poszukamy pierwszych odpowiedzi.

- Martwi się pani o to, że Maja Ognjenović, nominalna rozgrywająca, wciąż nie dołączyła do was w sali treningowej? To utrudnienie dla wszystkich zawodniczek, ale środkowe cierpią na tym najbardziej.

- Oczywiście, chciałybyśmy być już w pełnym składzie, bo czasu do pierwszego meczu jest stosunkowo mało. Jednak realia są inne i musimy sobie z nimi radzić. Maja jest na tyle klasową i doświadczoną rozgrywającą, że na pewno uda nam się szybko ze sobą zrozumieć. Zdążymy na czas i nie będzie to stanowić problemu.

- Pierwsze spotkanie ligowe już piątego października. Terminarz nie okazał się zbyt serdeczny i wskazał, że waszym rywalem będzie Atom Trefl Sopot, mistrz Polski z ubiegłego roku. A potem, w kolejnych tygodniach, wcale nie robi się łatwiej. Gdyby mogła pani to zmienić, to lepiej byłoby grać z drużynami z czuba w dalszej części rozgrywek?

- Zacznę od tego, że nie pamiętam takiego sezonu, w którym beniaminek, od razu po awansie, zbudował tak silny skład. Nie oszukujmy się, jeśli włodarze klubu zebrali taką kadrę, to oczekują sukcesów. Mecz z Atomem na pewno będzie bardzo ciekawy i liczymy na to, że stworzymy w nim dobre widowisko. Czy byłoby lepiej grać z nimi później? To bardzo trudne pytanie. Jedno jest pewne, jeśli chcemy grać o miejsca medalowe, to musimy wygrywać praktycznie z każdym.

- A brak gry w europejskich pucharach jest w tym sezonie, jakby nie patrzeć debiutanckim, pomocny?

- Na pewno daje nam czas na to, żeby poprawić błędy, które będziemy popełniać w meczach. Jak dochodzi walka w pucharach, to wtedy właściwie nie ma czasu na treningi. Ciągłe podróże i granie dwa razy w tygodniu - w zasadzie to wszystko się do tego sprowadza. Teraz będzie troszkę więcej okazji na korektę w sali treningowej, więc to powinno nam pomóc. Ponadto będę miała więcej czasu dla swojego dziecka, które nie mogło uwierzyć, że mama zostaje w domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński