Świadectwo miłości
Świadectwo miłości
Opinia
Ks. dr Sławomir Zyga
Kanclerz Kurii Metropolitalnej Szczecińsko-Kamieńskiej
- Pobieranie narządów od osób żyjących i zmarłych w celu ratowania zdrowia i życia traktowane jest przez Kościół Katolicki jako przejaw bezinteresownej miłości bliźniego, jeśli - co jest oczywiste - jest to świadomy, dobrowolny i bezinteresowny akt dawcy. Wtedy dar przeszczepu jest prawdziwym darem. Decyzja oddania własnego narządu, np. nerki, czy zgoda na pobranie organów z ciała zmarłej bliskiej osoby nie jest łatwa, ale właśnie od niej często zależy uratowanie czyjegoś życia. Jeśli jest to decyzja podjęta dla ratowania osób nam najbliższych, dar przeszczepu nabiera szczególnie silnego świadectwa miłości, która - choć przez cierpienie operacji - prowadzi do rozkwitu życia.
Coś złego dzieje się z przeszczepami nerek w naszym województwie. W całym ubiegłym roku osoby chore otrzymały 61 narządów. Dwa z nich pochodziły od żyjących najbliższych, 59 od zmarłych dawców.
W pierwszej połowie tego roku było jedynie 12 przeszczepów! Wszystkie nerki pochodziły od osób zmarłych. Żaden bliski nie zdecydował się uratować życia komuś z rodziny.
Na liście oczekujących na nerkę w Polsce jest około 1500 osób. To lista centralna, jedynie wątroby podlegają "rejonizacji". Dlatego w całym kraju każdy pacjent czeka na nową nerkę tak samo długo - średnio dwa lata.
- Prawda jest taka, że gdyby Polacy chętniej dzielili się narządami, to w praktyce ten okres można by skrócić do miesiąca - mówią lekarze transplantolodzy.
- Mamy dwie nerki, jedną można oddać osobie bliskiej, a nawet przyjacielowi, ale większość społeczeństwa z różnych przyczyn na to nie decyduje się - mówi dr Tomasz Śluzar, kierownik zespołu transplantacji nerek w szczecińskim szpitalu wojewódzkim przy ul. Arkońskiej.
Można żyć z niesprawną nerką. Korzysta się wówczas z uciążliwych zabiegów dializy. Czyli, mówiąc w uproszczeniu, z cyklicznego i czasochłonnego procesu regularnego jej "czyszczenia" przez usuwanie szkodliwych składników.
- Tu kłania się, prócz zdrowia, również ekonomia w wymiarze ogólnym - uważa dr Śluzar. - Najtańsze bowiem leczenie, to nie dializa, a przeszczepy.
Dlaczego? Całoroczne prowadzenie pacjenta przez szpital po operacji przeszczepu kosztuje 20 tys. zł. Natomiast całoroczna dializa, to nie tylko kłopot dla pacjenta, ale i koszt, który jest trzykrotnie wyższy i wynosi 60 tys. zł rocznie.
Wyjściem zdrowotnym (nerka od dawcy żywego to dłuższe życie biorcy), ale i ekonomicznym jest ofiarowanie nerki osobie chorej przez rodzinę lub przyjaciół.
- Czasami próbuję wejść w tok myślenia osób, które boją się ryzyka operacji, utraty pracy ze względu na długi okres nieobecności i z wielu innych powodów - mówi dr Śluzar. - Gdy mam okazję, zadaję pytanie, jak droga jest ci bliska osoba, że nie przyszło ci do głowy, by podzielić się z nią nerką? Dlaczego nie oddasz jej nerki np. na Walentynki? To najpiękniejszy prezent, bo prawdziwy.
Istotna informacja, która często delikatnie jest pomijana, to procent przeżywalności pacjentów po roku od operacji.
- Powiedzmy wprost: wskaźnik przeżywalności organu po transplantacji na Arkońskiej to wysoki poziom europejski, zarówno w przypadku nerek, jak i wątroby - mówi Piotr Baranowski ze szpitala przy ul. Arkońskiej. d
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?